- Kategorie:
- gm. Bledzew.67
- gm. Brójce.3
- gm. Deszczno.17
- gm. Miedzyrzecz.65
- gm. Przytoczna.39
- gm. Pszczew.35
- gm. Santok.35
- gm. Skwierzyna.32
- Gorzów.27
- kierunek Kostrzyn.9
- Lubniewice.21
- Łagów.10
- MRU.56
- Nowa Ameryka.1
- Okolica.1
- okolice Trzciela.18
- ponad 100 km.196
- ponad 200 km.7
- pow. gorzowski.19
- pow. międzychodzki.51
- pow. nowotomyski.4
- pow. słubicki.5
- pow. strzelecko-drezdenecki.32
- pow. sulęciński.67
- pow. świebodziński.28
- Poznań.4
- Puszcza Drawska.8
- Puszcza Gorzowska.8
- Puszcza Notecka.67
- Puszcza Rzepińska.5
- Rodzinne strony.7
- Stare nekropolie i mauzolea.13
- Szamotuły.1
- Wielkopolska.43
- Zachodniopomorskie.10
- Zbąszynek.2
Nad Glinik
Sobota, 20 grudnia 2025 | dodano: 20.12.2025Kategoria gm. Deszczno
Wyjazd nad jezioro Glinik z ekologią w tle. Otoczone lasami podgorzowskie jezioro Glinik jest niezwykle malownicze. Należy do jezior rynnowych, rozciąga się na niemal 1,8 km przy przeciętnej szerokości ok 300 m. Uroku dodają mu liczne zatoki i półwyspy. Brzegi akwenu od strony wschodniej wzdłuż których jechałem są dosyć strome, ale ich krawędzią prowadzi bezpieczna dróżka gwarantująca wspomniane na początku malownicze widoki. Dróżka jest w zasadzie szlakiem pieszym ale jedzie się po niej zupełnie gładko i mijałem się na niej z cyklistami. Mijałem też sporą liczbę spacerowiczów i czających się nad wodą wędkarzy.
Jezioro na dzień dzisiejszy jest bezodpływowe, ale kiedyś, przy wyższym poziomie wody, z jeziora w kierunku wioski wypływał ciek który obecnie jest wyschnięty. Wspominam o tym ponieważ zanim dotarłem nad jezioro mijałem mostek za którym rośnie grupa pomnikowych dębów. Przy dębach punkt informacji ekologicznej z dekalogiem ekologów i rzeźbą ich patrona św. Franciszka.
Nad jeziorem leży kilka użytków ekologicznych, min. tzw. mały półwysep i rozległy mszar z źródliskami zasilającymi jezioro w wodę. Na przeciwległym brzegu jest również duży półwysep, który dzieli jezioro na dwie wyraźnie wyodrębnione części.
Do Glinika jechałem przez Rakowo, Trzebiszewo, Brzozowiec i Deszczno. Powrót drogami pożarowymi do S-3 i ronda na DK 24.

Mijane po drodze kościoły; w Brzozowcu.


W Deszcznie.


I w Gliniku.

Pierwszowojenny kriegerdenkmal w Gliniku. Podobno przeleżał w ziemi ponad pięćdziesiąt lat. Nazwiska poległych słabo czytelne. Polegli oni w latach 1914-20 co wskazuje że któryś z nich uczestniczył w próbach stłumienia Powstania Wielkopolskiego. Tak na marginesie, za kilka dni będzie kolejna rocznica Powstania.

Mostek nad wyshniętym ciekiem.

Pierwszowojenny kriegerdenkmal w Gliniku. Podobno przeleżał w ziemi ponad pięćdziesiąt lat. Nazwiska poległych słabo czytelne. Polegli oni w latach 1914-20 co wskazuje że któryś z nich uczestniczył w próbach stłumienia Powstania Wielkopolskiego. Tak na marginesie, za kilka dni będzie kolejna rocznica Powstania.

Mostek nad wyshniętym ciekiem.

Pomnikowe dęby. Dekalog ekologów i św. Franciszek.


Tablica edukacyjna.


To nie marnotrawstwo, resztki martwego dęba zostawiono specjalnie dla leśnych organizmów.


Jezioro Glinik. Widoczny z prawej strony duży półwysep dzieli akwen na dwie części.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
40.90 km (19.00 km teren), czas: 02:50 h, avg:14.44 km/h,
prędkość maks: 30.77 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1605 (kcal)
Krobielewo
Czwartek, 18 grudnia 2025 | dodano: 18.12.2025Kategoria gm. Przytoczna
Piękna pogoda, temperatura ok. 4°C. Nie można przepuścić takiej okazji na jeden z ostatnich wyjazdów w tym roku, tym bardziej że nie było żadnych przeciwwskazań.
Wybór padł na Krobielewo. Trasa w jedną stronę przez pustkowia. Do Krasnego Dłuska przez las, dalej do Krobielewa drogą przy wale powodziowym. Po drodze zaledwie kilka zagród, typowa dla osadnictwa olenderskiego rozproszona zabudowa. W samym Krobielewie też trudno mówić o jakimś centrum wioski. Funkcję taką spełnia kościół, w pobliżu była szkoła, w sumie trzy lub cztery budynki. W latach 1938-45 funkcjonowała tu przeprawa przez Wartę. Był to najdłuższy drewniany most w Niemczech. Częściowo zniszczony w 1945 przez wycofujące się oddziały Wehrmachtu i wiosenną powódź w 1945. Ostatecznie został rozebrany i przez jakiś czas przeprawę obsługiwał prom. Dziś chcąc dostać się do leżącego na przeciwległym brzegu Krobielewka trzeba korzystać z mostów w Skwierzynie lub Międzychodzie, oba oddalone o ok. 20 km.
Na placu przed kościołem Krobielewie zrobiłem przerwę i półmetek wycieczki. W narożniku placu kościelnego leży w krzakach obalona ale zachowana w nienaruszonym stanie tablica poświęcona poległym w pierwszej wojnie światowej mieszkańcom Krobielewa i okolicznych osad. Większość nazwisk jest czytelna, byli to:
- z Krobielewa : Gerhard Kosserl, Ludwig Franz, Otto Schulz, Karl Fabian, Ewald Bengsch, Herbert Strauss
- z Orłowiec: Paul Grünberg, Johan Birkholz, Gottwald Rettschlag, Albert Fiedler
- z Stryszewa: Reinhard Zilm, Julius Röhl, Emil Roese, Walter Röhl, Karl ...ttun, Karl ...., Gustaw ...nisch
Powrót przez Dębówko i od Przytocznej drogą krajową 24. Kiedyś już wspominałem że jazda tą drogą jest jak totolotek, olbrzymi ruch tirów i brak utwardzonych poboczy. Jak widać znów się udało.

Na półmetku.


Kriegerdenkmal poświęcony pamięci mieszkańców Krobielewa, Stryszewa i Orłowców poległych na frontach I wojny światowej.
.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
44.32 km (21.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:14.77 km/h,
prędkość maks: 37.08 km/hTemperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1803 (kcal)
Pniewo
Środa, 17 grudnia 2025 | dodano: 17.12.2025Kategoria gm. Bledzew
Dobrą stroną bycia emerytem jest to że może sobie pozwolić na wyjazd o najcieplejszej porze dnia. Dla równowagi istnieją również złe, aby ich częściowo uniknąć czasem dobrze jest zejść z oczu towarzyszce małżonce. Wymówki są później również nieuniknione ale czas nieco złagodzi ostrze ataku.
Może ostatnio jeżdżę po miejscach przygnębiających ale cóż poradzić, jest jak jest. Wypuściłem się do Pniewa, wioski która zniknęła praktycznie na moich oczach. Pamiętam z jakichś manewrów wojskowych sprzed czterdziestu lat sielską wioseczkę z pełnymi kwiatów ogródkami. Dziś jest to tylko brukowana wiejska uliczka z chaszczami na poboczach z których gdzieniegdzie wystają zbutwiałe belki i sterczą resztki murów, jedynie na jej zachodnim końcu zachował się jeden zamieszkały dom. Kilkaset metrów na południe od Pniewa znajduje się jeszcze jeden i przed samym Osieckiem kolejne cztery, wszystkie zaliczane do Pniewa, ale to już powojenne inwestycje lasów państwowych. A podobno przed 1939 r. było tu 22 zagrody.
Pniewo jest oddalone ok 8 km na południe od drogi krajowej 24. Osada o nazwie Osterwalde istniała tu już w XV wieku. W wiosce istniał wtedy folwark von Waldowów. Od XVI w. osada miała swój kościół o konstrukcji ryglowej, a od początku XIX murowany. Dziś na resztkach przykościelnego cmentarza sterczy półkolisty pagórek zawierający materiał z jego zwalonych ścian. Na wielu nagrobkach istnieją jeszcze dobrze czytelne nazwiska spoczywających pod nimi zmarłych.
Po siedmiu wiekach osadnictwa i ostatecznym upadku upaństwowionego rolnictwa (ślady budynków inwentarskich wskazują że była tam spora hodowla) ludzie stąd odeszli a zostały tylko ruiny zagród i pola.
Na co dzień odstrasza mnie od tego kierunku kilka kilometrów bruków z kocich łbów.
Pogoda do jazdy znakomita. Temperatura od 0 do -2 °C w miejscach zacienionych

Pierwszy rozjazd. Później będzie ich więcej.


Rozbita skorupa tobruku, schronu na karabin maszynowy Ringstand 58c. Na drodze w pobliżu Grupy Warownej Ludendorff.


Kolejny rozjazd przy Spalonej Leśniczówce.




Resztki zagród w Pniewie.


Ostatni ślad po kościele w Pniewie.


Resztki cmentarza.


Stado żurawi na polach pod Sokolą Dąbrową. W kadrze nie zmieściło się nawet 1/4 stada, na oko było tam ok. 100 szt. Drugi raz w życiu widziałem tak liczne zgromadzenie tych ptaków.
.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
39.04 km (14.00 km teren), czas: 02:42 h, avg:14.46 km/h,
prędkość maks: 30.65 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1729 (kcal)
Pechlüge
Wtorek, 16 grudnia 2025 | dodano: 16.12.2025Kategoria Puszcza Notecka
Tytułowa Pechlüge to opuszczona osada w głębi lubuskiej części Puszczy Noteckiej. Oficjalna nazwa tego miejsca brzmi Trąbki ale znani mi mieszkańcy najbliższej osady, Krobielewka, używają nazwy Pechluga więc ja za ich przykładem też.
W ubiegłym tygodniu byłem świadkiem dyskusji w której był poruszony temat obecnego stanu dwóch miejsc opuszczonych i prawdopodobnie spalonych osiemdziesiąt lat temu. Była to leśniczówka Ziegelei oficjalnie na mapach Ceglarnia i właśnie Pechluga. Ten stan obecny mnie zainteresował a skoro miejsca są mi znane z wcześniejszych wyjazdów więc odpada kwestia poszukiwania, wystarczy zajechać i zobaczyć. Dodatkowym plusem jest bycie emerytem, mogę wyjechać w najcieplejszej porze dnia. Cały czas temperatura oscylowała wokół 0-2 °C
Niestety upływ czasu robi swoje, coraz mniej widać że kiedyś tętniło tam życie. Po leśniczówce została tylko zasypana piwnica, dwa spore poletka użytkowane przez myśliwych i aleja starych drzew. Przy piwniczce ostatnio grzebali chyba poszukiwacze skarbów odsłaniając wąskie otwory prowadzące wnętrza.
Pechluga po roku 1945 pozostała niezasiedlona. Opuszczone zabudowania uległy zniszczeniu. Do dnia dzisiejszego zachował się coraz bardziej niszczejący cmentarzyk i poletko użytkowane przez koło łowieckie. Jako Trąbki wymieniana jest w "Opisaniu historyczno - statystycznym Wielkiego Księstwa Poznańskiego" Bobrowicza z 1846 r. Była to wtedy osada z siedmioma domami i 52 mieszkańcami. Osada powstała w XVIII w w ramach puszczańskiego, olenderskiego osadnictwa w miejscach bardziej sprzyjających osadnikom. Leżała nad pasmem osuszonych torfowisk, powierzchnia pól wynosiła ok 20 ha więc podstawą bytu mieszkańców była praca w lesie.
Ciekawość zaspokoiłem, przy okazji przejechałem ponad trzydzieści kilometrów po ulepszonych tłuczniem leśnych drogach pożarowych. Nawiasem, Puszcza Notecka to licząca ponad 1300 km² piaskownica. Jazda po nieutwardzonych duktach może być ryzykowna, zwłaszcza w miejscach gdzie niedawno pracowały maszyny i wywożono drewno.


Leśny drogowskaz.


Piwniczka dawnej leśniczówki.

Aleja starych drzew przy leśniczówce


Cmentarzyk w Pechludze.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
55.29 km (34.00 km teren), czas: 03:31 h, avg:15.72 km/h,
prędkość maks: 23.89 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2344 (kcal)
Mierzyn i Puszcza Notecka
Poniedziałek, 15 grudnia 2025 | dodano: 15.12.2025Kategoria Puszcza Notecka
Nie wypaliła mi kalkulacja czasu. Zakładałem że jeżeli uda się w ciągu dwóch godzin dotrzeć do Międzychodu wtedy wrócę drugim brzegiem Warty przez Strychy i Wierzbno. Byłbym w domu w przedziale między piętnastą a szesnastą, a ten przedział czasowy był z pewnych powodów bardzo istotny.
W Mierzyniu stwierdziłem że jeżeli nawet dotrę do Międzychodu około trzynastej zabraknie czasu żeby zapuścić się w głąb miasta chociażby pod Laufpompę, czy pod osiołki z Muchocina. Zawróciłem z myślą że spenetruję kawałek wyznaczonego w ubiegłym roku na stulecie Lasów Państwowych przez Nadleśnictwo Międzychód szlaku "Śladami granicy wersalskiej". Tu też zachodziła obawa że mogę utknąć w lasach na dłużej ale szlak prowadzi przez miejsca znane mi z innych wycieczek, zatem pokręciłem się trochę w puszczy w okolicy Piłki i zagubionej w lasach na północ od Wiejc osady Czerwieniec. Od Krobielewka wracałem tą samą trasą którą tu dotarłem.
W rejonach przez które przejeżdżałem zachowały się ślady po wydarzeniach z przełomu lat 1944/45. Jeszcze przed rokiem 1939 Niemcy zbudowali wzdłuż granicy wersalskiej część obiektów stałych i fortyfikacji polowych. Latem i jesienią 1944 w obliczu katastrofy na froncie wschodnim zwiększono jej głębokość, budując w Puszczy Noteckiej kilkadziesiąt kilometrów rowów przeciwczołgowych i dziesiątki kilometrów okopów z stanowiskami strzeleckimi i karabinów maszynowych oraz towarzyszącymi im schronami polowymi. Umocnienia polowe ciągnęły się z rejonu Krobielewka i Wiejc w kierunku północnym kończąc się gdzieś w okolicy Trzebicza. Leśnikom one specjalnie nie przeszkadzały więc do dziś niemal na całej długości do jeziora Piersko zachował się głęboki na ponad dwa metry rów przeciwczołgowy i sieć okopów. Natomiast ogrom pracy włożonej w ich zbudowanie poszedł na marne, nie było ich kim obsadzić i bronić. Rosjanie weszli jak w masło w zachodnią część Puszczy pod Międzychodem i w ciągu jednego znaleźli się na jej zachodnim skraju.
Tym wyjazdem wykonałem plan 500 km. na grudzień.

Mierzyn, Centrum Turystyki Rowerowej.

Początek puszczańskiego szlaku "Śladami granicy wersalskiej".

Tablica informacyjna szlaku.

Puszczański drogowskaz z początku XX wieku. Z prawej strony słupka kierunki do Wiejc (Waitze) i Sowiej Góry (Eulenberg), z lewej do Kozy (Kaza), Lubiatowa (Lubiath) i Piłki z Żmijowcem (Schlangen...)

Rów przeciwczołgowy w Puszczy Noteckiej.

Na stoku ślady okopów.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
66.61 km (16.00 km teren), czas: 04:01 h, avg:16.58 km/h,
prędkość maks: 26.70 km/hTemperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2728 (kcal)
Rudnica, Deszczno
Sobota, 13 grudnia 2025 | dodano: 13.12.2025Kategoria gm. Deszczno
Przez przypadek tematem mojej dzisiejszej wycieczki do Rudnicy stała się dawno nie istniejąca linia kolejowa z podgorzowskiego Zieleńca do Sulęcina i Kostrzyna. Rudnica do roku 1945 była stacją gdzie stykały się dwie linie; z normalnym rozstawem szyn do Sulęcina i wąskotorowa do Kostrzyna. Dziś materialnymi śladami po tej przeszłości pozostały tylko: nazwa ulicy, zdewastowany budynek dworca oraz ślady peronów i torowiska.
Historia ma swój początek w przygotowanych w roku 1897 planach budowy linii kolejowej łączącej Gorzów z Sulęcinem. Plan został zrealizowany i w 1912 oddano ją do eksploatacji. Niemal w tym samym czasie firma Lanz & Co rozpoczęła budowę linii wąskotorowej łączącej początkowo podkostrzyńskie Chyżyno z Słońskiem (od 1896). W 1906 przedłużono ją do Krzeszyc, po czym w 1915 roku połączono Krzeszące z Rudnicą. Od tej chwili aż do roku 1945 Rudnica stała się stacją węzłową do której docierały pociągi prywatnej linii z Chyżyna i państwowej z Gorzowa do Sulęcina. W roku 1945 Rosjanie zrabowali szyny na odcinku od Rudnicy do nieistniejącego posterunku nastawczego Kniazin na szlaku Międzyrzecz-Sulęcin i linia do Sulęcina została nieodwołanie zamknięta, natomiast w kierunku do Chyżyna przebudowana na normalny rozstaw szyn.
Jako taka kompilacja dwóch pierwotnie niezależnych projektów z początku XX wieku linia była użytkowana do roku 1992, a ostatecznie została zlikwidowana w 2008.
Po odcięciu linii do Sulęcina układ torów na stacji Rudnica pozostał niezmieniony, więc pociągi jadące z Gorzowa Wlkp. do Kostrzyna n/Odrą i z powrotem zmieniały tu kierunek jazdy. Na stacji Rudnica pozostało torowisko w kształcie litery ‘’Y", co służyło manewrom związanym ze zmianą kierunku jazdy pociągów. W drugiej połowie lat 80-tych, dla uproszczenia przejazdu pociągów wybudowano krótki odcinek toru łączący po linii prostej na stacji Rudnica oba kierunki.
Oddany do użytku wraz z budową linii w 1912 roku okazały oddalony o około 100 metrów od trasy budynek stacyjny z zapleczem ekspedycyjno - ruchowym pozostał z boku, gdyż położony był przy nieczynnej linii sulęcińskiej. Dla obsługi ruchu pasażerskiego na stacji Rudnica zaadaptowano inny mały budynek wchodzący dawniej w skład zabudowań stacyjnych. Linia ta była eksploatowana do 1992. Ostatecznie kolejowa historia Rudnicy zakończyła się wraz z likwidacją linii w 2008.
W roku 2011 pojawił się pomysł z ścieżką rowerową prowadzącą po torowisku z Gorzowa do Kostrzyna z odgałęzieniem do Sulęcina. Skończyło się chyba tylko na pomysłach.

Stacja Rudnica.

Widok od strony peronu.

Ślady peronu.
Płonica i sąsiedni ale sporo większy Bolemin z pochodzenia są bliźniakami, powstały pierwotnie jako jedna wieś, podział nastąpił dopiero później. Wspominam o tym ponieważ w dokumencie erekcyjnym dla obydwu wiosek przewidziano wspólny kościół i stan ten przetrwał do dziś. Ciekawostką jest to że przed rokiem 1945 obie wioski wskutek jakiegoś dawno zapomnianego konfliktu do stojącego na ich granicy kościoła wchodziły oddzielnymi wejściami. Współczesne wejście od szczytu budynku jest powojenną przeróbką..
.

Dawna stacja kolejowa w Boleminie.


Kościółek w Boleminie stan dzisiejszy i pierwotny.
Na koniec ostatnia przerwa przed dawną stacją kolejową w Deszcznie. Przez wiele lat niszczejące pomieszczenia dawnej stacji PKP były wynajmowane jako magazyny, potem opustoszały. W końcu zapadła decyzja o rewitalizacji niszczejącego obiektu dla potrzeb pasażerów i kultury. Podczas remontu dobudowano do niego pawilon w kształcie wagonu oraz przeszkloną werandę. Dziś na starym dworcu ma swoją siedzibę m.in. gminna biblioteka, ma tam również swoją dyżurkę dzielnicowy.

Stacja Kultura w Deszcznie.
W ten sposób zbliżyłem się do zaplanowanych 500 km w grudniu, przy okazji pęknie 5,5 tys. w skali roku.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
70.53 km (5.00 km teren), czas: 04:09 h, avg:17.00 km/h,
prędkość maks: 28.65 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2708 (kcal)
Rokitno
Piątek, 12 grudnia 2025 | dodano: 12.12.2025
Jazda dla samej jazdy. Zaproponowano mi niezapowiedzianą jazdę dla towarzystwa do Lubikówka. Skoro była niezapowiedziana więc kolidowała z wcześniejszymi przedsięwzięciami przez to wyjechałem sam i spóźniony. Wprawdzie umówiliśmy się jeszcze w Lubikówku, ale mój współpodróżnik zmarzł i zawrócił do domu. Już razem wróciliśmy spod Rokitna.
Po powrocie dla zabicia czasu pojeździłem jeszcze pół godziny po Skwierzynie.

Neogotycki kościół w Chełmsku. Nie wiem jak zniosą taką pielęgnacje drzewa, ale odsłonił się przez to kadr na świątynię.

Świąteczny klimat na rynku.

I niezatapialny chlewik kilkaset metrów od rynku. Już od kilkunastu lat nie chce się przewrócić. Jakaś anomalia grawitacyjna, czy co?
.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
35.26 km (10.00 km teren), czas: 02:29 h, avg:14.20 km/h,
prędkość maks: 29.19 km/hTemperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1524 (kcal)
Kaława
Czwartek, 11 grudnia 2025 | dodano: 11.12.2025Kategoria gm. Miedzyrzecz, MRU
Dziś spróbowałem przejechać trasę którą odpuściłem sobie wczoraj. Jeżdżę trochę na akord gdyż założyłem że w grudniu pokonam dystans 500 km, po dzisiejszej ekskursji zostało chyba coś około 160 km, zatem jest to do zrobienia jeżeli pogoda pozwoli. Na razie sprzyja.
Wypadło na Kaławę. Nie byłem tam chyba z dwa lata, więc czemu nie spróbować dziś? Kaława, a właściwie odległe o jakieś 1,5 km Pniewo to miejsce gdzie ma swoją siedzibę muzeum MRU, i gdzie według popularnego mitu miało miejsce jego przełamanie przez sowieckich pancerniaków. O micie wspomnę później, a na razie o miejscowym cmentarzu który posiada coś czego nie widziałem nigdzie indziej.
Jest to wyjątkowa rzeźba która sama z siebie ciekawiła mnie już od dawna, widywałem ją bowiem z okien autobusu do Zielonej Góry . Na niewielkim wiejskim cmentarzyku stoi grupa rzeźb przedstawiających ukrzyżowanego Chrystusa, Marię i Jana Ewangelistę. Na krzyżu jest tylko sygnatura wykonawcy "GERT BRUX Cleve 1913". Gerd Brüx żyjący w latach 1875-1944 był znanym w swoim czasie rzeźbiarzem posiadającym swoją pracownię w Klewe. Kleve leży w Nadrenii, kilkanaście kilometrów od granicy z Holandią. Pracownia w porywach zatrudniała do 30 rzemieślników różnych specjalności, a sam artysta zajmował się wtedy jedynie projektowaniem i nadzorem. Pracownia działa zresztą do dziś prowadzona przez wnuka Gerda, Manuela Brüxa. Nigdzie nie znalazłem informacji kto był fundatorem rzeźby i dlaczego akurat dla tego cmentarzyka leżącego wówczas niemal na przeciwległym krańcu Niemiec w stosunku do pracowni Brüxa w Kleve.
Teraz o przełamaniu MRU. Nocą 29 stycznia 1945 batalion czołgów z 44 Brygady Pancernej Gwardii przekroczył linię MRU. Stało się to głównie przez nieuwagę żołnierzy z Volkssturmu stanowiących załogę pobliskiego bunkra PzW.717. Nie doszło tam do żadnej wymiany ognia, do ostrzelania kolumny doszło dopiero kilka kilometrów dalej w Wysokiej. Podczas walki przez swój nawyk dowodzenia z otwartej wieżyczki czołgu zginął dowódca batalionu mjr. Karabanow. Zaalarmowani Niemcy ponownie zablokowali linię i kolejne oddziały nie mogły jej przekroczyć. Batalion który przeszedł przez MRU przez kilka dni ukrywał się w lasach pod Sulęcinem aż został odnaleziony przez zwiadowców kilka dni później po faktycznym przełamaniu MRU po ciężkich walkach w okolicy Lubrzy i Lisiej Góry k/Starego Dworku. Trudno więc uznać przeniknięcie kilku czołgów przez MRU które nie miało żadnego znaczenia strategicznego za przełamanie MRU. W utrwaleniu tego mitu sporą rolę odegrał funkcjonujący do lat dziewięćdziesiątych garnizon sowietów w pobliskiej Kęszycy Leśnej.
Na odwrót z Pniewa zdecydowałem się przez pola do Kęszycy i dalej przez Kursko i Bledzew. Ok 2 km od Kęszycy mijam ruiny elektrowni parowej ''Robert Segen'' zasilanej węglem brunatnym wydobywanym na miejscu. Węgiel wydobywano z głębokości 30 – 40 m. Elektrownia posiadała moc 3500 KVA, a jej linia przesyłowa wynosiła 700 km. Zaopatrywała w energię elektryczną 8 miast, 31 gmin i 60 pojedynczych zakładów, w tym węzeł kolejowy Zbąszynek. W związku z budową w latach 1934-38 w sąsiedztwie obiektów MRU elektrownia uległa po roku 1938 zburzeniu i liwidacji. Obecnie teren byłej elektrowni stał się prywatną własnością o czym informują stosowne tablice. Właściciel odkrzaczył ruiny, doprowadził prąd i zapewne coś tam zbuduje.
Od Kurska jazda po wczorajszym śladzie.

Rzeźba z cmentarza w Kaławie.


Sygnatura kamieniarza.


Zęby smoka przy muzeum MRU w Pniewie.


Miejsce domniemanego "przełamania" MRU.


Blok wejściowy Pz.W. 718 przy drodze do Kęszycy.


Wjazd do dawnej elektrowni w Kęszycy.


Ruiny fundamentów elektrowni parowej "Robert Segen''.
.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
64.03 km (8.00 km teren), czas: 03:58 h, avg:16.14 km/h,
prędkość maks: 36.30 km/hTemperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2982 (kcal)
Międzyrzecz, Kursko
Środa, 10 grudnia 2025 | dodano: 10.12.2025Kategoria gm. Miedzyrzecz, MRU
Wyjeżdżając z domu miałem nieco inne wyobrażenie na temat dzisiejszej trasy. Zależało mi żeby zmieścić się w ramach czasowych i pomimo tego że znacznie skróciłem trasę i tak spóźniłem się o około 30 minut. Trasa prowadziła przez Międzyrzecz, następnie szosą Międzyrzecz-Sulęcin do rzeczki Jeziornej, przez Kursko i Bledzew do domu. Nie mogłem ominąć obiektów MRU. Do podziemi schronu MG u. PAK 743 nad Jeziorną dziś nie schodziłem z prozaicznej przyczyny, nie przewidywałem że może być potrzebna latarka.

Międzyrzecki ratusz.
Krótka historyjka związana z międzyrzeckim ratuszem. Otóż 26 listopada 1806 roku w swojej podróży z Berlina do Poznania w Międzyrzeczu zatrzymał się na nocleg cesarz Napoleon. Gościł w leżącym naprzeciwko ratusza domu kupca Jakuba Volmera. Pobyt Napoleona w Międzyrzeczu o mało nie skończył się wielką katastrofą dla miasta. Poborca podatkowy Sprengepiel, w porywie pruskiego patriotyzmu postanowił zgładzić znienawidzonego tyrana, za jakiego Napoleon uchodził w oczach pruskich patriotów. Pożyczył zatem od mistrza murarskiego Buttela strzelbę i zaczaił się na wieży ratuszowej naprzeciwko domu w którym biesiadował cesarz. Ze swego okienka zamachowiec mógł dokładnie mierzyć w cesarza wychodzącego z domu. Na szczęście dla miasta i jego mieszkańców zamachowiec na widok licznych francuskich oficerów kręcących się wokół cesarza rozmyślił się i zrezygnował ze strzału do Napoleona.

Przy bramie międzyrzeckiego cmentarza, pomnik pionierów międzyrzeckiej oświaty.

Pas smoczych zębów nad Strugą Jeziorną.

Dwukondygnacyjny schron MG u. PAK 743 nad Jeziorną. Jest to najlepiej zachowany schron tego typu na MRU. Uzbrojony w karabiny maszynowe i wytaczane z garażu działko ppanc.
Z reguły schrony tego typu były uzbrajane w armaty przeciwpancerne 37 mm PaK 35/36 Panzerabwehrkanone. Garaż na działko mieścił się za szeroką bramą po lewej stronie schronu. Armata ważyła niewiele ponad 300 kg i była wytaczana przez obsługę krótkim wykopem na ukryte za żelbetową osłoną stanowisko bojowe. Postęp w broni pancernej sprawił że w latach czterdziestych okazała się już zbyt słaba. Armata swoim ogniem mogła blokować leżący kilkadziesiąt metrów poniżej mostek na Jeziornej. 
MG u. PAK 743 stanowisko karabinu maszynowego - ukryte było za płytą pancerną którą zdemontowano po wojnie. Wymiary gabarytowe płyty 7 P7 wynosiły 340 x 270 x 10 cm.

Żelbetonowa osłona dla stanowiska armaty p. panc.

Kursko : maszynownia fortecznego mostu obrotowego D724. Most ten podobnie jak z Starego Dworku jest nadal sprawny, jednak mniej medialny. Podejścia do mostu chronił podobny jak powyżej mały dwukondygnacyjny schron MG u. PAK 755, dziś częściowo wysadzony.

Położony na wysokiej skarpie kościół w Chycinie.
.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
51.38 km (4.00 km teren), czas: 03:09 h, avg:16.31 km/h,
prędkość maks: 35.56 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2271 (kcal)
Międzyrzecz
Poniedziałek, 8 grudnia 2025 | dodano: 08.12.2025Kategoria gm. Miedzyrzecz
Błyskawiczna wycieczka do Międzyrzecza. Chciałem pociągnąć temat fortyfikacji w najbliższej okolicy, jednak dziś cofnąć się wstecz o kilka wieków, Zajrzałem na pół godziny na piastowski zamek w Międzyrzeczu.
Otoczona fosą średniowieczna twierdza została wzniesiona około połowy XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego na miejscu wcześniejszego grodu warownego z połowy IX wieku na sztucznym pagórku w widłach dwóch rzek - Obry i Paklicy. Przez lata w warowni stacjonowały polskie wojska, strzegące pobliskiej, zachodniej granicy Rzeczypospolitej. Zamek był wielokrotnie oblegany oraz z tego co pamiętam przynajmniej dwukrotnie zdobyty. Po raz pierwszy w 1474 dzięki zdradzie przez wojska Jana II Szalonego - księcia żagańskiego, i króla węgierskiego Macieja Korwina podczas wspólnego rajdu przeciwko Wielkopolsce, później w 1520 przez najemników krzyżackich podczas wojny polsko-krzyżackiej. Podczas potopu (1655) został uszkodzony i zdewastowany przez wojska szwedzkie, a w czasie rokoszu Lubomirskiego (1665-66) zajęty przez buntowników.
Zamek był również siedzibą starostów międzyrzeckich. W początkach XVIII wieku zamek był zniszczony na tyle, że pomimo podejmowanych prób odbudowy w 1691 r. nie nadawał się na rezydencję starostów. Dlatego w 1719 r. wznieśli oni dla siebie dworek w sąsiedztwie ruin zamku. Do połowy XVIII wieku, mimo kolejnych spustoszeń, jakie dotknęły zamek w III wojnie północnej odbudowano jednak część pomieszczeń, z przeznaczeniem na mieszkania dla czeladzi starosty oraz część zabudowań podzamcza. Po II rozbiorze Polski, zamek wraz z zabudowaniami dworskimi, folwarkiem oraz parkiem zakupił pruski minister i były ambasador w Rzeczypospolitej Girolomo Lucchesini a następnie miejscowe rodziny ziemiańskie i patrycjuszowskie z Międzyrzecza. Od 1854 r stanowił własność rodziny von Dziembowskich, w 1914 aż do 1945 przeszedł w ręce spokrewnionej z Dziembowskimi rodziny von Tempelhoff. Obecnie zamek jest przekazany na potrzeby międzyrzeckiego muzeum
W 1574 roku na zamku zatrzymał się w swojej podróży z Francji do Krakowa pierwszy król elekcyjny Henryk Walezy.
W dawnej rezydencji starostów międzyrzeckich wzniesionej w 1719 r. i w oficynie dworskiej z początku XVIII wieku mieści się muzeum. W muzeum m.in. prezentowana jest jedna z najbogatszych w Polsce kolekcja portretów trumiennych, tablic herbowych i inskrypcyjnych z XVII i XVIII w.

Budynek bramny prowadzący na podzamcze.

Stojące na podzamczu figury pierwszych męczenników Polski.




Rezydencja starostów międzyrzeckich.

Pomnik gen. Dowbora-Muśnickiego d-cy Powstania Wielkopolskiego, patrona miejscowej jednostki wojskowej.
.
.
Rower:Kross
Dane wycieczki:
46.13 km (1.00 km teren), czas: 02:37 h, avg:17.63 km/h,
prędkość maks: 35.59 km/hTemperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1956 (kcal)











