- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2021
Dystans całkowity: | 1345.99 km (w terenie 373.00 km; 27.71%) |
Czas w ruchu: | 79:32 |
Średnia prędkość: | 15.23 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 64.09 km i 3h 58m |
Więcej statystyk |
Za Noteć
Środa, 15 września 2021 | dodano: 15.09.2021Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki
Tym razem zdecydowałem się na odwiedzenie okolic Strzelec Krajeńskich, jednak bez zajeżdżania do samych Strzelec. Droga do Zwierzyna sama w sobie już od dawna nie stanowi żadnej atrakcji, niemniej trzeba ją pokonać aby dotrzeć do celu wyprawy. Dopiero od Sarbiewa zaczynają się tereny na których bywam rzadko lub w ogóle. Trasa prowadzi do Sławna, tam zawracam w kierunku rzeczki Sarbiny i kompleksu stawów. Grobla, która dzieli stawy na dwie części, jest z obu stron porośnięta tapinamburem i obecności wody za parawanem roślin trzeba się tylko domyślać.
Altana w narożniku dworskiego ogrodzenia w Sławnie. Z podobnym pomysłem ale na wieżyczkę spotkałem się w Gilowie za Strzelcami.
Grobla nad Sarbiną.
W dalszej drodze muszę przekroczyć jeszcze jedną, tym razem niecą większą, rzeczkę Pełczę aby wydostać się na szosę z Górek Noteckich do Przyłęgu. Dopiero na tej szosie miałem zadecydować czy zawrócić do Górek i Santoka, czy też do Przyłęgu i nieco wydłużyć wycieczkę. Wybrałem jazdę do Przyłęgu (w tym kilka kilometrów drogi dla samobójców czyli drogi krajowej nr 22 do Zdroiska), aby zrobić zjazd do rezerwatu Zdroiskie Buki i stamtąd przez Santok powrócić do domu. O samym Przyłęgu niewiele wiem poza informacją że w początkowym okresie istnienia należał do grodu w Santoku. W centrum wioski poza kościołem i schodami donikąd, prowadzącymi na zarośnięty pagórek z nikłymi śladami fundamentów jakiejś budowli, można się natknąć na ruiny imponującego młyna czy też jakiejś fabryczki korzystającej z siły wód przepływającej nieopodal Pełczy.
Rzeka Pełcz.
Ruiny młyna w Przyłęgu.
Kościół w Przyłęgu.
Przyłęg - schody do nikąd.
O jeździe drogą 22 lepiej nie wspominać, z ulgą zjeżdżam w Zdroisku na szlak przy Santocznej czyli do wspomnianego wcześniej rezerwatu. Samo Zdroisko nie posiada tradycji rolniczych, a raczej industrialne, powiedziałbym wręcz że zbrojeniowe. W latach 1767–1870 istniała tu huta "Zanzthal" – stalownia i wytwórnia blach, prętów, sztab żelaza. Do napędu pracujących w niej maszyn huta wykorzystywała energię przepływającej w pobliżu rzeczki- Santocznej. Huta wyrabiała narzędzia, druty, gwoździe, igły. W 1782 roku w Zdroisku z polecenia Fryderyka II została założona druga huta o nazwie Zanzhammer – Sącznik Zdroisko. Produkowała amunicję artyleryjską do armat 3-6-12 funtowych. Szczególny rozkwit huty nastąpił w okresie walk Prus z Napoleonem. Później produkcja w takich małych, oddalonych od szlaków kolejowych hutach stała się nieopłacalna. Prawdopodobnie swoje znaczenie w upadku huty miał również dostęp do wyższej jakości surowców i rozwój nowych technologii pozwalających produkować lepszą i tańszą stal w hutach śląskich. Zdroisko przestało być ośrodkiem przemysłowym. Jako ciekawostkę należy wspomnieć o sąsiednim Santocznie które również posiadało swoją hutę. Właśnie w santoczańskiej hucie w roku 1785 wyprodukowano kilka części do pierwszej niemieckiej maszyny parowej, uruchomionej rok później. Pozostałością po dawnej hucie jest ośrodek gorzowskiej energetyki. Właśnie tuż za ośrodkiem wjeżdża się do rezerwatu.
Lapidarium w Zdroisku.
Dla pamięci o dawnych mieszkańcach Zdroiska.
Kriegerdenkmal z Zdroiska. Kopiec z mniejszych kamieni z wygrawerowanymi nazwiskami poległych na frontach pierwszej wojny światowej mieszkańców Zdroiska wieńczy duży głaz z krzyżem maltańskim i datami 1914-1918.
Kriegerdenkmal z Zdroiska. Kopiec z mniejszych kamieni z wygrawerowanymi nazwiskami poległych na frontach pierwszej wojny światowej mieszkańców Zdroiska wieńczy duży głaz z krzyżem maltańskim i datami 1914-1918.
Kościółek w Zdroisku.
Rezerwat "Zdroiskie Buki" chroni bukowe lasy porastające zbocza wąwozu którego dnem meandruje Santoczna. Już w okresie międzywojennym miejscowi leśniczowie dokładali wielu starań by zachować te piękne lasy należące wówczas do Strzelec Krajeńskich (niem. Friedeberg). Ówczesny burmistrz Strzelec aby uhonorować ich wysiłki polecił ustawić stojący do dziś przy szlaku kamień. Słabo czytelny napis na głazie mówi „Dem Freunde u. Heger unseres Waldes Bürgermeister Dr Michel gewidmet d. Stadt Friedeberg” ( Przyjaciołom i gajowym naszych lasów dedykuję burmistrz miasta Strzelce Krajeńskie - dr Michel, 1931r). Doktor Michel nie był lekarzem lecz doktorem prawa. Kilkadziesiąt metrów dalej szpaler drzew grabowych z zdziczałego żywopłotu i resztki fundamentów wskazują miejsce gdzie kiedyś znajdowała się gajówka "Słodowiec". Leśniczówka w swoim czasie spełniała również funkcje rekreacyjno-wypoczynkowe. W latach dwudziestych mieściła się w niej restauracja "Waldschenke", a bezpośrednio przed swoim upadkiem była ośrodkiem szkoleniowo-wypoczynkowym gorzowskiego GPBP. Wraz z upadkiem przemysłówki skończył się również i jej żywot.
W rezerwacie Zdroiskie Buki.
Meandrująca Santoczna.
„Dem Freunde u. Heger unseres Waldes Bürgermeister Dr Michel gewidmet d. Stadt Friedeberg” ( Przyjaciołom i gajowym naszych lasów dedykuję burmistrz miasta Strzelce Krajeńskie - dr Michel, 1931r).
Znaki szlaku rowerowego (chyba niedawno wyznaczonego przez nadleśnictwo ponieważ wcześniej ich nie widziałem) skusiły mnie do wjechania w leśną drogę biegnącą drugim brzegiem Santocznej. Mam wrażenie że malarz znaków oszczędzał farbę i miejscami znaki zanikały, aż znikły całkowicie. Jednak zabrnąłem tym szlakiem już tak daleko że powrót do mostka na Santocznej nie bardzo wchodził w grę. Ruszyłem w kierunku Płomykowa kierując się tymi drogami które były bardziej uczęszczane. Nieoczekiwanie znaki znów się pojawiły, a nawet nowiutka leśna stanica dla cyklistów.
W drodze do domu odwiedziłem jeszcze znajomych w Goscinowie, i aby przeskoczyć do kategorii wpisów "ponad 100 km". nieco wydłużyłem trasę jadąc przez Warcin i Kijewice.
Stanica w lasach nad Santoczną.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
100.73 km (43.00 km teren), czas: 06:08 h, avg:16.42 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad dolną Wartę
Poniedziałek, 13 września 2021 | dodano: 13.09.2021Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
Kolejny raz wypuściłem się do krainy łąk, bagien i dzikiej przyrody pod Kostrzynem, tym razem od strony wschodniego wału odcinającego Kostrzyński Zbiornik Retencyjny od obszaru nazywanego za przykładem Fryderyka Wielkiego „Nową Ameryką”.
Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów to monotonna jazda drogami krajowymi 24 która w Wałdowicach włącza się do znacznie ruchliwszej drogi 22. Intensywność ruchu na DK 22 w moim odczuciu przekłada się na dosyć wysoką ilość śmiertelnych wypadków drogowych. Mniej więcej co kilometr na poboczu drogi stoją krzyże lub kamienie z nazwiskami ofiar.
Z ulgą porzuciłem krajówkę na rzecz drogi lokalnej prowadzącej w głąb osuszonej w XVIII stuleciu doliny Warty. Perspektywa krótkiej chociażby wizyty na terenie Parku Narodowego nie pozwala na błąkanie się wśród labiryntu tamtejszych dróg i osad. Być może wybiorę się tam kiedyś tylko i wyłącznie w tym celu, dziś jednak plan zakłada jazdę do wałów powodziowych w Studzionce, dalej przez Głuchowo do Słońska i Chyrzyna, krótką wizytę na rozlewiskach Postomii i powrót do domu.
Droga krajowa 24.
Studzionka (niemiecka nazwa Albrechtsbruch) została założona w 1721 r niemal na 50 lat przed wielką kolonizacją fryderycjańską. Jej pierwotna, niemiecka nazwa upamiętniała założyciela wsi Albrechta Fryderyka Hohenzollerna (syna Wielkiego Elektora)ówczesnego baliwa zsekularyzowanej brandenburskiej gałęzi zakonu joannitów. Najstarsza część wsi która po zbudowaniu wałów znalazła się po ich zewnętrznej stronie rozciąga się półkolem w pobliżu kościoła. Pozostała część która pozostała na terenie zalewowym uległa z czasem likwidacji. Przez Studzionkę przejeżdżam kilkakrotnie w ciągu roku, rzadko jednak zapuszczam się w pobliże kościoła. Dziś zapuściłem się tam dla ciekawostki którą stanowi spiżowy dzwon z roku 1793 ufundowany przez jednego z kolejnych baliwów joannickich Ferdynanda Hohenzollerna (brata Fryderyka Wielkiego) po osuszeniu błot nadwarciańskich. Dzwon jest umieszczony w stojącej obok kościoła wolnostojącej dzwonnicy parawanowej z trzema arkadami. Dzwon wisi w środkowej, boczne pozostają puste. Ostatnio widzę w tej okolicy coraz więcej opuszczonych domostw.
Dzwon w Studzionce z 1793 r. ufundowany przez księcia Ferdynanda, mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego
W drodze do Słońska celowo wybieram drogę przez Głuchowo. Wieś założona przez joannitów ze Słońska w latach 1754/1977 jako Woxfelde. Pomimo tego że tamtejsze wioski nie są duże, w Głuchowie stoi imponujący kościół w stylu neogotyckim zbudowany z żółtej cegły w 1870 r. Na przykościelnym cmentarzu rzuca się w oczy budowla będąca pomnikiem poległych w pierwszej wojnie światowej mieszkańców Woxfelde. Wszelkie napisy i inskrypcje na budowli dotyczące poległych zostały już dawno zniszczone.
Kościół w Głuchowie.
Międzywojenny "Kriegerdenkmal" z Głuchowa (niem. Woxfelde).
Opuszczając Głuchowo liczyłem że będę przejeżdżał obok zabytkowej przepompowni w Słońsku, bliźniaczce przepompowni w podkostrzynskich Warnikach. Trochę się przeliczyłem do przepompowni musiałbym nieco nadłożyć drogi ze Słońska wałem przeciwpowodziowym.
Historia Słońska (niem. Sonnenburg) jest mocno związana z zakonem joannitów którzy w roku 1426 stali się jego właścicielami. Z czasem Sonnenburg stał się stolicą baliwatu brandenburskiego który posiadał sporą niezależność od przeora prowincji niemieckiej. Symbolem tej autonomii miała być okazała siedziba baliwatu i kościół. Po reformacji z czasem zakon w Brandenburgii stał się odrębnym, świeckim stowarzyszeniem przedstawicieli szlachty brandenburskiej do którego przynależność była powodem do dumy, tym bardziej że baliwami zostawali władcy Prus. Po pokonaniu Prus przez Napoleona baliwat brandenburski został rozwiązany a dochody z skonfiskowanych dóbr przeznaczono do spłacenia kontrybucji (podobny los spotkał cysterskie klasztory w pobliskim Bledzewie i Gościkowie). Wprawdzie w roku 1852 Fryderyk Wilhelm IV odtworzył zakon którego stolicą nadal pozostawał Słońsk jednak jego mistrzowie rzadko już tu przebywali. W XIX wieku w zamku utworzono muzeum i archiwum joannitów. Po roku 1945 stopniowo niszczał aż w roku 1975 spłonął i od tego czasu pozostaje ruiną. W ubiegłym roku ruinę nakryto dachem i trwają tam jakieś prace mające doprowadzić do ich bezpiecznego zwiedzania. Kościół obecnie jest kościołem parafialnym i ma się zupełnie nieźle.
Ruina zamku joannitów w Słońsku.
Kościół w Słońsku, dawny kościół zamkowy joannitów.
Sklepienie słońskiego kościoła.
Cmentarz pomordowanych przez SS w słońskim więzieniu.
Z Słońska wypuściłem się do Chyrzyna po to żeby zajrzeć co kryje się przy rozlewiskach Postomii na terenie Parku Narodowego. Rozleniwiające ciepełko, spokój i cisza kusiły do pozostania, niestety do domu jest stąd 60 km i czas wracać.
Wracając przez Słońsk zajrzałem jeszcze na cmentarz pomordowanych ofiar z miejscowego więzienia. Na dzień przed wkroczeniem do Słońska wojsk radzieckich grupa SS-manów przybyłych z Frankfurtu nad Odrą przy pomocy załogi więzienia rozstrzelała na jego terenie 819 bezbronnych więźniów. Był to jeden z największych jednorazowych mordów dokonanych w więzieniach na terenie Polski tuż przed ich wyzwoleniem.
Rozlewiska Postomii Parku Narodowym Ujście Warty.
Opuszczony dom bobrów. Tablica apeluje o ostrożność podczas przechodzenia ponieważ pod żeremiem istnieje system nor które mogą się zarwać w każdej chwili.
Czerwony Kanał w PNUW.
Wobec sporego ruchu na DK 22 skusiłem się na powrót do domu alternatywną drogą przez Sulęcin. Było nieco spokojniej ale prawdopodobnie około 20 km więcej.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
159.10 km (7.00 km teren), czas: 09:08 h, avg:17.42 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Alexander-Stein i jego towarzysze
Niedziela, 12 września 2021 | dodano: 12.09.2021Kategoria Puszcza Notecka
Dziś starczyło czasu na krótki trzygodzinny wypad do Puszczy Noteckiej. Pomysł na odwiedzenie trzech tajemniczych, pomnikowych kamieni powstał już na drodze do Jezierc.
Wspomniane kamienie są zagubione w lasach gdzieś na przestrzeni między Jeziercami a Dobrojewem. Kilka lat temu wypatrzyłem je na starej poniemieckiej mapie i z pewnym trudem odszukałem. Dziś miałem ułatwione zadanie wiedząc gdzie należy mniej-więcej patrzeć, ale z drugiej strony przesuszone drogi pożarowe są przejezdne dla samochodów, jednak nie do końca dla wąskich kół rowerowych.
Pierwszy i największy z nich jest stosunkowo najłatwiejszy do odnalezienia, jest to spory, na oko około tonowy głaz z wyżłobionym napisem "Alexander-Stein 18 Marz 1863-1923". Napis staje się coraz mniej czytelny i upamiętnia prawdopodobnie jakiegoś zasłużonego leśnika o którym zatarła się pamięć. Trzeba pamiętać że po roku 1945 nastąpiła tu niemal całkowita wymiana ludności.
Pozostałe dwa kamienie są niewielkie i nieco trudniejsze do odszukania. Najbliższy z nich znajduje się w młodniku niedaleko od drogi prowadzącej do Polichna. Z jednej strony jest na nim wykuty słabo już widoczny krzyż maltański i data 1917. Na mapie jest oznaczony jako Denkmal. Nie mam pojęcia co upamiętnia,
Do trzeciego z nich trzeba zawrócić w kierunku Murzynowa. Droga przy której go znalazłem jest oznakowana chyba jako szlak konny (biały kwadrat z zielonym kółkiem). Na brzegu widocznego z drogi sporego leja sterczy spod gałęzi kamienny słupek z dwoma otworami na kotwy do zamocowania inskrypcji. Na mapie również figuruje jako Denkmal.
Nigdzie poza mapą nie znalazłem wzmianki na ich temat więc na razie pozostają dla mnie niewiadomą. Powrót drogą pożarową nr 3 do Murzynowa i szosą do domu.
Alexander-Stein.
Mniejszy kolega Alexandra z krzyżem maltańskim i datą 1917.
I jeszcze jeden Denkmal.
Wspomniany dół-lej.
Fragment mapy z zaznaczonymi pomnikami.
Co to za znak? Czyżby szlak konny?
Rower:Kross
Dane wycieczki:
33.05 km (21.00 km teren), czas: 02:24 h, avg:13.77 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Boryszyn
Piątek, 10 września 2021 | dodano: 10.09.2021
Ostatni z wyjazdów do Zemska. Siekiera odłożona do przyszłego sezonu grzewczego, a ja skorzystałem z wolnego popołudnia i przedłużyłem trasę aż do Boryszyna. Wróciłem przez Kaławę i Międzyrzecz.
Dwa tygodnie temu jadąc przez Lubiatów wspominałem przy okazji nagrobka muszkietera że powstałą w podobnych okolicznościach żołnierską mogiłę widziałem na cmentarzu komunalnym w Bledzewie.
Boryszyn Pz.W.778. Schron był zamaskowany jako stodoła i podobno aż do maja 1946 r. o jego istnieniu nie wiedzieli Rosjanie. Tuż przed wysiedleniem ludności niemieckiej ktoś skorzystał z pozostawionego w schronie uzbrojenia oddając serię strzałów w kierunku radzieckich kawalerzystów pojących konie w pobliskim kanale. W odwecie za poległych towarzyszy Rosjanie ostrzelali wioskę z artylerii paląc część zabudowań.
Wysoka - wejście do schronu. Bezpośrednio pod wzgórzem na którym był zlokalizowany obóz robotników przymusowych pracujących w podziemiach MRU istnieje tunel w kształcie litery U z dwoma wylotami. Podobno pełnił rolę schronu plot. Jest możliwe przejechanie przez podziemia jednak okazało się że ilość światła z lampy rowerowej nie wystarczała na w miarę bezpieczną wycieczkę. Odpuściłem po kilkunastu metrach.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
75.48 km (2.00 km teren), czas: 04:47 h, avg:15.78 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Czwartek, 9 września 2021 | dodano: 09.09.2021
Powtarzane wielokrotnie Zemsko. Powód prozaiczny, mam tam pryzmę drewna do porąbania.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
23.12 km (5.00 km teren), czas: 01:28 h, avg:15.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Środa, 8 września 2021 | dodano: 08.09.2021
Minimalistyczna pętla przez Zemsko, Popowo dziś odpadło.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
17.47 km (0.00 km teren), czas: 01:09 h, avg:15.19 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Park Narodowy Ujście Warty
Poniedziałek, 6 września 2021 | dodano: 11.09.2021Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn
W kwietniu wypuściłem się wałami warciańskimi w kierunku Parku Narodowego Ujście Warty, udało mi się wówczas dotrzeć niemal do samych bram parku. Wtedy musiałem zawrócić sprzed przepompowni w Białczyku. Dziś nadszedł czas aby sprawdzić co znajduje się dalej za bramą w ogrodzeniu mającym wstrzymać migrację dzików i wirusa ASF.
Szlak, na którym nie można się zgubić, nosi nazwę „Na dwóch kółkach przez Polder Północny” jest poprowadzony po koronie wału przeciwpowodziowego. Wał ma za zadanie chronić od kaprysów rzeki łąki których gospodarcze wykorzystywanie jest możliwe po okresie lęgowym ptaków.
Rozlewiska Parku Narodowego UW.
Dokąd jechać?
Użytkowana gospodarczo część polderu za wałami.
Użytkowana gospodarczo część polderu za wałami.
Podczas regulacji Warty w XVIII wieku na wydartej rzece ziemi zaczęto osadzać kolonistów. Domostwa powstały również na specjalnie poszerzanych w tym celu wałach przeciwpowodziowych a zadaniem ich mieszkańców było umacnianie i konserwacja wałów. Dziś po opuszczonych domostwach zostały tylko zdziczałe drzewa owocowe i reliktowe ślady roślin typowych dla przydomowych ogródków. Jabłoń pozostała po jednej z takich osad.
Bobrowa Ścieżka.
Bagienne wierzby.
Zabytkowa przepompownia w Warnikach k/ Kostrzyna.
Ruiny kościoła mariackiego w Kostrzynie.
Kostrzyn twierdza, ocalały postument pomnika margrabiego Jana.
Ruiny kostrzyńskiego zamku, postument zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora.
Kostrzyn, ruiny zamku.
W kostrzyńskich ruinach.
Brama Chyżańska.
Siedziba Parku Narodowego Ujście Warty.
.
Powrót hardkorową drogą krajową 22 i nieco łagodniejszą 24.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
141.99 km (52.00 km teren), czas: 09:03 h, avg:15.69 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Sobota, 4 września 2021 | dodano: 04.09.2021
Spacerowa runda przez Zemsko w towarzystwie małżonki.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
21.70 km (0.00 km teren), czas: 03:13 h, avg:6.75 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krzyż
Piątek, 3 września 2021 | dodano: 03.09.2021Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki, Wielkopolska
Dawno nie miałem okazji odwiedzić okolic Chełstu, Drawska, Krzyża. Bezpośrednio do wyboru kierunku skłonił mnie przeczytany na Facebooku tekst o międzywojennej przeszłości Chełstu, o czym wspomnę nieco później.
Znaczną część drogi na przeciwległą stronę Puszczy Noteckiej pokonałem drogami pożarowymi z krótką przerwą w Lubiatowie.
Dawno temu wjeżdżając do Lubiatowa od strony Sowiej Góry natknąłem się pod kościołem na tablicę informacyjną z historią Lubiatowa i spisem miejscowych ciekawostek. Jedną z nich miał być grób muszkietera na miejscowym cmentarzu poewangelickim ilustrowany zdjęciem przypadkowego nagrobka. Liczyłem w najgorszym wypadku na jakąś legendę o XVIII lub XIX-wiecznym muszkieterze, rzeczywistość okazała się znacznie prostsza. Przejeżdżając obok nekropolii zajrzałem na jej częściowo oczyszczony fragment, o muszkieterze nawet nie myślałem kładąc to na karb jakiejś pomyłki autora tekstu, chciałem tylko zobaczyć czy na którymś z kamieni nie zachowały się jakieś inskrypcje. Opuszczając cmentarz zgarnąłem liście z leżącego kamienia i znalazł się muszkieter, o dziwo, XX-wieczny. Inskrypcja na kamieniu w wolnym tłumaczeniu brzmi „Tutaj spoczywa w Bogu mój drogi syn, nasz dobry brat, muszkieter Friedrich Bengsch urodzony 14 maja 1893, zmarł 24 kwietnia 1918 pod Berlinem w pociągu szpitalnym podczas powrotu do ojczyzny po wymianie jeńców angielskich.” Nawiasem mówiąc muszkieter podobnie jak grenadier w armii kajzera był odpowiednikiem stopnia szeregowego w niektórych oddziałach piechoty liniowej. Podobny nagrobek żołnierza kajzerowskiego zmarłego w szpitalu widziałem na cmentarzu komunalnym w Bledzewie.
Stary cmentarz ewangelicki w Lubiatowie.
Pierwszowojenny nagrobek muszkietera Friedricha Bengscha.
Pierwszowojenny nagrobek muszkietera Friedricha Bengscha.
Kaskada na Lubiatce, pozostałość po młynie.
Moje zainteresowanie Chełstem pojawiło się przy okazji poszukiwania ciekawostek związanych z dawna granicą wersalską. Po pierwszej wojnie światowej wioska została podzielona na dwie części. Początkowo granica miała przebiegać około sto metrów na zachód od rzeczki Miałej, powodowało by to jednak kłopoty w jej strzeżeniu, wobec tego za obopólną zgodą osiągnięto porozumienie i została ona przesunięta do Miałej. Przecięcie granicą państwową jednolitego do tej pory Chełstu spowodowało w życiu dotychczasowych mieszkańców wiele komplikacji, chociażby z gruntami które gospodarze posiadali po obu stronach granicy czy przepędzaniem i kontrolą weterynaryjną zwierząt. Podział ten ma również bardziej długofalowe skutki ciągnące się do dnia dzisiejszego. Do lat pięćdziesiątych obie części wsi należały do różnych powiatów. Dziś wioska administracyjnie stanowi jedną całość, ale ma dwa kościoły. Mieszkańcy prawego brzegu należą do parafii w Drawsku i są poddanymi arcybiskupa poznańskiego,natomiast lewobrzeżni do parafii w Niegosławiu i odpowiednio są w jurysdykcji biskupa zielonogórsko-gorzowskiego. Administracja kościelna zachowuje więc po dziś dzień status quo wyznaczony traktatem wersalskim, z granicą na rzeczce Miale.
Chełst, kościół po stronie zielonogórsko-gorzowskiej.
Kilkaset metrów dalej, po drugiej stronie Miały kościół należący do archidiecezji poznańskiej
Krzyż i Drawiny przeskoczyłem bez zatrzymywania się. W drodze powrotnej chciałem zajechać do rezerwatu Łubówko z jeziorem o tej samej nazwie i pod wieżę pożarową w okolicy Radowa – dzielnicy Drezdenka. Jezioro jest pięknie położone w głębokiej kotlinie, z wodą o niezwykłej turkusowej barwie którą podobno zawdzięcza pokładom kredy jeziornej. A wieżę jak to miało już kiedyś miejsce znów przestrzeliłem i nie chciało mi się już zawracać.
Na Noteci w Drawsku.
Jezioro Łubówko.
Obieg materii.
W Drezdenku zatrzymałem się jedynie dla kilku zdjęć przy dawnym ratuszu, kościele i przy monumentalnej ruinie grobowca rodziny Ernsta Stoltza – przedwojennego drezdeneckiego przedsiębiorcy.
Grobowiec rodziny Ernsta Stoltza na cmentarzu w Drezdenku.
Drezdenko wyczerpało moje możliwości czasowe ponieważ wypadałoby wrócić do domu przed zmrokiem. W drodze do domu zdążyłem się nawet tuż przed zamknięciem załapać na lody w Goszczanowie..
Rower:Kross
Dane wycieczki:
134.55 km (48.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zemsko
Czwartek, 2 września 2021 | dodano: 02.09.2021
Trzecie podejście do Zemska w ciągu trzech dni. Od jutra trzeba zmienić kierunek :).
Rower:Kross
Dane wycieczki:
25.33 km (9.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:14.47 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)