blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:24819.76 km (w terenie 4248.00 km; 17.12%)
Czas w ruchu:1294:39
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:43.20 km/h
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:126.63 km i 7h 31m
Więcej statystyk

Łagów

Wtorek, 14 czerwca 2022 | dodano: 15.06.2022Kategoria Łagów, ponad 100 km

    Podczas wtorkowej wycieczki do Łagowa przytrafiła się niecodzienna okazja wejścia do miejscowego kościoła. Znalazłem się tam akurat w momencie kiedy pani opiekująca się świątynią udostępniała ją do udekorowania przed zaplanowanym ślubem. Na co dzień dostęp do niej jest raczej ograniczony ponieważ nie ma tam systemu ochrony, a najciekawszy zabytek znajduje się w zakrystii. Miałem okazję zobaczenia płyty nagrobnej XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena który zapisał się w historii jako pierwszy joannicki zakonnik który w 1544 zawarł związek małżeński zakładając rodzinę.
   Jak do tego doszło? Otóż w roku 1535 władzę w Nowej Marchii objął margrabia Jan z Kostrzyna, zwolennik reformacji i poglądu że instytucje kościelne powinny służyć przede wszystkim państwu. W związku z czym czynił przygotowania do sekularyzacji majątku zakonnego. Ówczesny komtur von Thumen, który pełnił równocześnie funkcję mistrza brandenburskiego baliwatu, kosztem ustępstw w sprawach wyznaniowych podjął działania umożliwiające zachowanie zakonnego majątku i przetrwanie samego zakonu. Miedzy innymi pozwolił na odprawianie luterańskich nabożeństw w miejscowościach podległych joannitom, a współbraciom zakonnym na zmianę wyznania. Naciski z strony margrabiego przyspieszyły przejście wszystkich brandenburskich joannitów na luteranizm w 1538 roku. W roku 1543 kolejny komtur łagowski Andreas von Schlieben, zaufany współpracownik Jana Hohenzollerna i zwolennik reformacji, ożenił się. Czyn ten wywołał w władzach zakonnych burzliwą dyskusję spowodowaną przede wszystkim obawą aby praktyka małżeństw zakonników nie stała się przyczyną uszczuplania majątku zakonu. Ostatecznie po długich targach kapituła w Spirze usankcjonowała śluby joannickich rycerzy. Sam Andrzej zakończył żywot zamordowany w 1571 roku. Jego płyta nagrobna znajdująca się wcześniej w zamkowej kaplicy obecnie jest wmurowana w ścianę kościelnej zakrystii.
   W tej samej zakrystii znajduje się także płyta nagrobna jego młodocianego syna, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568. Źródła wspominają o jeszcze jednym synu który zmarł w wieku dwóch lat. Być może to on jest upamiętniony płytą nagrobną dziecka w bocznej nawie kościoła.
    Duch komtura od czasu do czasu błąka się podobno po zamkowych zakamarkach.

Płyta nagrobna XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena
Płyta nagrobna XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena.

Płyta nagrobna syna von Schliebena, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568 r. w młodocianym wieku
Płyta nagrobna młodocianego syna von Schliebena, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568 r.

Płyta nagrobna dziecka z łagowskiego kościoła
Płyta nagrobna dziecka z łagowskiego kościoła.

Epitafium z łagowskiego kościoła
XVII-wieczne epitafium z łagowskiego kościoła.

Łagów - Brama Marchijska
Łagów - Brama Marchijska.

Kościół w Żelechowie
Kościół w Żelechowie.

Ewangelicka kwatera na żelechowskim cmentarzu

Ewangelicki nagrobek z Żelechowa
Ewangelicka kwatera na żelechowskim cmentarzu.

Głaz w Zagajach.
Głaz w Zagajach. Jakimś cudem umknął uwadze dekomunizatorów bowiem upamiętnia zamordowaną w latach czterdziestych działaczkę ZMP.

Kęszyca Leśna. Lew czai się w krzakach.
Kęszyca Leśna. Lew czai się w krzakach. 


Rower:Kross Dane wycieczki: 113.27 km (31.00 km teren), czas: 07:18 h, avg:15.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Torzym

Niedziela, 5 czerwca 2022 | dodano: 05.06.2022Kategoria ponad 100 km

    Wycieczka do Torzymia w towarzystwie kolegi J.. Torzym dlatego że tam przebywa na leczeniu nasz wspólny kolega. Przejazd tam najkrótszą drogą przez Sulęcin i Małuszów, powrót nieco zmodyfikowaną przez Rychlik i Sulęcin. Turystyki w poszukiwaniu ciekawych obiektów nie było, zdjęć również.

Rower:Kross Dane wycieczki: 118.89 km (0.00 km teren), czas: 07:23 h, avg:16.10 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Rajd Rowerowy Zwierzyn 2022

Sobota, 4 czerwca 2022 | dodano: 04.06.2022Kategoria ponad 100 km

  Byłem dziś na rajdzie rowerowym organizowanym przez gminę Zwierzyn. Świetna organizacja i ciekawa ok. 40-to kilometrowa, urozmaicona trasa. Reszta kilometrów to dojazd i powrót do i z Sarbiewa (tam był start i meta).

Rower:Kross Dane wycieczki: 124.91 km (22.00 km teren), czas: 07:15 h, avg:17.23 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powrót z Poznania

Piątek, 3 czerwca 2022 | dodano: 07.06.2022Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska

    Po trzech dniach pobytu w Poznaniu trzeba wracać na domowe pielesze. Powrót przez Pniewy byłby byt prozaiczny ale miałem w zanadrzu dwie alternatywy. Jedna wymagała jazdy pod Grodzisk i Wolsztyn i według mapy powinienem się zmieścić w przedziale 150 km. Druga układana na bieżąco ale z pewnymi elementami stałymi którymi miały być kościółek w Słopanowie i rezerwat archeologiczny w Rosku. Dystans porównywalny ale bliżej linii kolejowej Poznań-Gorzów co w razie nieprzewidzianych trudności miałoby olbrzymie znaczenie. W ostatniej chwili wypadło na kierunek Szamotuły, Czarnków.
  W Szamotułach krótka przerwa przed mijanym zamkiem Górków i basztą Halszki. Ród Górków doszedł do dużego znaczenia w czasach jagiellońskich. Historia z Halszką Ostrogską miała miejsce pod panowaniem Zygmunta Augusta. Halszka jako dziedziczka olbrzymiej fortuny padła ofiarą intryg matrymonialnych w które uwikłane były najpotężniejsze rody magnackie i rodzina królewska. Po różnych zawirowaniach przymuszona przez króla do małżeństwa z Łukaszem Górką spędziła w Szamotułach czternaście lat życia.  
  Tuż przed Słopanowem mijam wioskę i pałac w Kobylnikach.  Tu poświęciłem sporo czasu na odszukanie rodzinnego cmentarzyka Twardowskich, dawnych właścicieli kobylnickiego majątku. Około dwóch kilometrów od wioski, w lesie, na niewielkim wzniesieniu nad rzeczką Samą na niewielkim kolistym cmentarzyku spoczywają członkowie rodu. Cmentarzyk powstał w połowie XIX wieku z inicjatywy Dobrogosta Macieja Twardowskiego. Chciał on zostać pochowany obok swojej pierwszej żony, lecz z uwagi na fakt, że była ona katoliczką, a on ewangelikiem, nie było to wtedy możliwe bez problemów ze strony duchowieństwa obu wyznań. Chcąc uniknąć nieprzyjemnych scen związanych z pochówkiem, założył prywatny, niezwykle urokliwie położony rodzinny cmentarz gdzie chowano odtąd zarówno ewangelickich, jak i katolickich członków rodu. Cmentarzyk nadal jest wykorzystywany przez potomków Twardowskich, ostatni pochówek miał miejsce kilka lat temu.
  Jeden z celów wycieczki, drewniany kościółek w Słopanowie, zabytek klasy zerowej. Wzniesiony w roku 1695 z fundacji Jana Kąsinowskiego  ówczesnego właściciela wsi zachwyca polichromiami zdobiącymi wnętrze. Zamierzałem jedynie obejrzeć go z zewnątrz, jednak dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności miałem okazję zobaczyć wnętrze świątyni. Natrafiłem na panią która wchodziła dokończyć w kościółku jakąś pracę przed nadchodzącym w niedzielę świętem. Skorzystałem z okazji aby obejrzeć polichromie i posłuchać jej opowiadania o malowidłach i historii kościółka.
   W nawie kościoła i prezbiterium dostrzec można sceny z życia św. Mikołaja. Ale najsłynniejszym  malowidłem jest scena ukazująca diabła oraz karczmarkę z kuflem piwa w ręku i napisem znajdującym się tuż nad głową kobiety głoszącym "Bo nie dolewała". Aby ją zobaczyć należy stanąć pod chórem i mocno zadrzeć głowę. Diabeł, jak można się domyślać, prowadzi karczmarkę do piekła. Obok widać wołową skórę z spisem grzechów za które można zostać potępionym. Niekonwencjonalnie przedstawiona scena zamiast lęku wywołuje raczej rozbawienie. Pani która mnie oprowadzała solidaryzowała się z karczmarką i nie miała jej za złe popełnianego wystepku. 
    Wartę przekroczyłem w Obrzycku. W Obrzycku byłem już kilka lat temu. Teraz również na chwilę zajechałem na rynek i pod pałac Raczyńskich. Następnie ruszyłem nad Noteć, czyli do Goraja. Tam w dawnym zamku Hochbergów mieści się internat Technikum Leśnego. tym razem chodziło mi tylko o zlokalizowanie zamku i rzut oka na okolicę. Nadal chodzi mi po głowie wypad do Czarnkowa skojarzony z wykorzystaniem w jedną stronę transportu kolejowego. Wtedy starczyłoby czasu na bliższe poznanie otoczenia.
   Rezerwat Rosko znałem hasłowo. W ubiegłym wieku przypadkowo podczas orki natrafiono tam na brązowe narzędzia z okresu kultury łużyckiej. Późniejsze badania archeologiczne ujawniły największy w Polsce zespół brązowych siekierek. Być może znajdował się tutaj jakiś ołtarz ofiarny lub warsztat odlewnika działający ok. VIII-VII w. p.n.e. Rezerwat to spora łąka z oddalonym o około 500 metrów od drogi kopcem z zrekonstruowanym kamiennym stołem ofiarnym. Szczerze mówiąc liczyłem na więcej, brakuje mi tu jakichkolwiek tablic informacyjnych (a podobno były). 
    Teraz już ruszyłem prosto do domu. Trasa prowadziła północnym skrajem Puszczy Noteckiej przez Wieleń, Drawsko, Gościm. Wyszło niemal dwa razy więcej kilometrów niż jadąc drogami 92 i 24, ale o ileż ciekawszych :).

Napachanie, pałacyk
Napachanie, pałacyk.  

Szamotuły, Baszta Halszki
Szamotuły, Baszta Halszki. 

Szamotuły, zamek Górków
Szamotuły, zamek Górków. 

Kaplica w Kobylnikach
Kaplica w Kobylnikach. Miała służyć m.in. przechowywaniu zwłok zmarłych mieszkańców wsi do chwili eksportacji.

Pałac w Kobylnikach
Pałac w Kobylnikach.

Cmentarzyk Twardowskich
Cmentarzyk Twardowskich.

Na cmentarzyku rodowym Twardowskich
Na cmentarzyku rodowym Twardowskich. Grób założyciela cmentarzyka - Dobrogosta Twardowskiego.

Kościółek w Słopanowie
Kościółek w Słopanowie.

Kościółek w Słopanowie, polichromia przedstawiająca sceny z życia św. Mikołaja

Kościółek w Słapanowie, sceny z życia patrona św. Mikołaja
Kościółek w Słapanowie, polichromie przedstawiające sceny z życia patrona św. Mikołaja. 

Kościółek w Słapanowie, uzasadnienie wyroku na nieuczciwą karczmarkę
Kościółek w Słapanowie, uzasadnienie wyroku na nieuczciwą karczmarkę.

Okno portugalskie na ratuszu w Obrzycku
Okno portugalskie na ratuszu w Obrzycku.

Pałac Raczyńskich w Obrzycku-Zielonejgórze
Pałac Raczyńskich w Obrzycku-Zielonejgórze.

Zamek Hochbergów w Goraju
Zamek Hochbergów w Goraju.

Rezerwat archeologiczny Rosko
Rezerwat archeologiczny Rosko.



Rower:Kross Dane wycieczki: 179.47 km (23.00 km teren), czas: 10:24 h, avg:17.26 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Do Poznania

Wtorek, 31 maja 2022 | dodano: 04.06.2022Kategoria Poznań, ponad 100 km

     Z racji wyuczonego ale niewykonywanego zawodu miałem do spełnienia w Poznaniu pewną misję. Ponieważ przewidywany był nocleg, a nawet dwa lub trzy, to skwapliwie skorzystałem z okazji aby podróż odbyć rowerem. Trasa w zasadzie pokrywa się z kilkoma ostatnimi wyjazdami w okolice Lwówka. Pewne modyfikacje miały tylko na celu sprawdzenie z której trasy korzystać w przyszłości. Akurat ta na odcinku Lewiczynek-Grudna zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych. Żałuję tylko że nie mogłem poświęcić nieco więcej czasu dla Lusowa. Nie obyło się bez pewnych, w sumie niewielkich, błędów nawigacyjnych. Brakuje mi tamtejszych map papierowych, a mapy z telefonu mnie nie przekonują. A na koniec kilka zdjęć i mapka.

Pola pod Rokitnem
Pola pod Rokitnem.

Maki z Szarcza
Maki z Szarcza.

Rozjazd w Grudnej
Piachy sforsowane :). Rozjazd w Grudnej.

Hubert z Grudnej
Hubert z Grudnej.

Duszniki, dawny dwór
Duszniki, dawny dwór z roku 1848. Obecnie jest siedzibą różnych instytucji kultury.

Grzebieniska. Götz von Berlichingen zwany Żelaznorękim
Grzebieniska. Götz von Berlichingen zwany Żelaznorękim. Postać Götza spopularyzował Goethe, czyniąc go bohaterem swego dramatu. I to on włożył z usta rycerza słynne i najczęściej cytowane słowa „Leck mich am Arsch“ (pocałuj mnie w dupę). Właśnie te słowa zostały na płycie zatarte.

Grzebieniska. Pętla autobusowa
Grzebieniska. Pętla autobusowa.

Grzebieniska. Plac Mieszka I.
Grzebieniska. Plac Mieszka I. 

Ceradz Kościelny.
Ceradz Kościelny.

Rower:Kross Dane wycieczki: 132.80 km (29.00 km teren), czas: 07:58 h, avg:16.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Bolewickie lasy

Niedziela, 22 maja 2022 | dodano: 22.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, pow. nowotomyski, Wielkopolska

   Mało mi było lasów lubuskich więc wybrałem się do sąsiedniej Wielkopolski.
   Czasem jadąc drogą z Miedzichowa do Łowynia zastanawiałem się dokąd kierują drogowskazy przy skrzyżowaniach z bocznymi leśnymi drogami. Dziś spenetrowałem jedną z nich, wyprowadziła mnie do Błak, małej rozrzuconej wśród zarośli leśnej osady. Kępy bzów sugerują że kiedyś było tu  przynajmniej kilkakrotnie więcej domostw. Może na wyludnianie się podobnych wiosek mają wpływ trudności komunikacyjne i brak asfaltowych szos. Dziś są na uboczu a jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku leżały przy ważnym trakcie pocztowym z Poznania do Berlina.
   Zaciekawiły mnie tamte okolice i pewnie jeszcze nieraz tam zajadę.  A lasy, cóż, niby podobne do lubuskich a jednak nieco inne. 

Pomnik przyrody. Aleja lip przy dawnym trakcie pocztowym.

Aleja lip, dawny szlak pocztowy
Pomnik przyrody. Aleja lip przy dawnym trakcie pocztowym. 

Zapomniany cmentarz gdzieś pod Przychodzkiem

Z dawnego cmentarza ewangelickiego pod Przychodzkiem
Zapomniany cmentarz ewangelicki, gdzieś pod Zachodzkiem.

Czarcia Góra, Wieża Marii
Czarcia Góra. Wieża Marii.

Pszczewski Hubert
Pszczewski Św. Hubert.

Międzyrzecki ogólniak
Międzyrzecki ogólniak.



Rower:Kross Dane wycieczki: 115.35 km (45.00 km teren), czas: 07:38 h, avg:15.11 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

W Nowotomyskie

Czwartek, 19 maja 2022 | dodano: 21.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. nowotomyski, Stare nekropolie i mauzolea, Wielkopolska

    Kolejna wycieczka w okolice Opalenicy i Nowego Tomyśla. To jest ta część pogranicza wielkopolsko-lubuskiego gdzie dotąd, nie licząc poprzedniej, zapuszczałem się jedynie przypadkowo bywając w Miedzichowie albo w Zbąszyniu.  Tym razem ponownie, ale innymi drogami, odwiedziłem Lwówek, Wąsowo i Nowy Tomyśl.
    Do Lwówka dotarłem przez Kwilcz i Miłostowo. Nie przepadam za drogą krajową 24, ale jeszcze mniej rajcują mnie piaszczyste i szutrowe drogi na które mogłem liczyć w okolicy Lewic i Zębowa. Teraz również nie udało się uniknąć kilkukilometrowej drogi szutrowej z Miłostowa do Linii, ale szczęśliwie okazało się że nie była zbyt grząska i dało się ją pokonać bez schodzenia z siodełka.
   Korzystając z okazji w Lwówku zajrzałem do wnętrza miejscowego kościoła. Otwarte było również wejście do krypty.  W jej głębszej części było zbyt ciemno żeby cokolwiek dojrzeć, jedynie w przedsionku starcza światła aby dojrzeć dwie trumny z doczesnymi szczątkami dawnych właścicieli miejscowych dóbr. Słabo czytelna tabliczka na jednej z nich pozwala się domyślić że spoczywa w niej Emilia z Mielżyńskich Korzbok Łącka, zatem obok niej prawdopodobnie leży jej mąż Stanisław. Byli ostatnimi z lwóweckich Łąckich, zmarli bezpotomnie. Ich dobra tuż przed II wojną światową przejęli siostrzeńcy Stanisława; Janusz i Feliks Tyszkiewiczowie. Stanisław Łącki oprócz odziedziczonych włości rodowych był również spadkobiercą Emilii Sczanieckiej, ( była siostrą jego babki Nimfy Sczanieckiej). Przez kilkanaście lat mieszkał w odziedziczonym po niej Pakosławiu. Pasją Stanisława były konie. Posiadany majątek pozwalał mu na prowadzenie w pobliskim Posadowie jednej z największych prywatnych stadnin w Europie. Jego stadnina dostarczyła w okresie międzywojennym ponad 1000 koni dla wojska. Wziął czynny udział w powstaniu wielkopolskim, był organizatorem i komendantem Straży Ludowej w Lwówku, sfinansował m.in. zakup broni dla oddziału kawalerii. 
  Wyjeżdżając z Lwówka zajrzałem jeszcze pod miejscowy cmentarz i pod ruiny kościoła ewangelickiego. Kościół ewangelicki podobno jeszcze stosunkowo niedawno służył jako magazyn, dziś teren jest zamknięty, ale sądząc po tym co widać z ulicy z świątyni została tylko wieża i mury bez zadaszenia
  .


Wnętrze kościoła parafialnego w Lwówku
Wnętrze kościoła parafialnego w Lwówku.

Lwówek. W kościelnej krypcie. Trumny Stanisława i Emilii Korzbok Łąckich
Lwówek. W kościelnej krypcie. Trumny Stanisława i Emilii Korzbok Łąckich.

Lwówek. Kaplica grobowa Łąckich i Tyszkiewiczów
Lwówek. Kaplica grobowa Łąckich i Tyszkiewiczów.

Lwówek. Barokowy kościół cmentarny
Lwówek. Barokowy kościół cmentarny.

Lwówek. Niszczejący kościół ewangelicki
Lwówek. Niszczejący kościół ewangelicki.

Chraplewo. Pałac von Hardtów
Chraplewo. Pałac von Hardtów.

   W Wąsowie byłem tydzień temu. Dziś miałem więcej czasu na bliższe poznanie otoczenia pałacu. Byłem zatem pod stojącym nieco z ubocza, starszym od zamku, pałacem Sczanieckich, przy pobliskiej kaplicy i w przypałacowym parku. W głębi parku kryje się prywatny rodowy cmentarz von Hardtów. Kieruje do niego strzałka na alejce przed stawem. Kolejnych strzałek nie ma, a jak się okazuje wcale nie jest tak łatwo odszukać go wśród chaszczy i wiatrołomów. Cmentarz zaprojektowano z rozmachem, znajdują się tu groby Richarda von Hart - przemysłowca i bankiera z Niemiec, który wykupił majątek Wąsowo w 1868 r., jego żony Elizy von Hardt z d Schemman, jego syna Willhelma von Hardta, który około 1900 r. rozbudował nowy pałac do obecnego kształtu oraz Herberta von Tiedemanna. Ojciec małoletniego Herberta, Henryk von Tiedemann jeden z założycieli Hakaty, był zięciem Richarda i szwagrem Wilhelma von Hardt.

Wąsowo. Pałac von Hardtów
Wąsowo. Pałac von Hardtów.

Wąsowo z innej perspektywy
Wąsowo z innej perspektywy.

Wąsowo. Pałacyk Sczanieckich
Wąsowo. Pałacyk Sczanieckich.

Wąsowo. Kaplica
Wąsowo. Kaplica.

Wąsowo. Wejście na cmentarz von Hardtów
Wąsowo. Wejście na cmentarz von Hardtów.

Wąsowo. Nagrobek von Hardtów
Wąsowo. Nagrobek von Hardtów.

Wąsowo. Tablica nagrobna Richarda von Hardt
Wąsowo. Tablica nagrobna Richarda von Hardt.

Płyta nagrobna Herberta von Thiedemanna, wnuka von Hardtów
Płyta nagrobna Herberta von Thiedemanna, wnuka von Hardtów.

W Nowym Tomyślu
 Dzisiaj patrząc na to mam mieszane odczucia.

     Tym razem powrót do domu nieco inną drogą. Skorzystałem z drogi krajowej 92 na której panuje spory ruch, ale posiada szerokie i wygodne pobocza, a od Miedzichowa do Trzciela oddzielnie poprowadzoną drogę dla rowerów.


Rower:Kross Dane wycieczki: 163.08 km (9.00 km teren), czas: 09:28 h, avg:17.23 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Kaiserówka

Wtorek, 17 maja 2022 | dodano: 18.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński

   Na niedzielnym rajdzie spotkałem znajomego którego opowieści są dla mnie nieustającym źródłem inspiracji do wycieczek w okolice Sulęcina. Poprzednim razem zaintrygował mnie opowieścią o pomniku lotnika, tym razem był to Karl Kaiser postać która swoją działalnością jest zbliżona do starszego o jedno pokolenie Maxa Bahra gorzowskiego  przemysłowca i filantropa niezwykle żywo interesującego się sprawami bytowymi swoich pracowników. 
  W niedzielę po raz pierwszy usłyszałem o Karlu Kaiserze, o "Kaiserówce", o jego fabryce silników elektrycznych. Była to intrygująca opowieść która stała się tematem do kolejnej wycieczki.
   Kim był Kaiser (ur. w 1888 r.), otóż wbrew opiniom o bezdusznych kapitalistach goniących tylko za zyskiem ten był kapitalistą z ludzką twarzą. Pochodził z pobliskiego Glisna i był synem rolnika i cieśli Wilhelma Kaisera.  Zawsze był uważany za pracowitego i ambitnego. W 1909 r wyjechał do Berlina i podjął pracę i naukę w przemyśle elektrotechnicznym. Trafił do zakładów Borsiga. Jego szefowie i nauczyciele wpoili mu  zasadę że dobry biznes to zadowoleni pracownicy którzy mają zapewniony pakiet socjalny, mieszkania, nie martwią się o wyżywienie rodziny i mają zapewnioną rozrywkę. Jeżeli mają zabezpieczone swoje podstawowe sprawy bytowe to przekłada się na zysk przedsiębiorcy.   Szybko dostrzegł potencjał rozwojowy tkwiący w młodej dziedzinie, produkcji silników elektrycznych.   W roku 1918 wraca do Sulęcina i w latach 1919-1929 udaje mu się zbudować jedno z największych w Niemczech przedsiębiorstw w branży elektrotechnicznej. Oprócz samej fabryki zadbał o mieszkania i rozrywkę swoich pracowników budując mieszkania i kompleks rekreacyjno rozrywkowy na Winnej Górze. Zmarł w nieznanych okolicznościach w sowieckiej niewoli. Zakłady Kaisera w latach późniejszych stały się filią Ursusa, dziś stoją opuszczone i niszczeją. Kaiserówką mieszkańcy miasta nazywają budynek który mógł być pałacykiem właściciela. Położony w parku, nad stawami, dziś sprawia wrażenie zaniedbanego slamsu.
   Żeby nieco rozbudować plan wycieczki, do Sulęcina pojechałem przez Krzeszyce, aby do miasta dotrzeć starą drogą krzeszycką. Na sporym odcinku jest wybrukowana kocimi łbami chociaż nie brakuje również odcinków piaszczystych. Przy drodze stoi kilka tablic z miejscowymi legendami. Dwie z nich dotyczą małego jeziorka Głębokiego. Do jeziorka prowadzi boczna dróżka w głębokim wykopie, a po drugiej stronie drogi krzeszyckiej gdzieś w kierunku Postomii ciągnie się sporych rozmiarów rów. Według jednej z legend podczas wojen napoleońskich w jeziorze zatopiono skarb wojenny. Skarb ten próbowano później wydobyć, a jedną z metod miało być spuszczenie wody do Postomii. W tym celu przekopano naturalny wał ziemny otaczający jezioro i rowem spuszczono część wody. Jezioro okazało się jednak zbyt głębokie i skarb nadal czeka na odkrywców. Według drugiej dawno temu chłopi z Rudnej jechali nocą do Łagowa. O północy znaleźli się w okolicy jeziora, w pewnym momencie konie zatrzymały się i nie chciały iść dalej. Mężczyźni zeszli z wozu aby zobaczyć co się stało. Zobaczyli tłum karzełków które kopały w poprzek drogi rów do Postomii. Karzełki nie dały się spłoszyć okrzykami, wtedy jeden z chłopów strzelił z bata. Krasnale przerwały pracę, nastąpił wielki huk i wszystko zniknęło. Wykop na drodze zasypał się a pozostały jedynie wyrwa w wale i rów po drugiej stronie drogi. 
  Tuż przed Sulęcinem natknąłem się na leżącą na skraju lasu tablicę dotyczącą kopca kamieni. Kopca wprawdzie nie odnalazłem. Wydaje się że u źródeł opowieści leży prawdziwa historia kryminalna. W sierpniu 1840 r. niejaki Johan Friedrich Wilhelm Honig, pomocnik nauczyciela w Templewie, zamordował swoją kochankę ponieważ nie chciała zgodzić się na ukrywanie ciąży i potajemny poród w Świebodzinie. W marcu następnego roku sąd w Frankfurcie skazał winowajcę na powolne łamanie kołem aż do śmierci. Król złagodził wyrok zamieniając karę na ścięcie toporem. Rankiem 1 maja 1843 r Honig został przewieziony na miejsce egzekucji. Według tradycji egzekucji miało się przyglądać 7000 osób. Tuż przed tym urzędnik powiatowy z Sulęcina o nazwisku Tanem zwrócił się do skazańca słowami: " Leben sie wohl Honig" „Żyj zdrów Honig”. To powiedzenie było później używane podczas gry w skata aż do II wojny światowej. Topór kata, który został użyty do ścięcia, podobno znajduje się obecnie w berlińskim muzeum i upamiętnia ostatnią taką egzekucję. Honig jest pochowany pod małym kopcem w pobliżu miejsca, w którym został stracony. Jeszcze przed wojną było zwyczajem, że każdy przechodzień dorzucał kamień na szczyt stosu.
   W naszej niedzielnej rozmowie poruszaliśmy też temat kamieni pamiątkowych leżących wokół jeziora Buszno. Jeden z nich miał podobno być nazywany Adolfem, ale to już chyba jest legenda. Jest tam kilka bezimiennych głazów oraz kilka dedykowanych pamięci konkretnych osób : Otto Wenigena - kapitana niemieckiej łodzi podwodnej z czasu I wojny światowej, oraz Fererstacka i Oblasera (jak sądzę byli to zasłużeni leśnicy tutejszych lasów). W drodze powrotnej zajechałem nad jezioro. A skoro Buszno to wdrapałem się również na pobliską górę Bukowiec aby zjeżdżając do Wielowsi zajrzeć do Sulęcińskich Cisów. Jest to jedyne w naszym województwie skupisko cisów naturalnie rosnących w głębokim jarze.
  Cisy były ostatnim punktem wycieczki, odtąd pozostało jeszcze do domu około 30 km. 

Remiza w Krzeszycach
Remiza w Krzeszycach.

Nad Postomią
Nad Postomią.

Miejsce wodowania
Miejsce wodowania :).

Jeziorko Głębokie
Jeziorko Głębokie.

Stara droga krzeszycka
Stara droga krzeszycka.

Domy Kaisera
Domy Kaisera.

Kaiserówka
Kaiserówka.

Dawna fabryka Kaisera
Dawna fabryka Kaisera.

Bezimienny kamień znad Buszna
Bezimienny kamień znad Buszna.

Kamień Weddigena
Kamień Weddigena.

Kamień Fererstack
Kamień Fererstack.

Kamień Oblassera
Kamień Oblassera.

Na szczycie Bukowca
Na szczycie Bukowca.

Kamień Winnika
Kamień Winnika.

Kolejny bezimienny głaz na stokach Bukowca
Kolejny bezimienny głaz na stokach Bukowca.

Cisy Sulęcińskie
Cisy Sulęcińskie.

Za płotem cisowy las
Za płotem cisowy las.

Drzwi do lasu
Drzwi do lasu.

 
/
Rower:Kross Dane wycieczki: 118.39 km (34.00 km teren), czas: 07:43 h, avg:15.34 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Wiosenny Rajd Rowerowy

Niedziela, 15 maja 2022 | dodano: 15.05.2022Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka

   Dziś wziąłem udział w organizowanym przez Jednoślad i Nadleśnictwo Karwin Wiosennym Rajdzie Rowerowym . Znakomita okazja do spotkania z przyjaciółmi i znajomymi z poprzednich rajdów i tras rowerowych. Zjawili się między innymi dawno nie widziani znajomi z sąsiednich regionów Wielkopolski.  Trasa prowadziła drogami doliny Noteci i zachodniej części Puszczy Noteckiej i dla Jednośladu liczyła ok 60 km. Ja z kolegą byliśmy na statusie specjalnym, trzeba przecież jakoś dotrzeć do miejsca zbiórki i potem wrócić. Kolega twierdzi że 150 kilometrowe wycieczki dobrze mu robią na nogi, więc dla dobra jego nóg wróciliśmy do domu przez Międzychód. Wyszło nawet o kilka więcej :)). 

Z Jednośladem i Nadleśnictwem Karwin
Z Jednośladem i Nadleśnictwem Karwin.

Jezioro Łąkie
Puszczańskie Jezioro Łąkie.


Rower:Kross Dane wycieczki: 153.33 km (23.00 km teren), czas: 08:46 h, avg:17.49 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Lwówek i Wąsowo

Wtorek, 10 maja 2022 | dodano: 11.05.2022Kategoria ponad 100 km, Wielkopolska, pow. nowotomyski

   Wycieczka do Lwówka i Wąsowa trochę nieoczekiwanie zmieniła się w wycieczkę śladami Emilii Sczanieckiej wielkiej patriotki i działaczki społecznej w XIX-wiecznej Wielkopolsce. Szczaniecka - jest niepoprawną formą zapisywania jej nazwiska.
   Wąsowo interesowało mnie od dawna za sprawą zdjęć pałacu wykonanych przez znajomych cyklistów, natomiast Lwówek wypadł tak jakoś po drodze. Wcześniej zerknąłem do internetu co znajdę tam ciekawego bez nadkładania drogi. Okazuje się że niemal wszystkie miejscowości po drodze z Lwówka do Wąsowa mają związki z rodem Sczanieckich, a zwłaszcza z Emilią. Są to po kolei Pakosław gdzie spędziła niemal całe dorosłe życie, Brody gdzie przeszła na świat, Michorzewo gdzie znalazła wieczny spoczynek i Wąsowo gdzie w pałacu dziadków spędziła siedem lat swojego dzieciństwa.
    Początkowo wszystko sprzysięgło się przeciw temu wyjazdowi i zastanawiałem się czy nie zawrócić do domu, ostatecznie klamka zapadła dopiero około południa. Stąd pewien pośpiech.
   Do Brodów dotarłem przez Pakosław bez zatrzymywania, pozostawiając sobie poszukiwanie miejscowego pałacyku Sczanieckiej na drogę powrotną. Dworu w Brodach w którym w roku 1804 przeszła na świat nasza bohaterka już nie ma, a stojący tu pałac powstał w 1890 dla kolejnego właściciela Brodów Paula Pfluga. Obok pałacu mamy drewniany kościół z XVII wieku. Na placu kościelnym stoją; międzywojenny pomnik upamiętniający poległych w I wojnie i powstaniu wielkopolskim, później uzupełniony tablicą z kolejnymi ofiarami II wojny, oraz XVII wieczna drewniana dzwonnica. Po drugiej stronie ulicy naprzeciwko pałacu stoi po ewangelicka kaplica będąca jednocześnie mauzoleum rodziny von Pflugów.
   Po powrocie do Pakosławia ruszyłem w poszukiwaniu pałacu w którym Emilia spędziła ponad 50 lat swojego życia.
   W 1823 roku podzielono majątek po zmarłych rodzicach Emilii, jej przypadł Pakosław, Michorzewo i Michorzewko. Stąd prowadziła swoją walkę o utrzymanie polskości, swoją działalność społeczną, tu przyjmowała emisariuszy. Również stąd na prośbę brata, powstańca listopadowego, przeprowadziła zbiórkę na zorganizowanie i utrzymanie wielkopolskich oddziałów powstańczych. Do zebranych wówczas 8 tys. talarów dołożyła jeszcze 16 tys. z własnych środków. Kiedy zmarła w 1896 roku jej pogrzeb zamienił się w wielką patriotyczną manifestację. Kondukt pogrzebowy z Pakosławia do Michorzewa ciągnął się podobno na 12 km.
    Do niszczejącego pałacu prowadzi boczna dróżka za zabudowaniami folwarcznymi.
   Życzeniem Emilii było spocząć na cmentarzu w Michorzewie gdzie znajdowały się groby jej braci i dziadków. Skromny grób Emilii leży przy miejscowym kościele. Obok widać tablice i płyty nagrobne rodziny
   Na identyfikację miejscowego pałacu zwyczajnie zabrakło czasu. Ostatni punkt wycieczki również potraktowałem po macoszemu. W Wąsowie nie zwróciłem uwagi na skromniejszy XVIII wieczny pałacyk Sczanieckich całą uwagę skupiając na zbudowanej w drugiej połowie XIX wieku świetnej rezydencji rodu von Hardt późniejszych właścicieli Wąsowa. Wąsowo wraz z Brodami w wyniku działów rodzinnych przypadło bratu Emilii Konstantemu, w późniejszych latach z powodu problemów finansowych rodzina została zmuszona do sprzedaży majątku.
   Właśnie w Wąsowie u babci Anastazji Sczanieckiej po przedwczesnej śmierci rodziców wychowywała się Emilia z rodzeństwem.
   Od tej chwili pozostało do domu ponad 80 kilometrów, pokonanych w zasadzie jednym potężnym skokiem. W domu pojawiłem się około 22-giej.

Rynek w Lwówku
Rynek w Lwówku.

Lwówek kościół parafialny
Lwówek kościół parafialny.

Zabytkowy drewniany kościół w Brodach
Zabytkowy drewniany kościół w Brodach.

Dzwonnica w Brodach
Dzwonnica w Brodach.

Brody, pomnik poległych w obydwu wojnach światowych i powstańców wielkopolskich
Brody, pomnik poległych w obydwu wojnach światowych i powstańców wielkopolskich.

Pałac w Brodach

Pałac w Brodach inna perspektywa
Pałac w Brodach.

Brody poewangelicka kaplica
Brody, po ewangelicka kaplica.

Pałacyk Emilii Sczanieckiej w Pakosławiu
Pałacyk Emilii Sczanieckiej w Pakosławiu.

Niszczejący taras
Niszczejący taras.

Pakosław pomnik Emilii Sczanieckiej
Pakosław, pomnik Emilii Sczanieckiej.

Michorzewo, nagrobek Emilii Sczanieckiej
Michorzewo, nagrobek Emilii Sczanieckiej.

Wąsowo pałacyk od frontu

I od zaplecza
Pałac w Wąsowie.



Rower:Kross Dane wycieczki: 192.31 km (1.00 km teren), czas: 09:51 h, avg:19.52 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)