blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 70200 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:742.00 km (w terenie 178.00 km; 23.99%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:37.10 km
Więcej statystyk

Na manowcach za Popowem

Sobota, 14 marca 2015 | dodano: 14.03.2015

   Pomimo niezbyt sprzyjającej pogody dziś po południu znów musiałem jechać do Zemska.  Skorzystałem z okazji żeby w drodze powrotnej podjechać do miejsca w którym wczoraj straciłem orientację. Dziś poznałem okolicę. Ja tam już bywałem wielokrotnie z śp. teściem na grzybach, tylko zawsze przychodziliśmy z innej strony. Gdybym był przesądny to mógłbym twierdzić że jakieś siły nieczyste sprowadziły mnie z właściwej drogi i kazały biegać za własnym ogonem.  Dla utrwalenia znajomości terenu pokręciłem się jeszcze trochę po okolicznych polach i lasach i wróciłem do Skwierzyny przez Popowo. To może być fajne miejsce na krótkie spacerowe wyjazdy - niedaleko i niezłe drogi. 


Na starej mapie zaznaczone było tu jeziorko o nazwie Pisiczenko


Tablica chyba przeszkadzała jakiejś dziczy.

Rower: Dane wycieczki: 34.00 km (12.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Czy temu winny ..13? czy piątek? zgubiłem się tuż za miedzą :)

Piątek, 13 marca 2015 | dodano: 13.03.2015
   
   Wstyd przyznać zgubiłem się w dobrze znanym sobie terenie. Już wczoraj przewidywałem dzisiejszy wyjazd do Zemska. Żeby urozmaicić sobie drogę ruszyłem szosą międzyrzecką do Popowa, i dopiero stamtąd miałem skierować się do celu. Już przed Popowem skorzystałem z leśnych skrótów. Ale problem stworzyłem sobie dopiero pomysłem przejechania się polnymi i leśnymi drogami łączącymi Popowo bezpośrednio z Bledzewem.


Popowo również nie ustrzegło się upiększeń zdobiących lubuską wieś. Widok zza opłotków.


Popowo. Również zza opłotków 

    Przy wyjeździe z Popowa do Zemska w obniżeniu terenu po lewej stronie drogi znajduje się małe zarastające jeziorko Karpienko. Za jeziorkiem ciągnie się szereg zabagnionych dolinek, tworzących coś w rodzaju jaru. Dna tych dolinek kiedyś były również oczkami wodnymi: Pisiczenko, Pisicko i Piaseczno. Droga prowadząca brzegiem tego obniżenia powinna wyprowadzić po przekroczeniu lasu na skraj pól należących do Zemska i dalej do Bledzewa.


Tu się zaczęły moje kłopoty

   Do zmroku pozostało ok. 40 min. Oceniłem że jeszcze swobodnie zdążę tam dotrzeć w świetle dnia. Droga gładka, prosta jak świński ogon, zatem na koń. Trochę dłużył mi się ten kilometr który miał prowadzić przez las. Później na mapie sprawdziłem że było ich co najmniej o 5 za dużo, a ja objechałem dookoła dolinkę z oczkiem Piaseczno.
Zaczęło się już zmierzchać kiedy po wyjechaniu z lasu na horyzoncie zobaczyłem ...Popowo. Pewnie skusiłbym się nawet na powrót do wioski, ale jedyna dostępna droga prowadziła gdzieś w bok do kolejnego lasu. Oczami wyobraźni już widziałem nocne błąkanie się po lesie, a może nawet szeroko zakrojoną akcję poszukiwania zguby tzn. mnie.  Przyjęty przeze mnie ogólny kierunek jazdy  na północny zachód powinien mnie wyprowadzić gdzieś w znane mi miejsca. Jeszcze trochę motania się i wreszcie przy resztkach światła dziennego natrafiłem w lesie na linię energetyczną. Własnie jej zawdzięczam stosunkowo szybki powrót do cywilizacji. Nigdy nie pomyślałbym że zgubię się w lesie który wielokrotnie przejeżdżałem wzdłuż i wszerz za wyjątkiem tej jednej drogi


Rower: Dane wycieczki: 30.00 km (17.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Spalona Lesniczówka

Czwartek, 12 marca 2015 | dodano: 12.03.2015Kategoria gm. Bledzew

   Po pracy miałem wyjazd w charakterze kuriera. Przesyłka niewielka – opakowanie lekarstw. Właściwie zmieściła się w kieszeni, zatem nie przeszkadzała w wycieczce za Obrę. Zastosowałem przedwczorajszy plan wyjazdu na szosę kostrzyńską, następnie przejazdu drogami pożarowymi do mostu w Starym Dworku i na końcu do odbiorcy przesyłki w Zemsku.
Na wysokości drugiej linii wysokiego napięcia zjechałem z szosy w jedną z ważniejszych dróg pożarowych w tej części lasu. W okolicy miejsca zwanego Spaloną Leśniczówką istnieje węzeł dróg skąd można jechać w kierunku Pniewa i Osiecka, Krzywokleszcza i Sokolej Dabrowy, Bledzewa i Starego Dworku oraz Trzebiszewa i Glinika. Kiedyś rzeczywiście w tym miejscu stała leśniczówka nazywana "Roterhirsch". Pewnie w latach powojennego zamętu została podpalona przez szabrowników stąd obecna polska nazwa. Obok skrzyżowania obszerna śródleśna łąka i użytek ekologiczny "Przy Rowie".


Węzeł dróg


Użytek ekologiczny "Przy Rowie"



   Ewentualnych moich naśladowców w zwiedzaniu tego miejsca chciałem ostrzec przed niczym nie zabezpieczoną, ale zamaskowaną za pomocą spróchniałych gałęzi ocembrowaną studnią. Wprawdzie nie ma w niej wody, ale ma pewnie jakieś 5 m. głębokości. Nie bardzo rozumiem dlaczego Lasy Państwowe jakoś nie zabezpieczą, lub nie zasypią tej pułapki.


Niebezpieczna studnia

Od jesieni roboty leśne pozmieniały krajobraz, widok tej poręby wzbudził u mnie obawy że zbłądziłem w dobrze znanym terenie. Dokładnie za moimi plecami kiedyś była kolejna z leśniczówek "Neukrug". Pozostały po niej tylko zakwitające wiosną krzaki bzów. Najbliższymi sąsiadami leśniczówki oprócz wspomnianej wcześniej "Roterhirsch" była oddalona o jakieś 2 km osada Krzywokleszcz i leśniczówka Bledzewko w Starym Dworku.


Jeszcze miesiąc temu był tu pełnowymiarowy las


Czy to jakiś znak stosowany przez leśników?

   Stąd już musiałem ruszać do Zemska. Przy fotografowaniu tego znaku umieszczonego na sośnie padła bateria aparatu. A tak chciałem jeszcze zamieścić na blogu zdjęcie jakiegoś walącego się budynku w otoczeniu podobnie zaniedbanych, mającego pokazać piękno lubuskich wiosek. Piękno nad którym tak się niektórzy zachłystują na portalu http://www.ziemialubuska.pl/ .
   Obok zalewu Czapliniec docieram do leśniczówki w Starym Dworku, jeszcze dwa mosty i znów jestem na szosie. Szybki przejazd do Zemska, oddaję przesyłkę i już po zmroku powrót do domu.
    Dostałem kolejne zapotrzebowanie na lekarstwa, pewnie nie minie mnie jutro kolejna jazda w tamtą stronę.

Rower: Dane wycieczki: 34.00 km (15.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Szlak Bobrów

Wtorek, 10 marca 2015 | dodano: 10.03.2015Kategoria MRU

   Małżonka prosząc mnie o wyjazd w pewnej sprawie rodzinnej nie podejrzewała że przy okazji urządzę sobie wycieczkę. Króciutką, bo dodatkowych kilometrów było niewiele, natomiast zajęła mi ona trochę czasu. 
   Jeszcze przed wyjazdem myślałem o przeprawieniu się za Obrę i wyjeździe na szosę kostrzyńską. Tam po kilku kilometrach zamierzałem wykonać zwrot w jedną z kilku dróg pożarowych aby dotrzeć do mostu w Starym Dworku lub Bledzewie i dopiero wtedy jechać prościutko do miejsca przeznaczenia, czyli Zemska . Z takimi zamiarami dojechałem do Oberskiego Młyna o którym wspominałem kilka dni temu. Pomyślałem o dawno nie odwiedzanej ścieżce edukacyjnej czyli tytułowym szlaku. Zjazd nad Obrę przed wiaduktem, do pierwszego punktu czyli miejsca gdzie kiedyś stał młyn o czym informuje stosowna tablica:



   Myślałem że przy okazji budowy mostu na S3 zasypano wszystkie budowle hydrotechniczne, okazuje się że jednak nie wszystkie. Zachował się kawałek kanału nad którym pracowały koła młyńskie, obmurowane nabrzeże i jakiś filar w wodzie nieznanego przeznaczenia. Są jeszcze wspomniane świerki, pomnikowy dąb, a po drugiej stronie szosy cmentarzyk o którym również już kilka dni temu wspominałem.

 



   Aby udać się w dalszą drogę muszę przejechać pod nowym mostem na Obrze. Dla zmotoryzowanych droga kończy się zaraz za mostem na labiryncie zbudowanym z żerdzi,  a blokującym dostęp do dalszej części ścieżki




Co jakiś czas napotykam kolejne tablice; a to bóbr, a to wydra. A niemal cały czas droga prowadzi brzegiem rzeki.





   W końcu docieram w pobliże obozu budowniczych GW Ludendorff. O wspomnianym na tablicy obozie jenieckim w tym miejscu nigdy nie słyszałem, być może jestem niedoinformowany. Rzeka lekko oddala się od wysokiej zalesionej skarpy na której zachowały się ślady fundamentów baraków i resztki obozowej infrastruktury. Niektóre miejsca dosyć niebezpieczne, np. za ceglaną ścianą przez niczym nie zabezpieczone otwory można wpaść do podziemnych pomieszczeń prawdopodobnie oczyszczalni ścieków. Głębokość wprawdzie tylko ok 3-4 m., ale i tak jest wystarczająca aby zrobić sobie krzywdę, a w najlepszym wypadku mieć problemy z wydostaniem się na powierzchnię.  Kilka zdjęć i następny przystanek pod Ludendorffem.











   Zatrzymałem się jeszcze na kilka chwil u podnóża Lisiej Góry. Widoczne ruiny to resztki jednej z odosobnionych wież (Pz. W. 866) rozbudowanej w roku 1938 o kazamatę dla armaty przeciwpancernej kalibru 37 mm. Był to jedyny taki obiekt zbudowany we wschodnich fortyfikacjach Niemiec. U dołu zdjęcia po lewej stronie widać przysypane liśćmi i trawą resztki owalnego łoża wspomnianej armaty. Pierwotnie dostęp do kazamaty był tylko od strony podziemnej części obiektu. Wybuch rozerwał pomieszczenie bojowe odsłaniając wejście do dwóch pomieszczeń pomocniczych i poterny prowadzącej w głąb góry. Osypujący się przez wiele lat piasek z szczelin w stropie zasypał dostęp do dalszych korytarzy. Niewykluczone że za piaskiem są zawały. Kilka lat temu  ktoś wywiózł część piasku na zewnątrz (pewnie jakaś nieoficjalna inicjatywa miłośników MRU) i dziś dostępne jest jakieś 30-40 m korytarza. 



   Właśnie w tym miejscu kończy się najciekawszy fragment ścieżki liczącej ok 15 km. Pozostała część szlaku to leśne drogi dojazdowe. Zaczyna siąpić lekki kapuśniaczek. Czas wypełnić cel dzisiejszego wyjazdu. Pozostał szybki przejazd do Starego Dworku i Zemska oraz szybkie załatwienie sprawy dla której odbyła się cała ta wyprawa.   Tymczasem kapuśniaczek zamienił się w słaby deszcz, wystarczający jednak do tego aby podczas powrotu przemoknąć.
   Niemal w każdej z okolicznych wiosek straszą ruiny przynajmniej kilku rozpadających się budynków, płotów, sterczące krokwie dachów bez poszycia. Wygląda to jak żebra zwierząt które padły na pustyni. Na mnie takie widoki działają przygnębiająco. Niestety nie inaczej jest w obydwu miejscowościach.


Rower: Dane wycieczki: 22.00 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Krasne Dłusko

Niedziela, 8 marca 2015 | dodano: 08.03.2015Kategoria gm. Przytoczna

   Dziś tylko krótki wyjazd z Arturem nad Wartę, a potem półką wału przeciwpowodziowego do Krasnego Dłuska. Droga o nawierzchni trawiastej ale wykorzystywana rolniczo więc śladami kół jedzie się dosyć łatwo. Wokół tylko przyroda, żerujące na polach łabędzie, nad głową skowronki. Czysta sielanka.


Tzw. betonka prowadząca do wałów


Nie wszędzie teren nadawał się do zmeliorowania. Pozostające gdzieniegdzie bagna dają nam wyobrażenie jak ten teren wyglądał  przed osuszeniem doliny Warty w XVIII w


Warta


Budynek folwarczny, prawdopodobnie spichlerz


Pałac


Nie mam pewności, ale myślę że w tym budynku była szkoła

   Teren w Dłusku ponosi się na tyle że wał staje się zbędny i kończy się przy ogrodzeniu pałacu. Podglądnąłem od zaplecza jeden z budynków folwarcznych, prawdopodobnie był to spichlerz. Widok pałacu od strony Warty niefotogeniczny. Z brzegu widać tylko schody prowadzące do furtki,  furtkę w płocie zbudowanym z betonowych płyt, a znad płotu widoczny jest jedynie dach budynku. Trochę lepiej wygląda to z drugiej strony.




Okolice Chełmska

    Powrót początkowo w kierunku Nowej Niedrzwicy, aby jeszcze w lesie przed wioską skręcić do Chełmska. Chełmsko omijamy od strony opłotków, i z Chełmskiej Góry zjeżdżamy do Skwierzyny.

Rower: Dane wycieczki: 25.00 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dobrojewo i Zemsko

Sobota, 7 marca 2015 | dodano: 07.03.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Dzisiaj wyjeżdżałem dwa razy. Rano w składzie trzyosobowym, ogólny kierunek Murzynowo, Dobrojewo i Gościnowo. Dłuższa przerwa miała miejsce pod kościołem w Dobrojewie. W miejscowości dominuje zabudowa rozproszona, zatem w ścisłym centrum wioski, przy drodze do Gościnowa znajdują się tylko dwa budynki; kościół z początku XX wieku i sala wiejska - prawdopodobnie dawna szkoła. Obok kościoła stoi stalowa dzwonnica bez dzwonów, a w trawach za kościołem ukrywają się znikome szczątki starego ewangelickiego cmentarza. Oczyściłem z mchu jedną z leżących na nim stel, liczyłem na możliwość odczytania inskrypcji. Aby się udało musiałbym bardziej się do tego przyłożyć:)


Kościół w Dobrojewie


Sala wiejska w Dobrojewie


Własnoręcznie  odsłonięty spod traw nagrobek

   Po przerwie kontynuujemy jazdę do Gościnowa. W przeciwieństwie do rozproszonego Dobrojewa Gościnowo jest ulicówką. Na miejscu dawnego cmentarza teren został uporządkowany, a z ocalałych nagrobków urządzono lapidarium. W pobliżu do lat pięćdziesiątych stał kościół kalwiński, dziś brak śladów w terenie. Po przeciwnej stronie drogi funkcjonuje czynny cmentarzyk na którym zwraca uwagę "kriegerdenkmal" pomnik ku czci 23 żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej. Spora liczba jak na stosunkowo niewielką wioskę.


Lapidarium w Gościnowie




Kriegerdenkmal

  Jeszcze jeden króciutki popas w Murzynowie i powrót do domu.


Kościół w Murzynowie

   Po południu wieczorny spacer rowerowy z rekowalescentem przez Stary Dworek, Zemsko i Popowo.

Rower: Dane wycieczki: 61.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Oberski Młyn

Piątek, 6 marca 2015 | dodano: 06.03.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Oberski Młyn albo inaczej Ociosna lub nieoficjalnie Hycel - osada która przestała istnieć w związku z budową trasy szybkiego ruchu S-3, a konkretnie północnego węzła obwodnicy Skwierzyny. Leżała tuż za rogatkami Skwierzyny. Dziś znalazłem się tam w związku z pomysłem sprawdzenia przejezdności tzw. Szlaku Bobrów. I własnie stamtąd zostałem zawrócony telefonicznie. Ale skoro już musiałem się zatrzymać zajrzałem w miejsce które widzą wszyscy przejeżdżający, a nie zdają sobie sprawy co znajduje się w kępie wyraźnie wyróżniających się drzew.
   Kiedyś funkcjonował tu spory młyn wodny i istniała osada. Osada była na tyle duża że istniał przy niej całkiem spory cmentarzyk. Ostatni dom został wyburzony wraz z budową węzła, a resztki jakichś budowli hydrotechnicznych zasypano przy okazji budowy mostu przez Obrę. Jedynym materialnym śladem osady pozostał ten cmentarzyk. Wśród  resztek kilkunastu nagrobków zachował się jeden z czytelnym imieniem, nazwiskiem i zawodem zmarłego. Był to drogomistrz (Konigliche Chausse Aufseher - strażnik królewskiej drogi) Heinrich Kallusch (18.09. 1825- 25.11. 1865). Prawdopodobnie funkcja zmarłego i zbiór słupów milowych z skwierzyńskiej bazy RDP był powodem że w roku 2012 Polsko - Niemieckie Stowarzyszenie Educatio Pro Europa Viadrina przesłało do burmistrza Skwierzyny projekt urządzenia w Ociosnej miejsca pamięci drogownictwa. Dziś Ociosnej już nie ma, projekt zapewne trafił do kosza, a cmentarz o mały włos nie podzielił losu budynków. Na naszych oczach kolejne ślady przeszłości odchodzą w zapomnienie. Popołudnie było szare, niemal jak o zmroku, zabrakło światła do lepszych zdjęć.


Cmentarzyk w Ociosnej


Nagrobek drogomistrza Kalluscha


Tu były zabudowania, natomiast resztki młyna znajdowały po drugiej stronie drogi

A ja później zrobiłem jeszcze przejażdżkę przez Stary Dworek i Zemsko. Podobnie jak wczoraj dziś również jechało się znakomicie 



Rower: Dane wycieczki: 24.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Niezamierzony Glinik

Czwartek, 5 marca 2015 | dodano: 05.03.2015
Już któryś raz z kolei w ramach popołudniowej wycieczki chciałem dotrzeć  do Wałdowic. Wydawało się że jeszcze przed zmrokiem zdążę zaglądnąć nad Lubniewkę pod mikroskopijną elektrownię wodną. Okazało się że na takie zamiary wyjechałem jednak co najmniej o pół godziny za późno. Na pewno dotarłbym na miejsce o zmroku, a ponadto trzeba byłoby nocą wracać ponad 20 km przez zupełne odludzie. W takich warunkach nawet prozaiczny kapeć staje się poważnym problemem. Już kiedyś przerabiałem ten temat w Puszczy Noteckiej, wolałem zatem skierować się bliżej ludzkich siedzib.
Żeby nie wracać tą samą drogą wybór był tylko jeden,  drogą pożarową nr 10 dotrzeć nad jezioro Glinik, dalej do wioski Glinik, a następnie do Brzozowca i szosą do Skwierzyny. Już nad jeziorem zaczęło robić się szaro. Światła starczyło na jedno ostatnie zdjęcie. Z braku czasu nie schodziłem z skarpy nad wodę. O wioskę Glinik odbiłem się rykoszetem i  do Brzozowca dotarłem już zupełnie po ciemku. Dalszy powrót to fraszka. Jechało się dosyć przyjemnie, kilometrów wypadło tyle samo co do Wałdowic, a jedyną ułomnością tej wycieczki było to że zabrakło na niej wrażeń wzrokowych. 

Jezioro Glinik o zmroku
Rower: Dane wycieczki: 42.00 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Szosa kostrzyńska

Poniedziałek, 2 marca 2015 | dodano: 02.03.2015
Po pracy była chwila kiedy pojawiło się słoneczko. Zachęcony taką obiecującą pogodą i niedowierzając prognozom synoptyków chciałem dziś podjechać szosą kostrzyńską w pobliże Wałdowic.  Po mniej więcej 10 km jazdy zaczął padać rzęsisty deszcz z śniegiem. Miałem szczęście że chwilę przedtem mijałem leśny parking z daszkiem. Własnie ten daszek uratował mój tyłek przed zupełnym przemoczeniem. Chwała leśnikom za takie użyteczne obiekty.
A meteorologom czasem jednak dobrze uwierzyć.

Wiosenne trendy chadzają tędy

Za plecami trendów, na trasie przemarszu 2 Armii,
stoi taki zapomniany rozpadający się pomnik-sierotka .
Sierotka bo podobno nie chce się do niego przyznać ani gmina Skwierzyna, ani Bledzew.



Ilustracja do mojej tezy że widok na kostrzyńskiej sprowadza się do kilku prostych zbiegających się gdzieś na horyzoncie.

....ale dlaczego tylko tu ????
Rower: Dane wycieczki: 21.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Głębokie

Niedziela, 1 marca 2015 | dodano: 01.03.2015Kategoria gm. Miedzyrzecz

    Dzisiejsza pogoda nie sprzyjała dalszym wyjazdom. Po dłuższej przerwie spowodowanej kłopotami zdrowotnymi do aktywności wraca Artur, mój stary (ale dużo młodszy) towarzysz podróży. Dziś udało nam się wyskoczyć nad Głębokie do Międzyrzecza. Trasa lekka, łatwa i przyjemna. 








Nad wodą pustki, pomiędzy pomostami pływają jeszcze tafle cienkiego lodu. A na terenie ośrodka cisza, tylko gdzieniegdzie snują się pojedynczy spacerowicze. Jakiż to kontrast do tłumów kłębiących się tu latem. Gdyby nie wiszący w powietrzu deszcz można byłoby posiedzieć spokojnie na ławeczce.
Zresztą deszczu nie uniknęliśmy, zaczęło siąpić już w drodze powrotnej .

Rower: Dane wycieczki: 30.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)