- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2022
Dystans całkowity: | 1735.40 km (w terenie 317.00 km; 18.27%) |
Czas w ruchu: | 105:09 |
Średnia prędkość: | 16.50 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 102.08 km i 6h 11m |
Więcej statystyk |
Do Poznania
Wtorek, 31 maja 2022 | dodano: 04.06.2022Kategoria Poznań, ponad 100 km
Z racji wyuczonego ale niewykonywanego zawodu miałem do spełnienia w Poznaniu pewną misję. Ponieważ przewidywany był nocleg, a nawet dwa lub trzy, to skwapliwie skorzystałem z okazji aby podróż odbyć rowerem. Trasa w zasadzie pokrywa się z kilkoma ostatnimi wyjazdami w okolice Lwówka. Pewne modyfikacje miały tylko na celu sprawdzenie z której trasy korzystać w przyszłości. Akurat ta na odcinku Lewiczynek-Grudna zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych. Żałuję tylko że nie mogłem poświęcić nieco więcej czasu dla Lusowa. Nie obyło się bez pewnych, w sumie niewielkich, błędów nawigacyjnych. Brakuje mi tamtejszych map papierowych, a mapy z telefonu mnie nie przekonują. A na koniec kilka zdjęć i mapka.
Pola pod Rokitnem.
Maki z Szarcza.
Maki z Szarcza.
Piachy sforsowane :). Rozjazd w Grudnej.
Hubert z Grudnej.
Duszniki, dawny dwór z roku 1848. Obecnie jest siedzibą różnych instytucji kultury.
Grzebieniska. Götz von Berlichingen zwany Żelaznorękim. Postać Götza spopularyzował Goethe, czyniąc go bohaterem swego dramatu. I to on włożył z usta rycerza słynne i najczęściej cytowane słowa „Leck mich am Arsch“ (pocałuj mnie w dupę). Właśnie te słowa zostały na płycie zatarte.
Grzebieniska. Pętla autobusowa.
Grzebieniska. Plac Mieszka I.
Ceradz Kościelny.
Grzebieniska. Pętla autobusowa.
Grzebieniska. Plac Mieszka I.
Ceradz Kościelny.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
132.80 km (29.00 km teren), czas: 07:58 h, avg:16.67 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Piątek, 27 maja 2022 | dodano: 30.05.2022
Wyjazd do Zemska z odrobiną okolicznych lasów.
Wystarczyło aby zmoknąć :)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
20.50 km (8.00 km teren), czas: 01:25 h, avg:14.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wielkopolskie dwory i pałace
Środa, 25 maja 2022 | dodano: 29.05.2022Kategoria ponad 200 km, Wielkopolska
Kolejna wycieczka do zachodniej Wielkopolski. Zamierzałem obejrzeć kilka rezydencji ziemiańskich w rejonie Lwówka i jeżeli się uda, dotrzeć aż pod Tarnowo Podgórne do Jankowic i Ceradza Kościelnego. Ale o tym po kolei. Tym razem zahaczyłem aż o cztery powiaty, wyliczając po kolei były to: nowotomyski, poznański, szamotulski i międzychodzki.
Droga do Lwówka, przynajmniej na odcinku lubuskim, pokrywała się z niedzielnym wyjazdem do lasów pod Bolewicami. Poprzednim razem na pagórku obok starej szkoły w Stołuniu zauważyłem krzyż i tablicę informującą że jest to stary cmentarz katolicki. Z reguły zaglądam na mijane stare nekropolie, tym razem zatrzymałem się również u podnóża tego pagórka. Okazuje się że nie był to zwykły cmentarz użytkowy, a choleryczny z XIX wieku. Skromna tabliczka krzyżu informuje że zostały tu również złożone prochy zgilotynowanego w Dachau 03.10.1943 Wiktora Górnego. Urodzony 18.09.1918 w Stołuniu. Był ekonomistą, działaczem Związku Polaków w Niemczech oraz polskim konsulem w Czechach.
Przy całym szacunku, ale ta tabliczka dla mnie sprawia wrażenie jakby została doczepiona do krzyża od niechcenia. Czegoś mi tutaj brakuje.
Następny przystanek dopiero w Koninie pod Lwówkiem. Ściągnęła mnie tu ciekawość XIX-wiecznego pałacyku Łąckich. Ładna, skromna, piętrowa budowla leży na terenie parku nad brzegiem jeziora. Przy otwartych bramach parkowych wisi informacja że ten teren jest prywatny i w związku z tym wstęp również jest tam wzbroniony. Zaryzykowałem wejście, psów nie było i nikt mnie nie pogonił.
W drodze do Posadowa trafiłem do Zgierzynki i trochę przypadkowo pod wieżę widokową nad Rezerwatem na Jeziorze Zgierzynieckim im. Bolesława Papi. Jezioro zarasta więc nie widać wody, a tylko łany trzciny będące siedliskiem lęgowym ptactwa wodnego i błotnego.
Pałac w Posadowie niestety również leży na terenie prywatnym, bramy pozamykane na cztery spusty, a z drogi praktycznie nic nie widać. W poszukiwaniu jakiejś przerwy w roślinności jechałem wzdłuż ogrodzenia i od zaplecza udało się dostać przed front budynku. Właściciele ostrzegali przed groźnymi psami, ale te chyba akurat miały wychodne. Znów się udało. Ta siedziba zdecydowanie odbiega od dotychczas widzianych. Zbudowany w latach 1869-70 dla Władysława Łąckiego w stylu renesansu francuskiego. Hrabia Władysław (1821-1907), był działaczem politycznym i polskim patriotą, więzionym za swoją działalność w Moabicie i Sonnenburgu. Po jego śmierci ordynatami byli kolejno jego dwaj synowie Stefan i Stanisław, którzy nie mieli dzieci. Gdy Stanisław Łącki ( o Stanisławie wspominałem przy okazji poprzedniej wizyty w Lwówku) zmarł w 1937 roku, właścicielem Posadowa stał się jego siostrzeniec i adoptowany syn hrabia Feliks Tyszkiewicz-Łącki. Po wojnie majątek został upaństwowiony, siedzibę swoją znalazła tu dyrekcja Stadniny Koni Posadowo kontynuującej tradycje hodowlane Łąckich, których stadnina w pierwszej połowie XX wieku należała do największych w Europie. Obecnie pałac i ogród znajdują się w rękach spadkobierców Tyszkiewiczów.
Z jakichś powodów wydawało mi się że do kolejnego celu, czyli Jankowic jest nie więcej niż 20 km, więc czasu powinno mi starczyć. Okazało się że było niemal dwukrotnie więcej.
Ponieważ w mijanych miejscowościach rozglądałem się za kępami drzew mogącymi być dworskimi parkami natrafiłem w Niewierzu na opuszczony pałacyk. Oczywiście zarówno pałacyk jak i park stanowią własność prywatną i wstęp jest wzbroniony. Dwór powstał w 2 połowie XIX wieku najprawdopodobniej dla hrabiny Izabelli Tyszkiewiczowej. Obecnie ktoś rozpoczął remont ale z jakiegoś powodu przerwał roboty nie zabezpieczając już wykonanych prac.
Teraz pozostało nie zwlekając ruszać do Jankowic. Na wzmiankę o Jankowicach i wielkopolskim Szwedzie natrafiłem ponieważ znajomy wspomniał o ciekawej pasji nieżyjącego już proboszcza z Ceradza Kościelnego. Ceradz leżał po drodze.
Ceradz Kościelny swoją wyjątkowość zawdzięcza nieżyjącemu już proboszczowi ks. Zygmuntowi Humerczykowi. Mający zacięcie artystyczne ksiądz, nazywany czasem Hasiorem w koloratce, korzystając z kamieni, starych narzędzi rolniczych, sprzętu domowego tworzył różne kompozycje. W centrum wsi znajdują się pomniki upamiętniające 100-lecie miejscowego Kółka Rolniczego i 50-lecia Koła Włościanek, a pośrodku głównego skrzyżowania stoi rzeźba mężczyzny wykonana z najróżniejszych elementów metalowych przedmiotów użytkowych. Jego dziełem jest również oryginalne ogrodzenie tamtejszej plebanii zespawane z elementów narzędzi rolniczych i sprzętu domowego.
W Ceradzu za XVI-wiecznym kościołem znajduje się wolno stojąca XIX-wieczna kaplica grobowa Engeströmów. Fundatorem kaplicy był hrabia WawrzyniecBenzelstjerna Engeström. Oprócz Wawrzyńca, w kaplicy pochowany jest jego szwedzki dziadek Lars von Engeström (poseł króla Szwecji w Polsce) wraz z małżonką Rozalią z Chłapowskich; ten sam, który wybudował w pobliskich Jankowicach pierwszy w Wielkopolsce pałac w stylu klasycyzmu romantycznego. Złożono tutaj także ciała Leokadii z Gajewskich Engeström (matka Wawrzyńca), Jadwigi z Borzewskich hr. Benzelstjerna Engeström (żona Wawrzyńca), oraz dzieci Wawrzyńca i Jadwigi - Marii z Engeströmów Szembekowej, Edmunda Engeström i trójki zmarłych w dzieciństwie - Zygmusia, Gucia i Helenki Engeströmów. Syn Larsa a ojciec Wawrzyńca zerwał więzi z rodziną i został carskim generałem był min. gubernatorem Baku) Wawrzyniec żyjący w latach 1829-1910, wychowany został przez babkę w duchu patriotycznym. Zanim został pisarzem, tłumaczem dzieł literatury skandynawskiej, działaczem społecznym, filantropem oraz jednym z założycieli poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i sekretarzem Towarzystwa Przyjaciół Nauk, udzielał się w działalności konspiracyjnej. Brał udział w antyaustriackim powstaniu (1846) i Wiośnie Ludów (1848), za co przez rok był więziony w twierdzy kostrzyńskiej. Ponownie został uwięziony podczas Powstania Styczniowego.
Na koniec kilka słów o Jankowicach i pałacu Engeströmów. Pałac z początku XIX wieku powstał dzięki niezwykłej historii miłosnej. Pochodzący ze Szwecji Lars hrabia Benzelstjerna d’Engeström (1751-1826), sekretarz i kanclerz króla Gustawa III, pełnił w Warszawie funkcję posła. Podczas pobytu w Polsce poznał Rozalię Chłapowską, zakochał się i poślubił. Wystarawszy się o polskie szlachectwo osiadł w Jankowicach. W późniejszych latach majątek przeszedł w ręce Kwileckich. W okresie międzywojennym w pałacu gościł młody oficer, późniejszy generał i prezydent Francji Charles de Gaulle. Dziś stanowi własność gminy Tarnowo Podgórne i mieści jakieś instytucje kultury i chyba szkołę muzyczną.
Z względu na późne popołudnie zdecydowałem się na powrót nieprzyjemnymi drogami krajowymi 93 i 24. W Skwierzynie zameldowałem się o 23-ciej
Stary cmentarz choleryczny w Stołuniu.
Na skrzyżowaniu w Zębowie.
Pałacyk w Koninie k/Lwówka.
Zgierzynieckie Uroczysko.
Wieża widokowa na uroczysku.
Kamienna stacja pogodowa :) przed wiatą.
Uroczysko widziane z platformy widokowej na wieży.
Park w Posadowie.
Pałac w Posadowie.
Pałacyk w Niewierzu.
XIX-wieczna kaplica grobowa Engeströmów w Ceradzu Kościelnym.
Zabytkowy kościół i dzwonnica w Ceradzu.
Pałacyk w Niewierzu.
XIX-wieczna kaplica grobowa Engeströmów w Ceradzu Kościelnym.
Zabytkowy kościół i dzwonnica w Ceradzu.
Ogrodzenie plebanii w Ceradzu.
Pałac w Jankowicach.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
200.05 km (46.00 km teren), czas: 11:52 h, avg:16.86 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Poniedziałek, 23 maja 2022 | dodano: 23.05.2022
Zemsko z nieco udziwnionym powrotem.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
29.97 km (10.00 km teren), czas: 01:52 h, avg:16.06 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Bolewickie lasy
Niedziela, 22 maja 2022 | dodano: 22.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, pow. nowotomyski, Wielkopolska
Mało mi było lasów lubuskich więc wybrałem się do sąsiedniej Wielkopolski.
Czasem jadąc drogą z Miedzichowa do Łowynia zastanawiałem się dokąd kierują drogowskazy przy skrzyżowaniach z bocznymi leśnymi drogami. Dziś spenetrowałem jedną z nich, wyprowadziła mnie do Błak, małej rozrzuconej wśród zarośli leśnej osady. Kępy bzów sugerują że kiedyś było tu przynajmniej kilkakrotnie więcej domostw. Może na wyludnianie się podobnych wiosek mają wpływ trudności komunikacyjne i brak asfaltowych szos. Dziś są na uboczu a jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku leżały przy ważnym trakcie pocztowym z Poznania do Berlina.
Zaciekawiły mnie tamte okolice i pewnie jeszcze nieraz tam zajadę. A lasy, cóż, niby podobne do lubuskich a jednak nieco inne.
Pomnik przyrody. Aleja lip przy dawnym trakcie pocztowym.
Zapomniany cmentarz ewangelicki, gdzieś pod Zachodzkiem.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
115.35 km (45.00 km teren), czas: 07:38 h, avg:15.11 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Piątek, 20 maja 2022 | dodano: 21.05.2022
Dziś tylko Zemsko.
W Popowie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
25.14 km (2.00 km teren), czas: 01:29 h, avg:16.95 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Nowotomyskie
Czwartek, 19 maja 2022 | dodano: 21.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. nowotomyski, Stare nekropolie i mauzolea, Wielkopolska
Kolejna wycieczka w okolice Opalenicy i Nowego Tomyśla. To jest ta część pogranicza wielkopolsko-lubuskiego gdzie dotąd, nie licząc poprzedniej, zapuszczałem się jedynie przypadkowo bywając w Miedzichowie albo w Zbąszyniu. Tym razem ponownie, ale innymi drogami, odwiedziłem Lwówek, Wąsowo i Nowy Tomyśl.
Do Lwówka dotarłem przez Kwilcz i Miłostowo. Nie przepadam za drogą krajową 24, ale jeszcze mniej rajcują mnie piaszczyste i szutrowe drogi na które mogłem liczyć w okolicy Lewic i Zębowa. Teraz również nie udało się uniknąć kilkukilometrowej drogi szutrowej z Miłostowa do Linii, ale szczęśliwie okazało się że nie była zbyt grząska i dało się ją pokonać bez schodzenia z siodełka.
Korzystając z okazji w Lwówku zajrzałem do wnętrza miejscowego kościoła. Otwarte było również wejście do krypty. W jej głębszej części było zbyt ciemno żeby cokolwiek dojrzeć, jedynie w przedsionku starcza światła aby dojrzeć dwie trumny z doczesnymi szczątkami dawnych właścicieli miejscowych dóbr. Słabo czytelna tabliczka na jednej z nich pozwala się domyślić że spoczywa w niej Emilia z Mielżyńskich Korzbok Łącka, zatem obok niej prawdopodobnie leży jej mąż Stanisław. Byli ostatnimi z lwóweckich Łąckich, zmarli bezpotomnie. Ich dobra tuż przed II wojną światową przejęli siostrzeńcy Stanisława; Janusz i Feliks Tyszkiewiczowie. Stanisław Łącki oprócz odziedziczonych włości rodowych był również spadkobiercą Emilii Sczanieckiej, ( była siostrą jego babki Nimfy Sczanieckiej). Przez kilkanaście lat mieszkał w odziedziczonym po niej Pakosławiu. Pasją Stanisława były konie. Posiadany majątek pozwalał mu na prowadzenie w pobliskim Posadowie jednej z największych prywatnych stadnin w Europie. Jego stadnina dostarczyła w okresie międzywojennym ponad 1000 koni dla wojska. Wziął czynny udział w powstaniu wielkopolskim, był organizatorem i komendantem Straży Ludowej w Lwówku, sfinansował m.in. zakup broni dla oddziału kawalerii.
Wyjeżdżając z Lwówka zajrzałem jeszcze pod miejscowy cmentarz i pod ruiny kościoła ewangelickiego. Kościół ewangelicki podobno jeszcze stosunkowo niedawno służył jako magazyn, dziś teren jest zamknięty, ale sądząc po tym co widać z ulicy z świątyni została tylko wieża i mury bez zadaszenia
.
Wnętrze kościoła parafialnego w Lwówku.
Lwówek. W kościelnej krypcie. Trumny Stanisława i Emilii Korzbok Łąckich.
Lwówek. Kaplica grobowa Łąckich i Tyszkiewiczów.
Lwówek. Barokowy kościół cmentarny.
Lwówek. Niszczejący kościół ewangelicki.
Chraplewo. Pałac von Hardtów.
W Wąsowie byłem tydzień temu. Dziś miałem więcej czasu na bliższe poznanie otoczenia pałacu. Byłem zatem pod stojącym nieco z ubocza, starszym od zamku, pałacem Sczanieckich, przy pobliskiej kaplicy i w przypałacowym parku. W głębi parku kryje się prywatny rodowy cmentarz von Hardtów. Kieruje do niego strzałka na alejce przed stawem. Kolejnych strzałek nie ma, a jak się okazuje wcale nie jest tak łatwo odszukać go wśród chaszczy i wiatrołomów. Cmentarz zaprojektowano z rozmachem, znajdują się tu groby Richarda von Hart - przemysłowca i bankiera z Niemiec, który wykupił majątek Wąsowo w 1868 r., jego żony Elizy von Hardt z d Schemman, jego syna Willhelma von Hardta, który około 1900 r. rozbudował nowy pałac do obecnego kształtu oraz Herberta von Tiedemanna. Ojciec małoletniego Herberta, Henryk von Tiedemann jeden z założycieli Hakaty, był zięciem Richarda i szwagrem Wilhelma von Hardt.
Wąsowo. Pałac von Hardtów.
Wąsowo z innej perspektywy.
Wąsowo. Pałacyk Sczanieckich.
Wąsowo. Kaplica.
Wąsowo. Wejście na cmentarz von Hardtów.
Wąsowo. Nagrobek von Hardtów.
Wąsowo. Tablica nagrobna Richarda von Hardt.
Płyta nagrobna Herberta von Thiedemanna, wnuka von Hardtów.
Dzisiaj patrząc na to mam mieszane odczucia.
Tym razem powrót do domu nieco inną drogą. Skorzystałem z drogi krajowej 92 na której panuje spory ruch, ale posiada szerokie i wygodne pobocza, a od Miedzichowa do Trzciela oddzielnie poprowadzoną drogę dla rowerów.Rower:Kross
Dane wycieczki:
163.08 km (9.00 km teren), czas: 09:28 h, avg:17.23 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Środa, 18 maja 2022 | dodano: 19.05.2022
Dziś tylko wyjazd do Zemska. Bez udziwnień i dodawania pobocznych szlaków.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
17.05 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:18.27 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kaiserówka
Wtorek, 17 maja 2022 | dodano: 18.05.2022Kategoria ponad 100 km, pow. sulęciński
Na niedzielnym rajdzie spotkałem znajomego którego opowieści są dla mnie nieustającym źródłem inspiracji do wycieczek w okolice Sulęcina. Poprzednim razem zaintrygował mnie opowieścią o pomniku lotnika, tym razem był to Karl Kaiser postać która swoją działalnością jest zbliżona do starszego o jedno pokolenie Maxa Bahra gorzowskiego przemysłowca i filantropa niezwykle żywo interesującego się sprawami bytowymi swoich pracowników.
W niedzielę po raz pierwszy usłyszałem o Karlu Kaiserze, o "Kaiserówce", o jego fabryce silników elektrycznych. Była to intrygująca opowieść która stała się tematem do kolejnej wycieczki.
Kim był Kaiser (ur. w 1888 r.), otóż wbrew opiniom o bezdusznych kapitalistach goniących tylko za zyskiem ten był kapitalistą z ludzką twarzą. Pochodził z pobliskiego Glisna i był synem rolnika i cieśli Wilhelma Kaisera. Zawsze był uważany za pracowitego i ambitnego. W 1909 r wyjechał do Berlina i podjął pracę i naukę w przemyśle elektrotechnicznym. Trafił do zakładów Borsiga. Jego szefowie i nauczyciele wpoili mu zasadę że dobry biznes to zadowoleni pracownicy którzy mają zapewniony pakiet socjalny, mieszkania, nie martwią się o wyżywienie rodziny i mają zapewnioną rozrywkę. Jeżeli mają zabezpieczone swoje podstawowe sprawy bytowe to przekłada się na zysk przedsiębiorcy. Szybko dostrzegł potencjał rozwojowy tkwiący w młodej dziedzinie, produkcji silników elektrycznych. W roku 1918 wraca do Sulęcina i w latach 1919-1929 udaje mu się zbudować jedno z największych w Niemczech przedsiębiorstw w branży elektrotechnicznej. Oprócz samej fabryki zadbał o mieszkania i rozrywkę swoich pracowników budując mieszkania i kompleks rekreacyjno rozrywkowy na Winnej Górze. Zmarł w nieznanych okolicznościach w sowieckiej niewoli. Zakłady Kaisera w latach późniejszych stały się filią Ursusa, dziś stoją opuszczone i niszczeją. Kaiserówką mieszkańcy miasta nazywają budynek który mógł być pałacykiem właściciela. Położony w parku, nad stawami, dziś sprawia wrażenie zaniedbanego slamsu.
Żeby nieco rozbudować plan wycieczki, do Sulęcina pojechałem przez Krzeszyce, aby do miasta dotrzeć starą drogą krzeszycką. Na sporym odcinku jest wybrukowana kocimi łbami chociaż nie brakuje również odcinków piaszczystych. Przy drodze stoi kilka tablic z miejscowymi legendami. Dwie z nich dotyczą małego jeziorka Głębokiego. Do jeziorka prowadzi boczna dróżka w głębokim wykopie, a po drugiej stronie drogi krzeszyckiej gdzieś w kierunku Postomii ciągnie się sporych rozmiarów rów. Według jednej z legend podczas wojen napoleońskich w jeziorze zatopiono skarb wojenny. Skarb ten próbowano później wydobyć, a jedną z metod miało być spuszczenie wody do Postomii. W tym celu przekopano naturalny wał ziemny otaczający jezioro i rowem spuszczono część wody. Jezioro okazało się jednak zbyt głębokie i skarb nadal czeka na odkrywców. Według drugiej dawno temu chłopi z Rudnej jechali nocą do Łagowa. O północy znaleźli się w okolicy jeziora, w pewnym momencie konie zatrzymały się i nie chciały iść dalej. Mężczyźni zeszli z wozu aby zobaczyć co się stało. Zobaczyli tłum karzełków które kopały w poprzek drogi rów do Postomii. Karzełki nie dały się spłoszyć okrzykami, wtedy jeden z chłopów strzelił z bata. Krasnale przerwały pracę, nastąpił wielki huk i wszystko zniknęło. Wykop na drodze zasypał się a pozostały jedynie wyrwa w wale i rów po drugiej stronie drogi.
Tuż przed Sulęcinem natknąłem się na leżącą na skraju lasu tablicę dotyczącą kopca kamieni. Kopca wprawdzie nie odnalazłem. Wydaje się że u źródeł opowieści leży prawdziwa historia kryminalna. W sierpniu 1840 r. niejaki Johan Friedrich Wilhelm Honig, pomocnik nauczyciela w Templewie, zamordował swoją kochankę ponieważ nie chciała zgodzić się na ukrywanie ciąży i potajemny poród w Świebodzinie. W marcu następnego roku sąd w Frankfurcie skazał winowajcę na powolne łamanie kołem aż do śmierci. Król złagodził wyrok zamieniając karę na ścięcie toporem. Rankiem 1 maja 1843 r Honig został przewieziony na miejsce egzekucji. Według tradycji egzekucji miało się przyglądać 7000 osób. Tuż przed tym urzędnik powiatowy z Sulęcina o nazwisku Tanem zwrócił się do skazańca słowami: " Leben sie wohl Honig" „Żyj zdrów Honig”. To powiedzenie było później używane podczas gry w skata aż do II wojny światowej. Topór kata, który został użyty do ścięcia, podobno znajduje się obecnie w berlińskim muzeum i upamiętnia ostatnią taką egzekucję. Honig jest pochowany pod małym kopcem w pobliżu miejsca, w którym został stracony. Jeszcze przed wojną było zwyczajem, że każdy przechodzień dorzucał kamień na szczyt stosu.
W naszej niedzielnej rozmowie poruszaliśmy też temat kamieni pamiątkowych leżących wokół jeziora Buszno. Jeden z nich miał podobno być nazywany Adolfem, ale to już chyba jest legenda. Jest tam kilka bezimiennych głazów oraz kilka dedykowanych pamięci konkretnych osób : Otto Wenigena - kapitana niemieckiej łodzi podwodnej z czasu I wojny światowej, oraz Fererstacka i Oblasera (jak sądzę byli to zasłużeni leśnicy tutejszych lasów). W drodze powrotnej zajechałem nad jezioro. A skoro Buszno to wdrapałem się również na pobliską górę Bukowiec aby zjeżdżając do Wielowsi zajrzeć do Sulęcińskich Cisów. Jest to jedyne w naszym województwie skupisko cisów naturalnie rosnących w głębokim jarze.
Cisy były ostatnim punktem wycieczki, odtąd pozostało jeszcze do domu około 30 km.
Remiza w Krzeszycach.
Nad Postomią.
Miejsce wodowania :).
Jeziorko Głębokie.
Stara droga krzeszycka.
Domy Kaisera.
Kaiserówka.
Dawna fabryka Kaisera.
Bezimienny kamień znad Buszna.
Kamień Weddigena.
Kamień Weddigena.
Kamień Fererstack.
Kamień Oblassera.
Na szczycie Bukowca.
Kamień Winnika.
Kolejny bezimienny głaz na stokach Bukowca.
Cisy Sulęcińskie.
Za płotem cisowy las.
Drzwi do lasu.
/
Rower:Kross
Dane wycieczki:
118.39 km (34.00 km teren), czas: 07:43 h, avg:15.34 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wiosenny Rajd Rowerowy
Niedziela, 15 maja 2022 | dodano: 15.05.2022Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka
Dziś wziąłem udział w organizowanym przez Jednoślad i Nadleśnictwo Karwin Wiosennym Rajdzie Rowerowym . Znakomita okazja do spotkania z przyjaciółmi i znajomymi z poprzednich rajdów i tras rowerowych. Zjawili się między innymi dawno nie widziani znajomi z sąsiednich regionów Wielkopolski. Trasa prowadziła drogami doliny Noteci i zachodniej części Puszczy Noteckiej i dla Jednośladu liczyła ok 60 km. Ja z kolegą byliśmy na statusie specjalnym, trzeba przecież jakoś dotrzeć do miejsca zbiórki i potem wrócić. Kolega twierdzi że 150 kilometrowe wycieczki dobrze mu robią na nogi, więc dla dobra jego nóg wróciliśmy do domu przez Międzychód. Wyszło nawet o kilka więcej :)).
Z Jednośladem i Nadleśnictwem Karwin.
Puszczańskie Jezioro Łąkie.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
153.33 km (23.00 km teren), czas: 08:46 h, avg:17.49 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)