- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2019
Dystans całkowity: | 869.43 km (w terenie 159.00 km; 18.29%) |
Czas w ruchu: | 51:58 |
Średnia prędkość: | 15.33 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 79.04 km i 5h 11m |
Więcej statystyk |
Gorajec
Niedziela, 28 kwietnia 2019 | dodano: 29.04.2019Kategoria pow. sulęciński
Na sobotę jeżeli warunki pozwolą przewidywałem wycieczkę na Gorajec. Prognozy jednak nie były najlepsze, w ciągu dnia zagrażał deszcz a na popołudnie przewidywano nawet burzę. Zająłem się innymi sprawami gdy tymczasem nie padało a mikro burza przyszła dopiero w nocy. Zmarnowaną sobotę odrobiłem dzisiaj. Zatem był wyjazd na wzgórza pod Trzemesznem.
W drodze do Trzemeszna zrobiłem dwie krótkie przerwy; jedną w Bledzewie, a drugą w Świerczowie pod Lubniewicami.
Bledzew z racji dawnych zainteresowań 1-szo wojennych. Jako potomka żołnierza armii austro-węgierskiej bardziej interesowały mnie wtedy działania i cmentarze wojenne w Galicji i częściowo na Bałkanach, ale żołnierze kajzera byli wtedy również naszymi sojusznikami. Na cmentarzu w Bledzewie jest unikalny nagrobek zmarłego w 1918 r. w szczecińskim lazarecie gefrajtra Alojzego Schultza.
Bledzew - nagrobek gefrajtra Alojzego Schulza z 1918 r.
W Lubniewicach zboczyłem do Świerczowa. W tej obecnie niewielkiej osadzie ukrytej za wąwozem dawnej linii kolejowej powstała i działała w XIX wieku fabryka jedwabiu. W czasie drugiej wojny zamieniono podobno profil produkcji na zbrojeniowy. W czasach PRL-u powrócono do jedwabiu i był tam chyba jakiś wydział gorzowskiej Silwany. Dziś budynki produkcyjne stoją puste i niszczeją. Pałac właściciela spłonął w 1945 r. Opuszczonych i niszczejących budynków jest znacznie więcej ale one mają rodowód chyba postpegeerowski.
Lubniewice - zachowana wieża wodna na zlikwidowanej w 1945 r. linii kolejowej.
Świerczów - XIX-wieczna fabryka jedwabiu.
Świerczów - XIX-wieczna fabryka jedwabiu.
W Trzemesznie sprawdzałem czy w okolicznych dolinkach nie widać jakichś śladów po kolejce linowej. Na mapie z 1934 r. wśród wzgórz na południe od wioski widać kopalnię węgla brunatnego i kolejkę linową poprowadzoną z odkrywki do bocznicy. Dziś nic nie znalazłem ale już wiem gdzie szukać ewentualnych śladów kopalni.
Gorajec wznosi się nad brzegiem jeziora Buszenko, ale nachylenie stoku w tym miejscu wynosi co najmniej 70°. O wdrapanie na skróty można byłoby się pokusić ale tylko bez roweru, dla cyklisty zostaje nieco okrężna droga od zaplecza. Dziś trasa jest trochę zmasakrowana przez ciągniki zrywające drewno z wycinki pod szczytem, dobrze że jest sucho więc obywa się bez brodzenia po kałużach i błocie. Robię kilka zdjęć i trzeba wracać na dół.
Przed wyjazdem miałem jeszcze nadzieję na przejazd przez poligon do Jemiołowa i powrót do domu przez Łagów, ale ostatecznie musiałem się sprężyć i wracać prosto do domu. Na placu w centrum Jemiołowa jest skansen maszyn rolniczych, a ponadto w Łagowie chciałem wdrapać się do grodziska na Sokolej Górze. Jeszcze przed „atakiem”na szczyt zostałem poproszony aby zameldować się w domu w miarę możliwości przed 17-tą.
Skrót przez Długoszynek wyszedł spontanicznie, całkiem o nim zapomniałem. Drugi skrót brukiem z Wielowsi do Templewa został zrobiony z pełną premedytacją. A w domu byłem 10 minut przed czasem.
Budowla hydrotechniczna na kanale pomiędzy jeziorami Buszno i Buszenko.
Kierunek Gorajec.
Gorajec - ostatnie podejście.
I ostatnie metry.
Gorajec - niebotyczna jak na lubuskie wysokość 223 m n.p.m. :).
Za garbem urwisko i niewidoczne zza liści jezioro Buszenko.
Okolice Wielowsi.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
83.45 km (15.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:15.17 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Puszcza Notecka, Smolarnia i Gorzów
Piątek, 26 kwietnia 2019 | dodano: 27.04.2019Kategoria gm. Santok, Gorzów, Puszcza Notecka
W ubiegłym tygodniu podczas wyjazdu do Puszczy zabrakło mi czasu na odwiedzenie miejsca znanego mi jako Keilchensee. W międzyczasie zrobiłem rozeznanie czy miejsce to nosi jakąś współczesną nazwę i okazuje się że nawet w czasach niemieckich zmieniało ją kilkakrotnie. Przed rokiem 1939 leśniczówka nosiła nazwę Keilchensee, po roku 1939 zmieniła nazwę na Teerofen, natomiast po roku 1945 leśniczówka przestała istnieć a posesja i gruzowisko nosi nazwę Smolarnia.
Leśniczówkę zamieszkiwało w różnych latach od 6 do 9 osób, przy czym wyższa liczba odnosi się do połowy XIX w. Przy okazji natrafiłem na informacje dotyczące mijanych w ubiegłym tygodniu osad Jabłonka i Makadel – otóż w połowie XIX w. Jabłonka liczyła 6 zagród z 44 mieszkańcami zaś folwark Makadel 3 zagrody z 45 mieszkańcami, obydwie osady należały do majątku Nowy Dwór.
Wracając do Smolarni, od czasu mojego ostatniego pobytu podrosły tu drzewa zasłaniające kiedyś bardziej odkryty teren. Widoczna jest jeszcze spora łąka w niecce dawnego bagienka. Gruzowisko po leśniczówce porastają kępy bzów i reliktowe kępki jakichś krzewów ozdobnych którym udało się przetrwać do tej pory bez opieki ręki ludzkiej. Obok resztek fundamentów rośnie jeden kasztanowiec i dwa niezidentyfikowane drzewa wyraźnie docinające się od naturalnego w puszczy drzewostanu. Bardziej malowniczo będzie zapewne za kilka dni kiedy rozkwitną bzy.
Aby tu dotrzeć musiałem pokonać drogę do Jezierc która jeszcze w ubiegłym tygodniu była przejezdna dla rowerów w całości, a dziś już wymagała sporo wysiłku i na niektórych odcinkach schodzenia z siodełka . Zatem koniec z jazdą po Puszczy na skróty, pozostają tylko utwardzone drogi pożarowe.
Ciekawość Smolarni zaspokoiłem i ruszam w kierunku Gorzowa. Ulepszona droga pożarowa prowadzi obok Jezierc i wyprowadza na skrzyżowanie-rozjazd dróg przed Polichnem. Gorzów i powrót do domu starymi zjeżdżonymi wielokrotnie szlakami przez Santok, Czechów i szlakiem prowadzącym przez Borek.
W Czechowie wypatrzyłem jeszcze jeden doskonale zachowany schron. Ukryty obok przejazdu kolejowego poniżej nasypów linii kolejowej i drogi, z tej ostatniej jest niemal niewidoczny. Zapewne z powodu newralgicznego położenia z obawy przed zablokowaniem linii kolejowej nigdy nie był potraktowany materiałami wybuchowymi. Po raz pierwszy zobaczyłem na Lini Noteci nienaruszoną płytę pancerną osłony strzelnicy. Dostępu do wnętrza bronią zamknięte na zamek dosyć prowizoryczne współczesne blaszane drzwi. Prawdopodobnie jest to ten schron którym opiekuje się jakaś grupka zapaleńców-miłośników o której kiedyś gdzieś czytałem.
Bardziej interesuje mnie inny z miejscowych schronów który znajduje się gdzieś na stoku wysoczyzny po przeciwnej stronie drogi przy wylocie do Gorzowa. Teren od strony drogi wygląda niezbyt zachęcająco. Zachowawczo spróbowałem od drugiej strony wzgórza. Okazało się że z drugiej strony znajduje się wąwóz a teren od strony grzbietu jest na całej długości zabudowany i nie ma dostępu do szczytu wysoczyzny. Może jeszcze kiedyś zdecyduję się na forsowanie dżungli na domniemanym przedpolu schronu od dołu. Dziś porażkę złagodziły widoczne z grzbietu wzgórza wspaniałe widoki na dolinę Warty. Na tym skończyłem turystyczną część wycieczki, reszta to tylko przemieszczanie się do miejsca stałej dyslokacji.
Kilka zdjęć z Smolarni:
Leśniczówka w Jeziercach od zaplecza:
I schron z Czechowa:
Nienaruszona płyta pancerna osłony strzelnicy.
Wejście do schronu, Zamknięte prowizorycznie, oryginalne drzwi jednak nie ocalały :)
Rower:Kross
Dane wycieczki:
81.61 km (29.00 km teren), czas: 05:30 h, avg:14.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Świątecznie, rodzinnie i indywidualnie
Niedziela, 21 kwietnia 2019 | dodano: 22.04.2019Kategoria gm. Skwierzyna, Puszcza Notecka
W moim przypadku rodzinnie i gościnnie ma być dopiero w drugi dzień świąt więc dziś świętuję na pół gwizdka. Na początek mała przejażdżka z małżonką przez Stary Dworek, Zemsko z ominięciem Popowa, a później indywidualnie wyskoczyłem do Puszczy Noteckiej. Pomysł na jazdę po Puszczy zakładał przejazd koło kamienia "Alexander-Stein", odwiedzenie Jezierc i miejsca które na niemieckich mapach nosi nazwę "Keilichensee" z dopiskiem "Teerofen" (nazwy współczesnej nie znam) i powrót do Nowego Dworu obok nieistniejących osad Jabłonka i Mazadel.
W zasadzie wszystko się udało.
Kamień odnaleziony bez komplikacji. Głaz pomału zarasta mchem i jakimiś porostami, napis staje się coraz mniej czytelny. Nadal nie mam pojęcia kim był uhonorowany nim człowiek. Spod kamyka do Jezierc jest około 2,5 km leśną, nieutwardzoną ale zupełnie przyzwoitą trawiastą drogą. W samych Jeziercach pokręciłem się po głównej uliczce "osady", zajrzałem na cmentarzyk i asekuracyjnie zrezygnowałem z dalszej jazdy do Keilichensee.
Wspomniane Keilichensee było leśniczówką związaną z majątkiem w Świniarach. Do dziś zachowały się tam ślady po zabudowaniach i kępy bzów, ale miejsce jest urokliwe i z przyjemnością je odwiedzam. Znajomy który jako dziecko wychowywał się gdzieś w okolicy Lipek wspominał że jako dziecko bywał tam z ojcem na początku lat pięćdziesiątych i wtedy sterczały tam resztki jakichś urządzeń co do których dorośli twierdzili że służyły do produkcji paliwa rakietowego. Może rzeczywiście były tam jakieś proste instalacje ale do suchej destylacji drewna.
Dalsza jazda zgodnie z założoną marszrutą. Z puszczy wyjechałem w Nowym Dworze. Pozostało jedynie wrócić do domu. Dla uniknięcia bruku, odcinek do Świniar pokonałem zielonym szlakiem rowerowym obok ruin pałacu i dawnego parku. Przy ruinach pałacu zazwyczaj ujadał na mnie pies uwiązany przy bramie gospodarstwa rozlokowanego w zabudowaniach dawnego folwarku. Dziś mnie zlekceważył, leżał zwrócony do mnie tylną częścią ciała po czym wstał i w milczeniu udał się do budy. Chory, czy co?
Końcówka szlaku okazała się niemal nieprzejezdna, kalkulacja chybiona. Pewnie więcej przyjemności byłoby z jazdy po tamtejszym bruku.
Wiosna przyszła.
Alexander-Stein coraz mniej czytelny.
Ostatni dom w Jeziercach.
Cmentarzyk w Jeziercach.
Leżące nagrobki z Jezierc.
Obalony kamień z grobu leśniczego Hermana Ewalda.
I jeszcze jedna ocalała stela z cmentarza w Jeziercach.
Kościółek w Nowym Dworze.
Ruina pałacu w Nowym Dworze.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
73.01 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Międzyrzecz po raz wtóry
Czwartek, 18 kwietnia 2019 | dodano: 18.04.2019
Dziś powtórzyłem wczorajszy wyjazd. Sprawę załatwiłem. Powrót trasą zachodnią przez Gorzycę i Bledzew. Pamiętając o wczorajszych piachach dziś unikałem dróg budzących jakiekolwiek wątpliwości.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
54.12 km (14.00 km teren), czas: 03:10 h, avg:17.09 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Międzyrzecz
Środa, 17 kwietnia 2019 | dodano: 17.04.2019
Miałem sprawę do operatora mojej sieci komórkowej więc zrobiłem rozeznanie gdzie pracuje najbliższy przedstawiciel. Według Google jest w Międzyrzeczu i nawet podobno do godziny 18:00. Prawdą okazało się że rzeczywiście jest w Międzyrzeczu ale tylko do 17:00, spóźniłem się 15 minut. Jutro muszę zrobić drugie podejście.
Wybrałem powrót przez Kalsko i Rokitno ale w Kalsku coś mnie skusiło żeby sprawdzić jak wygląda czarny szlak rowerowy do Twierdzielewa.
Twierdzielewo kojarzy mi się z dziurawą szosą do Chełmska i piaszczystymi drogami gruntowymi z wszystkich innych kierunków. Nie inaczej wygląda droga z Kalska, oświadczam że jest ona dostępna jedynie dla wielbłądów a w żadnym wypadku dla rowerów. Trochę jadąc, trochę idąc przebrnąłem i w tym roku już się tam nie wybieram :).
Chełmsko ominąłem drogą techniczną obok S3.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
47.29 km (7.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:15.76 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po okolicy
Niedziela, 14 kwietnia 2019 | dodano: 15.04.2019
Popołudniowe przejaśnienia wykorzystałem aby powałęsać się po okolicach Przytocznej.
Przechodniu odpocznij sobie :). W lesie pomiędzy Krasnym Dłuskiem a Nową Niedrzwicą.
Przytoczna, jeziorka Kociołek (na pierwszym planie) i Mniszek (w głębi).
Nad brzegami Lubikowa.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
53.07 km (30.00 km teren), czas: 03:58 h, avg:13.38 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Kostrzyna i jego okolic.
Sobota, 13 kwietnia 2019 | dodano: 15.04.2019Kategoria ponad 100 km, kierunek Kostrzyn, Zachodniopomorskie
Dziś wybrałem kierunek Kostrzyn. Ponieważ najkrótsza trasa mierzy ok 65 km to wycieczka zapowiadała się co najmniej na 130 km. Oczywiście wyszło o wiele więcej, bo przecież nie będę wracał tą samą drogą którą tu dotarłem.
Przerwę techniczną w lesie za Lemierzycami wykorzystałem na odwiedzenie leżącego w pobliżu drogi olbrzymiego głazu narzutowego. Dawni mieszkańcy wsi nazywali go „Kamieniem Moritza”, dziękując w ten sposób księciu Maurycemu v. Nassau za pomoc w odbudowie kościoła który spłonął w 1690 r. Książe Nassau był ówczesnym baliwem joannitów w pobliskim Słońsku. Po drugiej wojnie wyryto na nim napis „Myśmy tu nie przyszli, myśmy tu wrócili. Lemierzyce 1945 r”
Korzystając z okazji że przejeżdżałem przez Słońsk, odwiedziłem ścieżkę przyrodniczą w Przyborowie. Ścieżka poprowadzona brzegiem Postomii poprzez podmokłe łąki po kilku kilometrach kończy się na przeprawie nazywanej „Czwartym Mostem”. Wokół kompletne pustki i hulający wiatr. Z ludzi napotykam jedynie cztery osoby uzbrojone w profesjonalny sprzęt fotograficzny i lornetki. Natomiast ptactwo mnie zawiodło, liczyłem na większą jego różnorodność a widziałem jedynie kilka rodzin łabędzich.
Jedyną droga powrotna do drogi krajowej 22 prowadzi z powrotem do Słońska. Kiedyś jedną z wycieczek poświęciłem dla odszukania w wiosce (dawnym miasteczku) miejsc godnych uwagi. Dziś jednak mogłem odwiedzić jedynie kilka z nich i to pod warunkiem że nie będę musiał zbyt wiele zbaczać. Przejeżdżam obok cmentarza więc obyło się bez nakładania drogi. Na cmentarzu do zobaczenia pozostają; odsłonięty w 1925 r pomnik poświęcony niemieckim żołnierzom poległym na frontach I wojny światowej. Domyślamy się że głównie chodzi o najbliższych czyli mężom, synom,i braciom ówczesnych mieszkańców Sonnenberga. Kilkadziesiąt metrów dalej stoi lapidarium grupujące ocalałe nagrobki, wśród nich nagrobek szczególnie zasłużonego burmistrza Otto Rubowa. To za jego rządów wybrukowano ulice, przeprowadzono elektryfikację, założono park oraz zbudowano stację na równolegle powstającej prywatnej linii kolejowej Kostrzyn-Słońsk-Rudnica.
Przy wylocie w kierunku Kostrzyna leży drugi cmentarz na którym spoczywają szczątki więźniów politycznych zmarłych i zamęczonych w tutejszym ciężkim więzieniu. Szczególnie wstrząsający mord miał miejsce nocą z 30 na 31 stycznia 1945. kiedy przybyły z pobliskiego Frankfurtu oddział SS przy współudziale załogi dokonał mordu pozostałych więźniów. Hitlerowcy następnie oblali zwłoki benzyną i podpalili. 2 lutego wkraczający oddział Armii Czerwonej odnalazł na dziedzińcu więzienia 819 na wpół zwęglonych zwłok. Opuszczając ten drugi cmentarzyk znalazłem się poza granicami Słońska.
W Kostrzynie nie wypada ominąć ruin starówki. Spędziłem tam zbyt wiele czasu, teraz muszę już się sprężać. Zamierzałem jeszcze spróbować odszukać Fort Sarbinowski. Jak nazwa wskazuje leży gdzieś w okolicy Sarbinowa. Wiem tylko tyle że po prawej stronie drogi, więc zwracam uwagę na wszystko co majaczy w lesie i ma coś wspólnego z murami.
Przez przypadek zauważyłem resztki jakiegoś ogrodzenia i bramy a podjeżdżając bliżej jeszcze zmurszały betonowy obelisk. Po powrocie sprawdzam co to może być, okazuje się że są to pozostałości po cmentarzu żołnierzy radzieckich. Cmentarz istniał do 1953 r, kiedy szczątki spoczywających tu 1177 poległych ekshumowano i przeniesiono na cmentarze w Gorzowie i Cybince.
Pozostał jeszcze Fort Sarbinowo na który udało się trafić wyjątkowo łatwo. Tablice zabraniają wstępu i nieostrożnym grożą śmiercią, dostępu broni kupa gruzu wysypana na drodze dojazdowej. Ryzykuję i wjeżdżam. Fort powstał w latach 1883-89 i jak to zazwyczaj bywa z tego typu budowlami cały wysiłek poszedł na marne, już w momencie ukończenia prac okazał się przestarzały. W założeniu miał kontrolować wzniesienia nad Kostrzynem od strony północnej.
W czasie I wojny światowej mieścił się w nim obóz jeniecki. Po zakończeniu wojny urządzono w nim obóz przejściowy dla optantów. Optanci byli uchodźcami pochodzenia niemieckiego którzy nie przyjmując obywatelstwa nowo powstałej Polski zostali zmuszeni do jej opuszczenia. Przez pewien czas Niemcy miały trudności z rozmieszczeniem dużych mas ludzi przybyłych spoza nowych granic stąd przez pewien czas przebywali oni w takich prowizorycznych obozach.
W czasie II wojny funkcjonowała tu fabryka dalekopisów i jeden z oddziałów słońskiej fabryki amunicji. Po zakończeniu wojny w pomieszczeniach fortu detonowano niewypały niszcząc część pomieszczeń. Pomimo tego fort wciąż imponuje swoim ogromem.
Po drugiej stronie szosy zachowały się obiekty szkoleniowe przedwojennego poligonu saperskiego. Najbardziej rzucają się w oczy mosty różnej konstrukcji. Poligon wyczerpał program pobytu w Kostrzynie.
Do domu wracam przez Dębno ponieważ chciałem sprawdzić drogę przez Mosinę. Nie polecam jej uczulonym na bruki. W Mosinie istnieją dwie opcje dalszej jazdy szosami do Lubiszyna i Witnicy oraz dodatkowa leśną drogą do Sosen. Jadę do Lubiszyna. W podgorzowskiej Baczynie łapie mnie zmrok. Reszta drogi to jazda nocna.
Budownictwo wodne na mijanej rzeczce.
Moai z Krzeszyc :).
Moritzstein z Lemierzyc .
Park Narodowy Ujście Warty.
Czwarty Most w Parku Narodowym UW.
Rozlewiska Postomii.
Na horyzoncie Słońsk.
Odsłonięty w 1925 r. pomnik młodych mieszkańców Słońska poległych w pierwszej wojnie światowej.
Cmentarz zamordowanych więźniów z Słońska.
Siedziba dyrekcji Parku Narodowego Ujście Warty.
Kostrzyńska starówka zniszczona podczas walk w 1945 r.
Kostrzyńska starówka - resztki ruin z dawną zabudową.
Ruiny kostrzyńskiego zamku - stojący na dawnym dziedzińcu cokół zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora Fryderyka Wilhelma I.
Kostrzyńska starówka - cokół pomnika margrabiego Jana z Kostrzyna.
Kostrzyńska starówka - ruiny kościoła mariackiego.
Kostrzyn - Brama Berlińska.
Kustrin -za Odrą widać dawne pruskie koszary artylerii.
Pozostałość po cmentarzu żołnierzy radzieckich w kostrzyńskim Lesie Miejskim.
Blok wejściowy Fortu Sarbinowskiego.
Jeden z dziedzińców Fortu Sarbinowskiego.
Pozostałości międzywojennego poligonu saperskiego pod Kostrzynem.
Dębno, kamienice drukarza Juliusza Neumanna.
Dębno, biblioteka publiczna.
Moai z Krzeszyc :).
Moritzstein z Lemierzyc .
Park Narodowy Ujście Warty.
Czwarty Most w Parku Narodowym UW.
Rozlewiska Postomii.
Na horyzoncie Słońsk.
Odsłonięty w 1925 r. pomnik młodych mieszkańców Słońska poległych w pierwszej wojnie światowej.
Cmentarz zamordowanych więźniów z Słońska.
Siedziba dyrekcji Parku Narodowego Ujście Warty.
Kostrzyńska starówka zniszczona podczas walk w 1945 r.
Kostrzyńska starówka - resztki ruin z dawną zabudową.
Ruiny kostrzyńskiego zamku - stojący na dawnym dziedzińcu cokół zniszczonego pomnika Wielkiego Elektora Fryderyka Wilhelma I.
Kostrzyńska starówka - cokół pomnika margrabiego Jana z Kostrzyna.
Kostrzyńska starówka - ruiny kościoła mariackiego.
Kostrzyn - Brama Berlińska.
Kustrin -za Odrą widać dawne pruskie koszary artylerii.
Pozostałość po cmentarzu żołnierzy radzieckich w kostrzyńskim Lesie Miejskim.
Blok wejściowy Fortu Sarbinowskiego.
Jeden z dziedzińców Fortu Sarbinowskiego.
Pozostałości międzywojennego poligonu saperskiego pod Kostrzynem.
Dębno, kamienice drukarza Juliusza Neumanna.
Dębno, biblioteka publiczna.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
173.57 km (6.00 km teren), czas: 11:18 h, avg:15.36 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rodzinnie, weekendowo.
Niedziela, 7 kwietnia 2019 | dodano: 07.04.2019
Po wczorajszej całodziennej nieobecności na łonie rodziny dziś tylko familijny spacerek.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
28.62 km (8.00 km teren), czas: 02:25 h, avg:11.84 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wronki
Sobota, 6 kwietnia 2019 | dodano: 06.04.2019Kategoria ponad 100 km, Puszcza Notecka, Wielkopolska
Na sobotę zaplanowałem długodystansową wycieczkę, nie wykluczałem że uda się przekroczyć 200 km. Wronki i Szamotuły należą do jednych z najbardziej odległych punktów które udało mi się osiągnąć i powrócić w ciągu jednego dnia. Jadąc do Wronek zakładałem że być może dotrę do Czarnkowa, a może nawet aż do Trzcianki. W Wronkach okazało się jednak że trochę źle oceniłem możliwości, dochodziła piętnasta a do Czarnkowa zostało jeszcze 30 km. Połowę tej trasy stanowiła wprawdzie droga do Krucza, skąd zamierzałem przez Mężyk dotrzeć do Miałów. Na tym odcinku przez Puszczę Notecką jeszcze nigdy nie jechałem. Niemniej te pozostałe 15 km należało pomnożyć przez dwa i zostawić sobie jakąś godzinę na objechanie miasta co dałoby jakieś dodatkowe dwie- trzy godziny. W domu byłbym ok. północy, skończyło się zatem na Kruteczku.
Do Wronek jadę trasą przez Kamionną, Prusim, Kurnatowice, Chrzypsko Wielkie, Wróblewo. Przy zjeździe do Prusimia powstaje rekonstrukcja wiatraka przyozdobiona olbrzymią flagą Powstania Wielkopolskiego. Drewno złożone obok budowy wygląda na pozyskane z innego rozebranego starego wiatraka.
Następną krótką przerwę urządziłem sobie w Łężcach za sprawą otwartej bramy pozwalającej podjechać w pobliże pałacu. Do tej pory udawało się go zobaczyć przez szpary w bramie. Bezpośredniego dostępu do rezydencji broniły dwa brytany przywiązane do bud przed podjazdem. Nie imponowały one masą mięśniową, ale były dosyć hałaśliwe. Spełniły swoją rolę stróżów, a ja wycofałem się z powrotem za bramę.
Kolejne mijane zabytki to dwory w Chrzypsku, dziś placówka handlowa GS-u i Śródce, obecnie hotel. Podobny pałacyk jak w Śródce można zobaczyć przez szpary w parkanie w pobliskim Wróblewie. Po przeciwnej stronie drogi w Wróblewie stoi figura św. Jana Nepomucena z 1785 r. Podobno jest to najstarsza figura przydrożna na terenie powiatu szamotulskiego.
W Wronkach z braku czasu ograniczyłem się tylko do przejazdu przez rynek, następnie obok muzeum i klasztoru na kładkę nad Wartą. W związku z rynkiem wspomnieć trzeba o osiołku Psikusie. Psikus wsławił się tym że 20 kwietnia 1941 r zakłócił swoim rykiem uroczystość zorganizowaną na wroniecki rynku przez hitlerowców dla uczczenia urodzin swojego wodza. Osiołek, woźnica i przypadkowi przechodnie Polacy otrzymali natychmiast baty od niemieckich żandarmów, została im jednak satysfakcja z ośmieszenia uroczystości
Z Wronek ruszyłem w kierunku Krucza. Ponieważ pamiętałem że mam przejechać przez Hamrzysko skręciłem w puszczę zaraz za pierwszym drogowskazem kierującym do tej miejscowości. Początkowy bruk przyjąłem za dopust boży nie podejrzewając że dalej będzie o wiele gorzej. W Hamrzysku również wybrałem gorszą opcję, zmylił mnie drogowskaz kierujący do Roska o którym pamiętałem że leży na północnym obrzeżu Puszczy. Brnąłem przez piachy licząc na jakąś lepszą drogę, dopiero na kilkaset metrów przed szosą do Białej wyjąłem mapę i widząc że tą samą drogę mogłem pokonać asfaltem pogratulowałem sobie w duchu właściwego planowania trasy.
Niedawno tony1974 wspominał na swoim blogu o Rowie Syzyfa w Mężyku. Uważam zatem żeby nie przegapić tej budowli. W naturze wygląda trochę inaczej niż sobie wyobrażałem. Imponujący rów o długości 170 metrów, 10 metrów szerokości i 5 metrów głębokości został w całości wykopany siłą mięśni jednego starszego człowieka. Paweł Jechalik bo o nim mowa w chwili rozpoczęcia pracy miał 72 lata. Chcąc odprowadzić nadmiar wody z swoich łąk nad jeziorem Zdręczno i dysponując jedynie łopatami i kolebą przerzucił niemal 4 tys. metrów sześciennych piasku i ziemi kopiąc rów melioracyjny do sąsiedniego jeziora Górnego. Praca ta swoją skalą trochę przypomina pracę Jana Stacha z Znamirowic nad Jeziorem Rożnowskim, który jednoosobowo, siłą własnych rąk bez użycia sprzętu ciężkiego zbudował kamienny most wysoki na 13 m, kilkumetrowej szerokości i 20 metrów długości.
Miały, Piłkę i Kwiejce znam z poprzednich wycieczek. W Piłce zbaczam na chwilę do Parku Grzybów. Jest to leśna ścieżka dydaktyczna przy której rozmieszczono powiększone modele grzybów i modele leśnych zwierząt. Po opuszczeniu parku czas zaczyna pilić, chciałbym przed zmrokiem wydostać się na drogę Drezdenko-Skwierzyna.
W Kwiejcach już skracam drogę jadąc leśnym traktem do Karwina. Jeszcze jeden krótki postój w Karwinie i dobrze znanymi już drogami przez Marzenin i Rąpin docieram do Gościmia. Teraz pozostało spokojnie pokonać ostatnie 35 km. Zmrok dopadł mnie w Murzynowie, to jest praktycznie już w domu.
Wiatrak z Prusimia
Pałac w Łężcach.
Pałac w Śródce.
Nepomuk z Wróblewa.
Pielgrzym z Biezdrowa.
Sanktuarium w Biezdrowie.
Wronki - osiołek Psikus.
Klasztor franciszkanów w Wronkach.
Panorama Wronek z kładki nad Wartą.
Kamień Syzyfa w Mężyku.
Wózek Syzyfa i jedna część jego pracy.
I druga część jego dzieła. Wykonana rękoma jednego i to już niemłodego człowieka.
Nad Miałą w Miałach.
Park grzybów w Piłce.
Czubajka kania z Piłki.
I okazały borowik.
Pomnik partyzantów w Karwiniu.
Najbardziej okazały dom w Karwinie. Myślę że to dawna siedziba nadleśnictwa i miejsce akcji partyzantów z poprzedniej fotografii.
Nad Miałą w Miałach.
Park grzybów w Piłce.
Czubajka kania z Piłki.
I okazały borowik.
Pomnik partyzantów w Karwiniu.
Najbardziej okazały dom w Karwinie. Myślę że to dawna siedziba nadleśnictwa i miejsce akcji partyzantów z poprzedniej fotografii.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
185.19 km (11.00 km teren), czas: 11:21 h, avg:16.32 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W poszukiwaniu Panzerwerku PzW. 861.
Czwartek, 4 kwietnia 2019 | dodano: 04.04.2019Kategoria MRU
Podczas ostatniego wyjazdu zatrzymałem się przed schronem Pz.W.859. Zaintrygował mnie wymieniany w źródłach, a leżący gdzieś w pobliżu Pz.W.861. Brakowało współrzędnych, ale na podstawie opisu wytypowałem miejsce. Dziś sprawdziłem swoje przypuszczenia i w zasadzie niewiele się pomyliłem.
Panzerwerk 861 wybudowany w 1937 r, był jednokondygnacyjnym schronem typu Regelbau B1 wyposażonym w kopułę 6-sztrzlnicową. Standardowy projekt ułatwiał planowanie potrzeb materiałowych i wznoszenie kolejnych schronów. Zbudowany na szczycie wzniesienia dawał z jednej strony wgląd na przeciwległy brzeg Obry, a z drugiej pozwalał zaryglować ogniem drogę na zapleczu GW Ludendorff. Sam schron jest mocno zniszczony, zachowała się jedynie część wejściowa. Ponieważ wybuch zerwał i zniszczył strop to z poziomu otoczenia widać dosyć czytelnie rozplanowanie wnętrza. Poza samym schronem zbudowano tam w 1944r co najmniej dwa (mowa jest jeszcze o trzecim, ale nie odnalazłem) schrony Ringstand RS58c. Schrony tego typu tzw. tobruki są kalką włoskich schronów wykorzystywanych w walkach w Afryce, Jeden z nich jest zachowany w doskonałym stanie wraz z wewnętrznymi półkami i metalowym pierścieniem stanowiącym podstawę dla karabinu MG34. Osuwający się piasek zasypał w nim wejście pozostawiając tylko niską szczelinę, wnętrze można zobaczyć przez otwór w stropie. Teren jest w tym miejscu mocno urozmaicony, wokół rozciągają się wysokie wzgórza ze stromymi zboczami, wokół dzika przyroda. Wszystko to sprawia że jest to uroczy zakątek warty odwiedzenia.
Pozostała część wycieczki to wypełniacz, przecież nie wypada wracać do domu po 10 km :),
Otoczenie Pz.W.861.
Dobrze zachowane okopy.
Rozwalony Ringstand RS58c (tobruk).
Lepiej zachowany Ringstand RS58c.
Wnętrze Ringstand RS58c.
Pz.W.861 - część wejściowa.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
48.67 km (16.00 km teren), czas: 02:57 h, avg:16.50 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)