blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Kross 70222 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Spalony most, Chomętowo, Dobiegniew

Sobota, 20 lutego 2016 | dodano: 21.02.2016Kategoria ponad 100 km, pow. strzelecko-drezdenecki

   W ubiegłym roku na jednym z wpisów mojej znajomej z bloga zainteresował mnie "spalony most". Teoretycznie ustaliłem o jaki obiekt chodzi, lecz tak się składało że nigdy dotychczas nie mogłem się tam wybrać. Aż do dzisiaj.
      Zatem do szczegółów. W piątek kolega z pracy niejaki Januszek N. zapytał czy nie wybieram się na jakąś wycieczkę rowerową. Pytanie padło na żyzną glebę, wykluł się pomysł – a może by do spalonego mostu. Jazda z Januszkiem to dwa w jednym; niby się jedzie w towarzystwie, ale naprawdę samotnie. Facet ma nadmiar energii i czasem widuję tylko jego plecy i to tylko na długich prostych odcinkach. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że ja za kilka tygodni przekroczę 60 lat życia, a on jest znacznie młodszy. Szczerze mówiąc tak się przyzwyczaiłem do samotnych wypraw że nawet mi to odpowiada.
     Żeby dotrzeć do rzeczonego mostka najpierw trzeba się dostać do Strzelc Krajeńskich. To 50 km jazdy wielokrotnie zjeżdżonymi drogami po obrzeżach Puszczy Noteckiej. Rzadziej bywam za Notecią, ale też doskonale znajoma droga. Dopiero za Strzelcami, a właściwie za Licheniem wjeżdżamy w całkowicie nieznany mi teren.


Brama Młyńska w Strzelcach Krajeńskich

     Licheń wprawdzie minęliśmy bez zatrzymywania się, ale wspomnę przy okazji o jednym z jego właścicieli. W roku 1763 właścicielem wsi został Franz Balthasar von Breckenhoff. Był on utalentowanym kierownikiem wielkich przedsięwzięć przeprowadzonych w czasie panowania Fryderyka Wielkiego, takich jak budowa Kanału Bydgoskiego i prac melioracyjnych w dolinie Noteci i dolnej Warty. U schyłku życia oskarżony o malwersacje zostaje odwołany z stanowisk. Próby oczyszczenia się z zarzutów nic nie dały, król pozostał nieugięty. Zmarł w pobliskim Gardzku. Wspominałem o nim na blogu w ubiegłym roku przy okazji przejazdu przez Gardzko. Został pochowany w nieistniejącym już kościele w Licheniu. Obecny kościół jest o kilkanaście lat młodszy.
     Licheń był dziś istotny z powodu żółtego szlaku rowerowego na który wjeżdżamy przy końcu wsi. Mijamy pola wjeżdżając do lasu. Początkowa piękna aleja obsadzona starymi platanami przechodzi w leśną drogę poprowadzoną wąwozami wśród morenowych wzgórz. Docieramy do zachodniego brzegu jeziora Słowa. Według legendy powstało ono na wskutek kopania przez diabła materiału do budowy grobli w Chomętowie. Mijamy jeszcze małe owalne jezioro Jeziorko i w końcu docieramy do południowego przyczółka mostu. Nie obyło się bez małego błędu nawigacyjnego polegającego na zgubieniu żółtego szlaku. Kosztowało nas to kilka dodatkowych kilometrów.
     Wspominam o moście ponieważ od dwóch lat most jest. Poprzedni most łączący gminy Dobiegniew i Strzelce został zbudowany jeszcze w okresie międzywojennym. Drewniany most spłonął w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, podobno skutek nieostrożności wędkarzy którzy zaprószyli ogień. Do niedawna w tym miejscu sterczały z dna pale pozostałe po spalonej przeprawie. Most jest zbudowany na przesmyku pomiędzy jeziorem Osiek a jego zachodnią częścią Ogardzką Odnogą. Na północnym brzegu zbudowano punkt widokowy.


Początek drogi nie wygląda zachęcająco, dalej jest lepiej


Odbudowany most. Teraz Most Pojednania








Most, punkt widokowy i widoki z platformy

    W pobliskim Chomętowie zajeżdżamy pod dworek na półwyspie. W dworskiej zabudowie ukryty jest fragment gotyckiego zamku krzyżackiego z XV wieku. Jest to dawna wieża obronna zaadoptowana na spichlerz. Budynki dworskie chylą się ku upadkowi, jedynie sam dworek wygląda nieco lepiej. Teren oczywiście jest prywatny i "zakaz wstępu". Nie naruszamy prywatności, zresztą problemem robi się brak czasu. Może jeszcze kiedyś tu zawitam letnią porą, drogę już rozpoznałem, to może pojawi się okazja przyjrzeć temu bliżej  Natomiast sam półwysep z dworkiem według legendy miał być początkiem grobli budowanej przez diabła z materiału o którym wspominałem wcześniej.


Dworek na półwyspie. Strzałkami zaznaczyłem fragment pamiętający Krzyżaków


Neogotycki kościół w Chomętowie

     Natomiast sama legenda mówi o tym że podobno dawno temu jeden z miejscowych chłopów miał pola na przeciwległym brzegu i bardzo dokuczało mu objeżdżanie jeziora. Zawarł on umowę z diabłem że jeżeli ten zbuduje groblę na drugi brzeg odda mu swoją duszę. Diabeł zabrał się do roboty, a chłop oprzytomniał gdy zorientował się że diabeł nie zamierza długo czekać na swoją zapłatę. Zanim robota została skończona zapiał donośnie udając koguta i diabelska moc prysła. Czart nie pojawił się tutaj więcej.
      Zrobiło się już naprawdę późno i dalsza droga odbyła się już bez przystanków. Mijamy Dobiegniew kierując się do Drezdenka. W Kleśnie wjeżdżamy na znane nam już drogi. W Drezdenku zaczął padać drobny deszczyk, który towarzyszył nam przez ponad 20 km aż do Lipek. Do domu dotarłem po dwudziestej.
     Pierwsza setka w tym roku zaliczona.



Rower: Dane wycieczki: 139.09 km (10.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
Jak szukałem w ubiegłym roku jakichkolwiek informacji w temacie mostu widziałem Twój wpis. Pamiętam zdjęcie z sterczącymi z wody kikutami pali. Obok przystani w Osieku wczoraj przejeżdżałem, taki port z basenami w miniaturze. Teraz trwa w letargu, latem musi tam być sympatycznie.
Również pozdrawiam.
Jorg
- 13:03 niedziela, 21 lutego 2016 | linkuj
Byłem tam z rowerem w weekend majowy w 2014 roku. Mostu na Odnodze Ogardzkiej jeszcze nie było. Bardzo ładna okolica, podobała mi się plaża i przystań przy Jeziorze Osiek.
Pozdrawiam.
kamilzeswaja
- 09:55 niedziela, 21 lutego 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!