blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 69727 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

W Bory Postomskie po raz drugi

Piątek, 13 października 2017 | dodano: 13.10.2017Kategoria pow. sulęciński

   Ponownie znalazłem się w Borach Postomskich. Dziś chciałem sprawdzić drogę będącą przedłużeniem ulicy Sulęcińskiej w Krzeszycach. Przy okazji odwiedziłem byłą stację kolejową w Krzeszycach.

Krzeszyce - w ćwierć wieku po likwidacji linii kolejowej Gorzów - Kostrzyn
Krzeszyce - w ćwierć wieku po likwidacji linii kolejowej Gorzów - Kostrzyn.

   Stuletnia stacja na nieczynnej od 25 lat i zlikwidowanej linii kolejowej z Gorzowa do Kostrzyna. Dziś zamieniona na mieszkania, przy budynku zachowały się jeszcze ślady peronów i to właściwie wszystko. Budynek zeszpecony przebudówką mieszkalną.
   Dla niezorientowanych w lokalnej tematyce kolejowej – do lat dziewięćdziesiątych z Gorzowa do Kostrzyna można było dotrzeć dwiema różnymi liniami kolejowymi. Jedna z nich, ta prowadząca przez Witnicę istnieje i jest wykorzystywana do dnia dzisiejszego. Druga zbudowana na początku XX wieku jako linia prywatna prowadziła po południowej stronie Warty od Rudnicy do Chyrzyna. W Chyrzynie i Rudnicy była skomunikowana z istniejącymi liniami kolei państwowych. Zbudowana jako wąskotorowa w dwóch etapach. Po zakończeniu pierwszego etapu, od roku 1905 Krzeszyce przez pewien okres były stacją końcową tej linii. W następnych latach została przedłużona do Rudnicy. W leżącym przy linii Słońsku w latach trzydziestych XIX wieku władze pruskie zbudowały ciężkie więzienie, w związku z tym natknąłem się na wzmiankę że raz w tygodniu do składu pociągów jeżdżących po tej trasie był podczepiany wagon więzienny. Po II wojnie tory dostosowano do standardowego rozstawu 1435 mm i zlikwidowano linię do Sulęcina. Niemal do końca funkcjonowania tej linii pamiątką po pierwotnym założeniu był układ torów na stacji w Rudnicy w kształcie litery Y, gdzie pociąg zmieniał kierunek jazdy. Tuż przed śmiercią tej linii przebudowano ten rozjazd na taki który nie wymuszał zmiany kierunku jazdy i wówczas stacja w Rudnicy znalazła się kilkaset metrów od torów, a funkcję nowej stacji przejął inny budynek kolejowy. Na początku obecnego dziesięciolecia powstał dosyć realny pomysł aby istniejące do dziś nasypy wykorzystać na ścieżki rowerowe prowadzące z gorzowskiego Zieleńca do Rudnicy gdzie miały się rozgałęziać i prowadzić przez Jarnatów do Lubniewic i Sulęcina, a druga nitka przez Kołczyn, Krzeszyce, Słońsk do Kostrzyna. Sprawa ku mojemu żalowi jako cyklisty oczywiście upadła.
    Droga będąca celem dzisiejszej wycieczki przez wiele kilometrów miała nawierzchnię świetną do jazdy trekkingowej. Końcowy, nowo zbudowany odcinek dobrej drogi chyba jeszcze nie został oddany do użytku ponieważ był zagrodzony taśmą, a stojąca obok tablica zabraniała wstępu i ostrzegała że nieproszeni intruzi są permanentnie inwigilowani przez ukryte kamery. Zaryzykowałem, przejechałem i liczę że waga mojego występku nie spowoduje że będę umieszczony na liście poszukiwanych przestępców. Po drugiej stronie nowego odcinka sytuacja z taśmą i tablicą się powtarza, a dalsza droga rozgałęzia się jak rozcapierzona dłoń. Wszystkie odnogi jednakowo błotniste. Pomimo tego że z prawej strony słychać było samochody z pobliskiej szosy wybrałem tę oznaczoną znakami czarnego szlaku rowerowego. Wydaje się że była to opcja najgorsza z możliwych, a znaki szlaku to chyba jakiś dowcip. Droga wkrótce zamieniła się w bezdroże, a na koniec całkowicie rozpłynęła się w jakimś zagajniku. Sytuacja zmusiła do przedzierania się pieszo na przełaj do pobliskiej drogi wojewódzkiej 134. Na szosę wydostałem się gdzieś pomiędzy Trzebowem a Długoszynem. Od Długoszyna zaczynało się już zmierzchać i skończyło się podziwianie okolicy, a zaczął długi monotonny powrót do domu przez Sulęcin i Lubniewice.

Zamglony Długoszyn
Zamglony Długoszyn.

I jeszcze raz Długoszyn - kościół
I jeszcze raz Długoszyn - kościół.

  A drogę tę jeszcze spróbuję kiedyś przetestować kierując się intuicją, a nie znakami na drzewach.



Rower:Kross Dane wycieczki: 93.36 km (13.00 km teren), czas: 05:25 h, avg:17.24 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!