- Kategorie:
- gm. Bledzew.61
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.15
- gm. Miedzyrzecz.62
- gm. Przytoczna.37
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.34
- gm. Skwierzyna.31
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.51
- Nowa Ameryka.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.65
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2017
Dystans całkowity: | 1008.98 km (w terenie 265.00 km; 26.26%) |
Czas w ruchu: | 61:06 |
Średnia prędkość: | 16.51 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 77.61 km i 4h 42m |
Więcej statystyk |
W puszczę miły bracie, tam swoboda czeka na cię..
Niedziela, 30 kwietnia 2017 | dodano: 02.05.2017
Niedzielna, rodzinna wycieczka w Puszczę Notecką. Wbrew moim wcześniejszym przewidywaniom trasa została przyjęta z umiarkowanym zadowoleniem.
Rower:
Dane wycieczki:
59.74 km (42.00 km teren), czas: 04:39 h, avg:12.85 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wolsztyn - parada lokomotyw
Sobota, 29 kwietnia 2017 | dodano: 01.05.2017Kategoria ponad 100 km, okolice Trzciela, Wielkopolska
Wśród swoich najbliższych mam pewnego czteroletniego faceta który jeszcze
jako osesek zakochał się w parowozach i właśnie on był dla
dziadka źródłem informacji o dzisiejszej paradzie parowozów w
Wolsztynie. Za sprawą dogodnego połączenia kolejowego z
Zbąszynkiem droga do Wolsztyna okazała się łatwiejsza niż
myślałem. Zapakowałem się z swoim bicyklem do pociągu i dopiero
od Zbąszynka rozpocząłem podróż na własnych dwóch kołach. W
samym Wolsztynie jeszcze nigdy nie byłem chociaż już się kiedyś
zapuszczałem w tamte okolice docierając do Chobienic więc teren
miałem w pewnym sensie oswojony. Po drodze zrobiłem kilka zdjęć mijanych obiektów sakralnych.
Widowisko swoim klimatem robi wrażenie, szkoda tylko że pogoda trochę nie dopisała.
Para i dym.
Najszybszy sprawny parowóz świata.
Ze zbiorów wolsztyńskiej parowozowni.
Wypada wspomnieć o jeszcze jednym jubilacie. Swój jubileusz 100-lecia obchodził parowóz Ok1-359. Wyprodukowany w 1917 r. jest najstarszym parowozem w Polsce będącym nieprzerwanie w eksploatacji. Pojazdy tej serii uznawano za "najdoskonalsze konstrukcje pruskiej szkoły budowy parowozów", a przez maszynistów nazywane były "pannami do wszystkiego", ponieważ mogły być wykorzystywane zarówno w ruchu osobowym, jak i kursach pośpiesznych. Jak zrozumiałem staruszek nie był pokazywany na dzisiejszej paradzie. W Wolsztynie znajduje się również będący już w stanie spoczynku młodszy brat jubilata, jest to Ok 1-322. Parowóz ten został wyprodukowany w 1921 roku. Do Wolsztyna przybył w roku 2001 z Choszczna.
Po ostatniej defiladzie połączonych maszyn, pożegnałem się z Mikołajem i jego rodzicami i ruszyłem w drogę powrotną.
Tym razem wybrałem się drogą przez Zbąszyń, chciałem przyjrzeć się bliżej drodze do Chlastawy lub Dąbrówki, wybór pozostawiałem przypadkowi. A ostatecznie na rozjeździe przed wiaduktem kolejowym w Zbąszyniu zmieniłem plany i pojechałem do Trzciela.
Kilkaset metrów za Chobienicami natknąłem się na dwójkę sympatycznych młodych ludzi z Gorzowa. Zamierzali dotrzeć do Międzyrzecza i dalszą drogę odbyć pociągiem. Udało mi się do nich podczepić na dalszą jazdę. Niestety młodzi w Zbąszyniu zrezygnowali z towarzystwa staruszka udając się w sobie tylko znanym kierunku. Tak, tak, jeszcze kilkanaście lat temu uważałem 60- letnich ludzi za staruszków a teraz nie mogę przywyknąć że sam już dawno przekroczyłem tą granicę.
Do Trzciela pojechałem po to żeby zostać w tematach kolejowych. Kiedyś już wspominałem że w wyniku postanowień traktatu wersalskiego Trzciel został podzielony granicą polsko-niemiecką w ten sposób że po stronie polskiej została linia kolejowa a reszta miasteczka znalazła się w Niemczech. Niemcy z konieczności wybudowali po drugiej stronie Obry nowy dworzec i 9 km. odcinek torów łączących Trzciel z linią kolejową przebiegającą przez pobliski Lutol Suchy. Po roku 1939 linia ta pozostała niewykorzystana i ostatecznie została zlikwidowana. Właśnie ten dworzec był powodem mojego przejazdu przez Trzciel. Dziś znajduje się on na terenie prywatnym będącym własnością przedsiębiorstwa branży drzewnej, ale uchylony szlaban pozwolił na nielegalne wtargnięcie na dawny plac dworcowy.
W drodze powrotnej zajrzałem jeszcze do Panowic. Kiedyś znajdował się tam piękny neogotycki pałac z wieżą, zbudowany około roku 1890. Niestety pałacu nie dane było mi obejrzeć ponieważ latem ubiegłego roku strawił go pożar pozostawiając ruinę. Kolejny zabytek zniknął z lubuskiego pejzażu.
Teraz zaczęło robić się już późno i grzecznie wróciłem do domu.
Postaram się powtórzyć jeszcze kiedyś wyprawę do Wolsztyna, ale już na spokojnie, bez tłumów ludzi.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Średniowieczny kościółek w Kosieczynie. Jest niemal rówieśnikiem bitwy pod Grunwaldem.
Kościół w Chobienicach.
Siedlec.
Samolot Iskra przed Zespołem Szkół Rolniczych i Technicznych w Powodowie. Należy wspomnieć że w ramach zespołu działa Technikum Lotnicze.
Wracając
do tematu, czyli parady parowozów w Wolsztynie, dzisiejsza parada jest
zorganizowana już po raz 24-ty. Parowozownia w Wolsztynie według
deklaracji miejscowych kolejarzy jest ostatnią działającą na
świecie. Dodatkową okazją do świętowania jest jej 110-lecie.
Parowozownię zostawiłem sobie do zwiedzania na inną okazję, dziś
ograniczyłem się tylko do podziwiania parowozów. Pogoda w Wolsztynie nie
rozpieszczała widzów, a widowisko rozpoczęło się z lekkim
opóźnieniem. W paradzie uczestniczyło 10 parowozów w tym 2 z
Wolsztyna, pozostałe były Wrocławia i Chabówki oraz z Czech i
Niemiec. Maszyny prezentowały się widzom w różnych układach;
pojedynczo, połączone po kilka i na koniec całą dziesiątką.
Jako kompletnemu laikowi typy maszyn nie mówią mi nic. Wyraźnie
odróżniała się niemiecka lokomotywa opalana mazutem, zbudowana w
latach sześćdziesiątych typu „18 201”. Obecnie jest to najszybsza
sprawna maszyna parowa mogąca osiągnąć szybkość 180km/h.
Kościół w Chobienicach.
Siedlec.
Samolot Iskra przed Zespołem Szkół Rolniczych i Technicznych w Powodowie. Należy wspomnieć że w ramach zespołu działa Technikum Lotnicze.
Widowisko swoim klimatem robi wrażenie, szkoda tylko że pogoda trochę nie dopisała.
Peron w Wolsztynie.
Para i dym.
Najszybszy sprawny parowóz świata.
Ze zbiorów wolsztyńskiej parowozowni.
Wypada wspomnieć o jeszcze jednym jubilacie. Swój jubileusz 100-lecia obchodził parowóz Ok1-359. Wyprodukowany w 1917 r. jest najstarszym parowozem w Polsce będącym nieprzerwanie w eksploatacji. Pojazdy tej serii uznawano za "najdoskonalsze konstrukcje pruskiej szkoły budowy parowozów", a przez maszynistów nazywane były "pannami do wszystkiego", ponieważ mogły być wykorzystywane zarówno w ruchu osobowym, jak i kursach pośpiesznych. Jak zrozumiałem staruszek nie był pokazywany na dzisiejszej paradzie. W Wolsztynie znajduje się również będący już w stanie spoczynku młodszy brat jubilata, jest to Ok 1-322. Parowóz ten został wyprodukowany w 1921 roku. Do Wolsztyna przybył w roku 2001 z Choszczna.
Po ostatniej defiladzie połączonych maszyn, pożegnałem się z Mikołajem i jego rodzicami i ruszyłem w drogę powrotną.
Młodszy brat dostojnego 100 - letniego jubilata z wolsztyńskiej parowozowni.
Wolsztyn - ostatni rzut oka.
Wolsztyn - ostatni rzut oka.
Tym razem wybrałem się drogą przez Zbąszyń, chciałem przyjrzeć się bliżej drodze do Chlastawy lub Dąbrówki, wybór pozostawiałem przypadkowi. A ostatecznie na rozjeździe przed wiaduktem kolejowym w Zbąszyniu zmieniłem plany i pojechałem do Trzciela.
Kilkaset metrów za Chobienicami natknąłem się na dwójkę sympatycznych młodych ludzi z Gorzowa. Zamierzali dotrzeć do Międzyrzecza i dalszą drogę odbyć pociągiem. Udało mi się do nich podczepić na dalszą jazdę. Niestety młodzi w Zbąszyniu zrezygnowali z towarzystwa staruszka udając się w sobie tylko znanym kierunku. Tak, tak, jeszcze kilkanaście lat temu uważałem 60- letnich ludzi za staruszków a teraz nie mogę przywyknąć że sam już dawno przekroczyłem tą granicę.
Do Trzciela pojechałem po to żeby zostać w tematach kolejowych. Kiedyś już wspominałem że w wyniku postanowień traktatu wersalskiego Trzciel został podzielony granicą polsko-niemiecką w ten sposób że po stronie polskiej została linia kolejowa a reszta miasteczka znalazła się w Niemczech. Niemcy z konieczności wybudowali po drugiej stronie Obry nowy dworzec i 9 km. odcinek torów łączących Trzciel z linią kolejową przebiegającą przez pobliski Lutol Suchy. Po roku 1939 linia ta pozostała niewykorzystana i ostatecznie została zlikwidowana. Właśnie ten dworzec był powodem mojego przejazdu przez Trzciel. Dziś znajduje się on na terenie prywatnym będącym własnością przedsiębiorstwa branży drzewnej, ale uchylony szlaban pozwolił na nielegalne wtargnięcie na dawny plac dworcowy.
Trzciel - ślady po kaplicy na miejscowym cmentarzu ewangelickim.
Pozostałości jednego z nielicznych nagrobków.
Pozostałości jednego z nielicznych nagrobków.
Zachowana tablica z nagrobka miejscowego mistrza wikliniarstwa.
Budynek międzywojennej stacji kolejowej w niemieckiej części Trzciela.
Budynek międzywojennej stacji kolejowej w niemieckiej części Trzciela.
W drodze powrotnej zajrzałem jeszcze do Panowic. Kiedyś znajdował się tam piękny neogotycki pałac z wieżą, zbudowany około roku 1890. Niestety pałacu nie dane było mi obejrzeć ponieważ latem ubiegłego roku strawił go pożar pozostawiając ruinę. Kolejny zabytek zniknął z lubuskiego pejzażu.
Pogorzelisko pałacyku w Panowicach.
Teraz zaczęło robić się już późno i grzecznie wróciłem do domu.
Postaram się powtórzyć jeszcze kiedyś wyprawę do Wolsztyna, ale już na spokojnie, bez tłumów ludzi.
Rower:
Dane wycieczki:
124.69 km (3.00 km teren), czas: 07:41 h, avg:16.23 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lubniewice - miasteczko miłości (nie każdej).
Czwartek, 27 kwietnia 2017 | dodano: 27.04.2017Kategoria pow. sulęciński, Lubniewice
Od czasu do czasu potrzeba zmian w jadłospisie. Ostatnio niemal wszystkie moje wycieczki krążyły wokół tematów związanych z Puszczą Notecką, natomiast w Lubniewicach ostatni raz byłem chyba któregoś słonecznego zimowego poranka.
Przejazd DK 24 niemal bez wrażeń jeśli nie liczyć jednego dżygita który wyprzedzał mnie na trzeciego, z taką szybkością że nawet nie zdążyłem się przestraszyć kiedy zajechał mi drogę uciekając spod kół nadjeżdżającego z naprzeciwka TIR-a.
Nowa leśna droga z Wałdowic do Lubniewic to cudo inżynieryjne, gładka jak aksamit, malowniczo wijąca się pośród pagórków, dwukolorowa; czarna pośrodku, biała na poboczach. Trochę nie podobały mi się kamienie wbudowane w białe pasy na poboczu. Mają one jakąś magiczną siłę przyciągania w chwilach zmniejszonej koncentracji. Cały czas miałem obawy że na któryś się w końcu wpakuję.
Obydwa zamki w Lubniewicach jak zwykle niedostępne, z tym że nowy jakby bardziej niż zwykle. Przez lata można było pospacerować po parku wokół nowego zamku, dziś na wylocie mostu na przesmyku jeziora pomiędzy obiema zamkami zobaczyłem płot, a za płotem tablicę z wyjaśnieniami. Okazało się że Spółka "Centrum Zamek" ogłosiła koniec jednostronnej miłości do samorządu i burmistrza i odgrodziła swój teren pozostawiając dla maluczkich tylko wąską ścieżkę nad samym brzegiem jeziora.
Natomiast pod stary zamek zawsze dostępu broniła Lubniewka i zamknięta brama za "Mostkiem Miłości". Tak jest przynajmniej od czasu kiedy bliżej poznałem Lubniewice
Powrót przez Bledzew bezstresowy.
Przez lubniewickie lasy.
Koniec spacerów w lubniewickim parku?
Lubniewice - jezioro Lubiąż.
Lubniewicki Nowy Zamek - teraz podziwiamy tylko przez płot.
Rower:
Dane wycieczki:
59.41 km (11.00 km teren), czas: 03:19 h, avg:17.91 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Puszcza Notecka - nowa droga
Wtorek, 25 kwietnia 2017 | dodano: 25.04.2017Kategoria Puszcza Notecka
Wczoraj wypatrzyłem w puszczy świeżo zbudowaną drogę, a wobec tego że nie nadeszły zapowiadane na dzisiejsze popołudnie opady skorzystałem z okazji aby sprawdzić skąd i dokąd prowadzi. W ten sposób dowiedziałem się o nowym znakomitym kamienno-szutrowym połączeniu Skrzynicy leżącej nad Wartą z położonym po przeciwnej stronie puszczy Gościmiem. Droga ta nie jest najkrótszym połączeniem z Skwierzyny w kierunku Drezdenka, ale może być przydatna do wyboru trasy jako jeden z wariantów.
Nie mogę tego jednoznacznie zweryfikować, ale prawdopodobnie natknąłem się na kamień określany na przedwojennej mapie jako "Friedels-Stein". Kamień jest osadzony na czymś w rodzaju dobrze zachowanego fundamentu, jego współrzędne odpowiadają mniej więcej współrzędnym na mapie i podobne jest ukształtowanie terenu. Podobnie jak wszystkie znane mi puszczańskie Denkmal-Steiny nie wiem co miał on upamiętniać.
Powrót szosą z Wiejc do Skwierzyny. Dla uniknięcia brukowanego odcinka do Świniar przemknąłem gołą, jeszcze XIX wieczną drogą obok karczmy "Grunbaum".
Na wyrębie.
Leśny rozjazd. Wjazd na nową drogę.
Kamień Friedels-Stein?
Stosowny fragment mapy. Widoczne na mapie osady nie istnieją od ponad 70 lat.
Puszczański kierdel przy leśniczówce w Nadziejewkach.
Skrzynica- to był piękny dom. Komu dziś chciałoby się stosować taki dekoracyjny wzór na wznoszonym murze?
Rower:
Dane wycieczki:
51.77 km (29.00 km teren), czas: 02:39 h, avg:19.54 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Krobielewko i Lipki
Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 | dodano: 25.04.2017Kategoria Puszcza Notecka
Ponieważ cały weekend spędziłem w domu więc żeby całkowicie nie zgnuśnieć zrobiłem sobie w poniedziałek mały wypadzik w otoczenie Puszczy Noteckiej. Czyli do Krobielewka, potem przecinając puszczę do Lipek Wielkich i powrót szosą. Terenowy odcinek drogi do Lipek świeżo poprawiony przez równiarkę więc przejezdny z wielkimi problemami. Wypatrzyłem świeżą nową drogę której tam nie było w ubiegłym roku. Dokąd prowadzi? Jest to temat do sprawdzenia.
Krobielewko - na starych mapach budynek jest oznaczony jako leśniczówka, istnieją jednak domniemania że pierwotnie został wybudowany jako założenie dworskie.
Sosny - bliźniaki syjamskie. Mają oddzielne pnie i korony, ale są z sobą połączone na wysokości kilku metrów i wyraźnie widać że jedna z nich pasożytuje na drugiej.
Rower:
Dane wycieczki:
61.34 km (9.00 km teren), czas: 03:32 h, avg:17.36 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Do Lipek przez puszczę
Czwartek, 20 kwietnia 2017 | dodano: 20.04.2017Kategoria Puszcza Notecka
Wycieczka w puszczę dla zabicia czasu i odświeżenia znajomości mniej uczęszczanych dróg. Część dróg w puszczy uszlachetniono wypuszczając na nie równiarkę. Pług wyrównał nawierzchnię ale równocześnie spulchnił grunt, teraz dla samochodów może jest łatwiej, ale na pewno nie dla cyklistów. Wycinki i nowe nasadzenia zmieniły znajome miejsca do tego stopnia że stare punkty orientacyjne po prostu zniknęły.
Jaka świnia? w środku lasu? w koronach drzew?
Dawna stacja kolejowa w Lipkach. Tu wydostałem się z lasu.
Dawna stacja kolejowa w Lipkach. Tu wydostałem się z lasu.
Przy okazji odwiedziłem w Lipkach znajomego z którym podzielamy zainteresowania lokalną historią i ciekawymi miejscami w okolicy.
Powrót szosą. Na koniec zajechałem pod najnowszy pomnik w Skwierzynie. Odsłonięty w 70 rocznicę śmierci sapera który który zginął broniąc mostu w marcu 1947 roku. Pomnik stoi na bulwarze nad Wartą w pobliżu miejsca gdzie kiedyś znajdowała się stara przeprawa.
Rower:
Dane wycieczki:
42.31 km (17.00 km teren), czas: 02:38 h, avg:16.07 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W Puszczę Rzepińską
Wtorek, 18 kwietnia 2017 | dodano: 18.04.2017Kategoria ponad 100 km, Łagów, pow. sulęciński, pow. świebodziński, Puszcza Rzepińska
Po niedawnym spontanicznym wyjeździe w okolice Bytnicy miałem zamiar ponownie zawitać w te strony, ale już bardziej przygotowany na to czego się można spodziewać w mijanych miejscowościach. Nie sadziłem że nastąpi to już po dwóch tygodniach. Dzisiejszą trasę trochę zmodyfikowałem w stosunku do poprzedniej mianowicie zrezygnowałem z Bytnicy, a zajrzałem do Drzewc na małą stacyjkę zagubioną w lasach w okolicy Torzymia, i do Ciborza.
W związku z Drzewcami muszę wspomnieć o dwóch katastrofach. Podczas drogi pomiędzy rezerwatem „Pawski Ług” a miejscowością Koryta natrafiłem na znak kierujący do pomnika lotnika. Zaintrygowany skręciłem zgodnie z wskazówkami. Natrafiłem na stelę upamiętniającą miejsce upadku amerykańskiego śmigłowca typu Apache AH-64. Katastrofa miała miejsce w październiku 2001 roku w trakcie międzynarodowych ćwiczeń „Victory Strike II”. Jeden z pilotów, Michael E. Rice, poniósł wtedy śmierć. Miejscem opiekują się harcerze z Łagowa.
O drugiej z katastrof dowiedziałem się z anonsów prasowych dotyczących działalności Stowarzyszenia Pomost, które w ubiegłym roku dokonywało na cmentarzu w Korytach ekshumacji szczątków kilkunastu jej ofiar. Katastrofa ta miała miejsce krótko po północy 27 grudnia 1941, i była jedną z najtragiczniejszych w historii niemieckich kolei. Zbliżającym się do ówczesnej stacyjki Leichholz (dzisiejsze Drzewce) pociągiem pospiesznym podróżowało około 300 osób. W śnieżnej nawałnicy maszynista pociągu osobowego prawdopodobnie nie zauważył stojącego kilkaset metrów przed stacją pod semaforem pociągu towarowego na którego końcu znajdowały się cysterny z paliwem. Pociąg osobowy z pełnym impetem uderzył w cysterny. W wyniku zderzenie nastąpił wybuch paliwa, i pożar który zwęglił doszczętnie kilka wagonów wypełnionych po brzegi kolejarzami, i wracającymi z przepustek do okupowanej Polski żołnierzami. Większość ofiar, których liczbę szacuje się na około 260, w wyniku olbrzymiej temperatury po wybuchu paliwa doszczętnie spłonęła lub została rozerwana na strzępy. Kilkanaście z około 30 odnalezionych ciał pochowano na cmentarzu w oddalonych o kilka kilometrów Korytach. Sprawa została wtedy praktycznie utajniona.
Niezwykły budynek stacyjny od dawna nie pełni już żadnej funkcji dworcowej, został zamieniony na mieszkalny. Wygląda jakby został przeniesiony z innych czasów i okolic.
Do kolejnej miejscowości na dzisiejszym szlaku ruszyłem leśną drogą przez Kosobudki i Kosobudz. Nie obyło się bez niewielkiego błędu w nawigacji. Okazuje się że nie zawsze lepsza droga jest tą ważniejszą. Po korekcie trasy trafiłem do Kosobudza i szosą do Toporowa.
Miejscami mogącymi zainteresować turystę w Toporowie są:
- kościół i wolno stojąca na wprost wejścia kaplica- mauzoleum rodu Rissmanów,
- dwa stare dęby rosnące na placu kościelnym, według podania pod jednym z nich noszącym nazwę „Dąb Piotra” jadł śniadanie car Piotr Wielki podczas swojej podróży do Holandii. Pod drugim mniejszym znajdują się resztki rodzinnego cmentarzyka następnych posiadaczy Toporowa rodu von Manteuffel.
- pałac myśliwski z wspaniale wyglądającą wieżą, obecnie siedziba DPS-u, nazwa „myśliwski” nadana od malowideł zwierząt wewnątrz pomieszczeń pałacowych.
- resztki mauzoleum kolejnych właścicieli Toporowa Mullerów.
Po śmierci Mullera wdowa kazała na zakończeniu jednej z alejek parkowych wznieść mauzoleum. Grobowiec ukończono w roku 1910. Była to ośmiokątna budowla na wysokim cokole. Pośrodku mauzoleum umieszczono trumnę Roberta, a w 1913 r. na podwyższeniu obok trumny urnę z prochami jego żony. W roku 1930 przy murze mauzoleum pochowano pod kamiennym krzyżem Martina Richtera, teścia ostatniego właściciela Toporowa. Po roku 1945 mauzoleum uległo zniszczeniu i stanowi ruinę.
Powrót wypadł okrężnymi drogami przez Niedźwiedź, Podłą Górę, Międzylesie. W Międzylesiu nie odmówiłem sobie przyjemności zwiedzenia Ciborza.
Cibórz, (do 1945 Tiborlager) obecne osiedle i szpital powstał pod koniec lat trzydziestych jako wielki kompleks koszarowy zbudowany na potrzeby Wermachtu na leśnej polanie nad jeziorem Ciborze. Docelowo miał pomieścić około 6000 żołnierzy. W roku 1941 przez kilka miesięcy część tego kompleksu wykorzystywano na obóz jeniecki dla oficerów belgijskich. Po roku 1945 w koszarach przez krótko stacjonowały wojska radzieckie, które w następnym roku zastąpione zostały przez jednostki Wojska Polskiego. Po redukcji armii w roku 1956 zbędne dla wojska koszary przejął szpital psychiatryczny funkcjonujący obecnie jako Wojewódzki Szpital Specjalistyczny dla Nerwowo i Psychicznie Chorych. Całość założenia, i zastosowanych w Ciborzu rozwiązań przypomina nieco koszary w Kęszycy Leśnej (Regenwürmerlager).
Dalsza podróż prowadziła drogami dobrze znanymi z poprzednich wycieczek w rejon Świebodzina.
Zamek w Łagowie - widok od Bramy Polskiej.
Łagów - widok na zamek od Bramy Marchijskiej.
Brama Marchijska w Łagowie.
W lesie pod Łagowem - pomnik pilota.
Koryta - kościół.
Drzewce - niezwykły budynek dawnej stacji kolejowej.
Ten sam budynek od strony placu dworcowego.
Kosobudz - centrum wioski.
Toporów - stacja kolejowa.
Toporów - kościół i mauzoleum Rissmanów.
Toporów - Dąb Piotra.
Toporów - pod dębami, cmentarzyk rodu von Monteuffel.
Toporów - ruiny mauzoleum Mullerów.
Toporów - kamienny krzyż z grobu Martina Richtera.
Toporów - pałac myśliwski.
Toporów - wieża pałacowa.
Niedźwiedź- oryginalny drewniany kościół.
Zawisze - opuszczony i niszczejacy pałac.
Kościółek w Międzylesiu.
Cibórz - dawny budynek koszarowy.
Cibórz - budynki koszarowe.
Cibórz - niszczejący budynek dawnej kuchni i stołówki.
Rozlewiska rzeczki Ołobok.
Dziwny cmentarz komunalny nr 2 w Skąpem. Wygląda jak cmentarz wojenny, ale pochówki stosunkowo niedawne.
Rudgerzowice - wiejska uliczka z kościołem.
Lubinicko - ruiny wieży widokowej w przypałacowym parku.
Rower:
Dane wycieczki:
168.63 km (25.00 km teren), czas: 10:08 h, avg:16.64 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Za Notecią
Poniedziałek, 17 kwietnia 2017 | dodano: 18.04.2017Kategoria pow. strzelecko-drezdenecki
Przy dzisiejszym wyjeździe nie siliłem się na poszukiwanie nowych szlaków, po prostu powtórzyłem trasę z piątku tylko w przeciwnym kierunku.
Przy okazji sprawdziłem co znajduje się na miejscu gdzie na mapach Messtischblatt, w odległości 2,5 km od Górecka na zupełnym odludziu zaznaczono kościół. Liczyłem na jakieś malownicze ruiny. Znalazłem tylko kamienne fundamenty pozostałe po budowli. Administracyjnie są to obrzeża kilku zagrodowej rozproszonej wioski Górczyna. Być może istniały jakieś niuanse wyznaniowe pomiędzy jej dawnymi mieszkańcami, a mieszkańcami pobliskiego Górecka że zbudowali sobie własną świątynię.
Zarastające młodymi olszynkami łąki i niektóre budynki wyglądające jak po ostrzale artyleryjskim nasuwają refleksję że po 250 latach dzieło von Brenkenhoffa staje się po prostu przeżytkiem i za kilkadziesiąt lat przyroda i Noteć choć w części odbiorą sobie to co im wydarł człowiek. Trzeba jednak uczciwie przyznać że część zabudowań wygląda całkiem przyzwoicie, a bliżej Gościmca pojawiają się zupełnie nowe budynki.
Tyle zostało z dawnego kościółka w Górczynie.
Znaki czasu nad brzegami Noteci.
Rower:
Dane wycieczki:
72.48 km (23.00 km teren), czas: 03:45 h, avg:19.33 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nad Notecią
Piątek, 14 kwietnia 2017 | dodano: 15.04.2017
Pomoc dla małżonki w przygotowaniach do świąt polega między innymi na tym żeby jej nie przeszkadzać i kiedy dała mi do zrozumienia że dziś właściwie jestem już zbędny a nawet trochę zawadzam usunąłem się w cień.
Dzisiejsza wycieczka nad Noteć nie miała żadnych celów turystycznych, po prostu chciałem sprawdzić czy po drugiej stronie Noteci można wałami dotrzeć od Gościmca do Santoka. Okazało się że u podnóża wałów prowadzi świetna, twarda droga gruntowa. Po kilkunastu kilometrach spacerowej jazdy wylądowałem w Santoku przy ujściu Polki do Noteci (Polka jest połączeniem systemu kanałów melioracyjnych i dopływów: Pełczy i Santocznej).
W Jeziercach.
Puszcza Notecka - na szlaku rowerowym.
Przy łąkach nad Notecią.
Puszcza Notecka - na szlaku rowerowym.
Przy łąkach nad Notecią.
Rower:
Dane wycieczki:
65.30 km (32.00 km teren), czas: 03:48 h, avg:17.18 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na Górę Trębacza
Niedziela, 9 kwietnia 2017 | dodano: 10.04.2017Kategoria gm. Pszczew
Jak zwykle w niedzielę - rytuał, rodzinna wycieczka rowerowa. Dziś udało mi się namówić małżonkę na wyprawę na Górę Trębacza do Zielomyśla. Niemal do samej wieży widokowej na szczycie można dotrzeć z Skwierzyny drogami szutrowymi. Żeby nie straciła ducha walki na wszelki wypadek przemilczałem że Zielomyśl jest odległy o ponad 20 km.
Szkoda że przy wieży turysta nie uświadczy już tablicy z legendą o szwedzkim trębaczu, i innych które były tu jeszcze w ubiegłym roku. Niestety współcześni Wandalowie docierają również do miejsc odludnych. Za przykładem swoich dalekich germańskich przodków z starożytności nie posuwają się jeszcze do wyciągania gwoździ z murów Rzymu, sorry, z drewnianej konstrukcji wieży widokowej, na razie ograniczyli się tylko do zniszczenia wszystkich tablic informacyjnych.
Powrót bezdrożami został stanowczo zawetowany, a moje obiekcje do drogi krajowej 24 zbagatelizowane.
Szosa z Zielomyśla do Wierzbna przyjęta entuzjastycznie - pusta, gładka, idealna do rowerowych spacerów. Ale po pokonaniu odcinka Wierzbno - Chełmsko, bez poboczy, za to z kolumnami ciężarówek za plecami przyznała że teraz już rozumie dlaczego chciałem jej uniknąć.
Rower:
Dane wycieczki:
50.60 km (19.00 km teren), czas: 03:26 h, avg:14.74 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)