blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 69012 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:884.99 km (w terenie 284.00 km; 32.09%)
Czas w ruchu:55:26
Średnia prędkość:15.96 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:63.21 km i 3h 57m
Więcej statystyk

Po zachodniej Wielkopolsce

Sobota, 6 maja 2017 | dodano: 06.05.2017Kategoria ponad 100 km, pow. międzychodzki, Wielkopolska

   Kiedy po godzinie 10 przekroczyłem granicę województwa wielkopolskiego poczułem się jak w Krainie Deszczowców. Karramba, zaczęło mżyć i tak zostało już prawie do końca. Uspokoiło się dopiero w Kwilczu, ale właśnie tam już zawróciłem aby zdążyć przed nocą do domu.
   Zanim jeszcze opuściłem lubuskie mijam Chlastwę. Położona na szlaku drewnianych kościołów Regionu Kozła dawno budziła moją ciekawość. Tutejszy XVII-wieczny zespół kościelny składa się z drewnianego kościoła i usytuowanej tuż przy drodze bramy-dzwonnicy. Kościół zbudowano jako świątynię protestancką, dopiero po roku 1945 został przejęty przez katolików, Do jego wnętrza (nie licząc zerknięcia przez okna) nie udało się zaglądnąć, niemniej trochę czasu spędziłem na placu przykościelnym. Ściany kościoła to konstrukcja szachulcowa wypełniona gliną chociaż z zewnątrz tego nie widać ponieważ ściany są szalowane deskami. Kościół za sprawą swojej wieży trochę mi przypominał drewniane kościoły z mojej rodzinnej Małopolski. Okazało się później że wieża jest młodsza od głównej bryły świątyni o co najmniej 250 lat i została zbudowana w 1910 roku, przy czym wzorowano się na którymś z kościołów z południowej części Górnego Śląska. Stąd chyba to podobieństwo 
    Już na początku XX wieku stan techniczny kościoła kwalifikował go do rozbiórki jednak parafianie i ówczesny właściciel majątku Adalbert von Zakrzewski postawili się w roli konserwatorów zabytku. Jak widać z dobrym skutkiem ponieważ zabytek przetrwał kolejne 100 lat i przynajmniej z zewnątrz wygląda zupełnie przyzwoicie. Drewniana kapliczka przed kościołem pochodzi już z okresu powojennego. Z Chlastawy pochodzi znaczna część portretów trumiennych z zbiorów międzyrzeckiego muzeum.
   Naprzeciwko kościoła widoczna okazała stylowa karczma która za pomocą dużych banerów chwali się że gościła w swoich progach panią Gessler. Informuje również że chętnie spełni marzenia potencjalnych klientów urządzając im przyjęcie weselne lub na jakąkolwiek inną okoliczność.

Chlastawa kompleks kościelny
Chlastawa - kompleks kościelny.

Drewniana dzwonnica w Chlastawie
Drewniana dzwonnica w Chlastawie.

Drewniany kościół w Chlastawie
I sam kościół.

   Kolej na następny punkt dzisiejszej wycieczki, Nowy Tomyśl. Opuszczam Chlastawę i prognozy meteorologiczne z których korzystałem wzięły w łeb, zaczyna siąpić. Liczyłem że może mżawka wkrótce przeminie, i owszem minęła ale parę godzin później.      
   Nowy Tomyśl widywałem dotychczas tylko z okien pociągu jadąc do Poznania. Dziś bardziej od samego miasta interesują mnie drogi którymi można będzie  w przyszłości dotrzeć tu od strony Międzyrzecza. Skoro jednak jestem już na miejscu błędem byłoby nie zajrzeć do samego miasta. Przejechałem zatem przez miasto na przełaj. Statystyki mówią że mieszka tu zaledwie 4 tysiące więcej mieszkańców niż w mojej Skwierzynie, miasto wygląda jednak na o wiele większe, piękniejsze i zasobniejsze od Skwierzyny.
   Zbudowane nad rzeczką Szarką, prawa miejskie uzyskało dopiero w roku 1786 i wkrótce po tym znalazło się w zaborze pruskim. W roku 1815 było jednym z pięciu miast w nowo utworzonym powiecie bukowskim. Swoją szansę otrzymał Nowy Tomyśl w roku 1848, właśnie wtedy w ramach kary za aktywny udział bukowian w Wiośnie Ludów  przeniesiono do Nowego Tomyśla siedzibę bukowskiego landrata. Czterdzieści lat później decyzja ta została przypieczętowana kolejną, tym razem o likwidacji powiatu bukowskiego na którego terenie powstały dwa nowe: nowotomyski i grodziski. O tym jakie znaczenie dla rozwoju miasta ma status stolicy powiatu wiem co nieco jako mieszkaniec miasta które w roku 1961 przestało być jego siedzibą.
   Nowy Tomyśl jest lokalnym ośrodkiem wikliniarstwa i uprawy chmielu. Na chmiel się nie natknąłem, ale na akcenty wikliniarskie owszem. Są to największy wiklinowy kosz świata (wpisany do księgi Guinnessa), wigloo, liczne wiklinowe akcenty w parku miejskim. Na muzeum się nie natknąłem ale skądinąd wiem że takowe tam istnieje.
   W parku miejskim znajduje się ogród zoologiczny, dostępny do zwiedzających za drobną kilkuzłotową opłatą. Myślę że jest to ewenement jak na miasto tej wielkości. Osobiście nie skorzystałem z oferty, może kiedyś przy lepszej pogodzie się skuszę.
   Opuszczając miasto natknąłem się na kościół posiadający ciekawą przeszłość. Niemal do końca XIX wieku Nowy Tomyśl był jedynym miastem w Wielkopolsce bez kościoła katolickiego, a wszyscy katolicy należeli do parafii w odległym o 8 km. Wytomyślu. Decyzję o budowie kaplicy będącej filią macierzystej parafii w Wytomyślu podjęto w czasach pruskiego kulturkampfu stąd spotkała się z zdecydowanym sprzeciwem władz. Pozwolenie uzyskano dopiero dzięki staraniom nowotomyskiego notariusza W. Barteckiego. Z datków wiernych na ziemi darowanej przez małżeństwo Kupczyków zbudowano kaplicę. Dopiero po odzyskaniu niepodległości, w latach dwudziestych parafia uzyskała samodzielność a świątynia została rozbudowana poprzez dodanie wieży i przęsła w przedniej części kościoła.

Największy kosz świata
Nowotomyski rynek i największy kosz świata.

Bies w Nowym Tomyślu
Nowotomyski Bies.

Park miejski w Nowym Tomyślu
W parku miejskim.

ZOO w Nowym Tomyślu
ZOO.

Nowy Tomyśl
Wigloo.

Nowotomyski kościół
Kościół o którym wspominałem wyżej.

     Sieć dróg prowadzących w kierunku północnym pozwala na dwie wersje dalszej jazdy; do Pniew, lub w kierunku Trzciela. Już kiedyś chciałem odwiedzić Miedzichowo zatem wybieram kierunek Trzciel. Kilometr przed Sępolnem kilkadziesiąt metrów od szosy wznosi się pomnik upamiętniający śmierć ponad 100 Polaków rozstrzelanych w tym miejscu w 1941 r. Aby zatrzeć ślady zbrodni w 1944 ich zwłoki ekshumowano i spalono a prochy rozrzucono po okolicznych polach.

Ślady martyrologii
Ślady martyrologii.

   Miedzichowo (Kupferhammer) w przeszłości było osadą hutniczą. Istniała tu kuźnica miedzi i żelaza. Do dziś zachowały się pozostałości dawnego stawu młyńskiego na Czarnej Strudze i korzystająca ze spiętrzenia mała elektrownia wodna. Uwagę zwraca kościół. Pierwotnie wzniesiony w 1906 r. jako kościół protestancki po roku 1945 przekształcony na katolicki. Po przeciwnej stronie ulicy stoi budynek Urzędu Gminnego. Tablica na ścianie budynku wspomina że wcześniej na tym miejscu stał kościół rzymskokatolicki. Zbudowany w latach dwudziestych przez miejscową ludność polską przetrwał zaledwie kilkanaście lat. W czasie wojny został zburzony przez Niemców w ramach zacierania śladów polskości na tym skrawku Wielkopolski.

W Miedzichowie
W Miedzichowie.

   Miedzichowo opuszczam z planem odwiedzenia Orzeszkowa, wioski sąsiadującej z Kwilczem. Orzeszkowo zaciekawiło mnie swoim XIX-wiecznym cmentarzem kalwińskim o którym wspomnę później. Tymczasem trzeba się tam dostać. Według mojej wizji zamierzałem dotrzeć do Lewic i lokalną boczną drogą szutrową przedrzeć się do Miłostowa. Kiedyś już tamte okolice odwiedzałem i wiem że z Miłostowa do Kwilcza jest już szosa.
   Droga do Lewic sąsiaduje z nieczynną linią kolejową z Zbąszynia do Międzychodu. Jest to ta sama linia z powodu której Trzciel został tak dziwacznie podzielony granicą. Mijam stacje w Zachodzku i Lewiczynku, dziś zagospodarowane na inne cele. O dziwo pomimo tego że na torowisku rosną sosny o średnicy 30 cm. tory nadal istnieją, a złomiarze nie rozkradli szyn.

Stacja Zachodzko na zapomnianej linii kolejowej
Dawna stacja kolejowa Zachodzko.

Lewiczynek nadal ta sama linia
Nadal na tej samej linii - Lewiczynek. 

Jeszcze nie ukradli ?
Dlaczego jeszcze nie rozkradziono??

   W Lewicach na wzgórku ciekawy murowany kościół obłożony kamieniem o rodowodzie z końca XVIII wieku. Poniżej kościoła kapliczka z figurą Chrystusa, ufundowana w 1879 roku przez Bernarda Hazę Radlica z małżonką w podzięce za doznane łaski. Wspominam o fundatorze z względu na rodzinę Hazów-Radlitz i jej poplątane losy. Była to niemiecka rodzina szlachecka pochodzenia czeskiego, mieszkająca od średniowiecza na pograniczu Śląska i Wielkopolski. W większości byli ewangelikami. Niektórzy z nich obierali jednak drogę życiową prowadzącą jakby nieco pod prąd. Żyjący w latach 1798-1872 Albert Ludwig von Haza-Radlitz przeszedł na katolicyzm i obrał polską tożsamość narodową nazywając się odtąd Wojciechem Ludwikiem Hazą z Radlic. Był posłem do Reichstagu, gdzie należał do frakcji polskiej, i obrońcą praw narodowych ludności polskiej powiatu międzyrzeckiego. Fundator kapliczki był prawdopodobnie jego synem, natomiast jego wnuk i imiennik Albert von Haza-Radlitz ponownie się zgermanizował. W czasie powstania wielkopolskiego został internowany w poznańskiej Cytadeli. Poniósł tam śmierć, według jednego z moich źródeł został rozstrzelany, według innego zginął od postrzału w czasie próby ucieczki.
   Dziś w siedzibie rodu mieści się leśnictwo Kaliski, dwór widoczny jest z drogi którą zamierzałem jechać. Zamierzałem, ponieważ odstraszyła mnie jej nieco błotnista nawierzchnia . Rów z strumykiem na pobliskiej łące to Kamionka która po drugiej stronie drogi wpływa już pomiędzy wzniesienia, meandrując wśród nich w swoim dalszym biegu tworzy malowniczą dolinę. Zawróciłem w kierunku Łowynia. Już poza wioską pożegnała mnie drewniana figura biskupa umieszczona na poboczu drogi.

Kościół w Lewicach
Kościół w Lewicach.

Kapliczka Hazy-Redlicza
XIX-wieczna kapliczka fundacji Hazy Radlica.

Lewice żegnają
Lewice żegnają.

   W Łowyniu kolejne zetknięcie z wspomniana wcześniej linią kolejową, doskonale oznaczony przejazd, budynek stacji. Przez Łowyń przemknąłem bez zatrzymywania się. Tym razem miałem nadzieję że istnieje jakaś lokalna szosa z Głażewa przez Mnichy i Tuczępy do Kwilcza. W Gralewie za Głażewem ostatnie pożegnanie z towarzyszącą mi od Miedzichowa linią kolejową. Za plecami zamajaczył mi budynek stacji, dziś prywatne domostwo i wjeżdżam na zbocza doliny Kamionki. W dole Mnichy i Mniszki. Mnichy ominąłem, zatrzymałem się natomiast przed zespołem dworsko folwarcznym w Mniszkach. Z dawnej siedziby ziemiańskiej została połowa dworu, oraz  wzniesiona na początku XX wieku w odległości kilkunastu metrów od dworu,  willa w stylu szwajcarskim. Na północ od obiektów dworskich usytuowany jest duży dziedziniec dawnego folwarku. Dziś w obiektach znajduje się Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej, w wnętrzach zgromadzono zbiory przyrodnicze, sprzętów i narzędzi rolniczych. Muzeum zachęca do wejścia w swoje progi.

Mniszki zachowany fragment dworu
Mniszki zachowany fragment dworu.

Mniszki willa w stylu szwajcarskim
Willa w zespole dworskim.

Mniszki podwórze folwarku

Również Mniszki

Mniszki budynek muzealny
Obiekty Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej.

   Po opuszczeniu Mniszek wspinam się po zboczu doliny do Tuczęp. Droga prowadząca do Miłostowa okazała się być drogą polną. Nie pozostało nic innego jak skierować się do szosy Poznań – Skwierzyna co też uczyniłem.
   Ostatni punkt wycieczki to Kwilcz i dwie sąsiadujące miejscowości Orzeszkowo i Rozbitek. Do Rozbitka ściągnęła mnie ciekawość pałacu Georga von Reiche. Pałac został zaprojektowany prawdopodobnie przez architekta z kręgu Fryderyka Augusta Stülera, bądź nawet niego samego. Dziełem Stülera jest między innymi ratusz w Skwierzynie i pałac w Dąbrówce Wielkopolskiej. Pałac w Rozbitku jest nawet zbudowany w podobnym duchu jak w ten z Dąbrówki. Niestety pałac jest niedostępny dla osób przypadkowych. Przez zamkniętą na kłódki bramę widać jedynie aleję prowadzącą do wejścia głównego. Tablica informuje że teren jest prywatny i chyba nawet zawiera jakieś nieczytelne groźby skierowane pod adresem nieproszonych gości. Próba spojrzenia na pałacyk z innej perspektywy spełzła na niczym, udało się jedynie zajrzeć na folwarczne podwórze. Pałac podobno jest własnością kompozytora muzyki filmowej Jana Kaczmarka i jest siedzibą Instytutu Rozbitek, miejsca spotkań artystów filmu, muzyki i teatru.

Rozbitek, niestety  pałacu nie widać
Rozbitek, pałacu w całej okazałości niestety nie widać.

Zabudowania folwarczne w Rozbitku
Zabudowania folwarczne w Rozbitku.

   Z Rozbitka przeskoczyłem na przeciwległą stronę Kwilcza, czyli Orzeszkowa. Wspomniany wcześniej cmentarz kalwiński leży tuż przy drodze do Poznania. Pochowanych jest na nim wielu wybitnych Wielkopolan i rodzin ziemiańskich wyznania ewangelickiego. Już z drogi rzuca się w oczy obelisk ufundowany za sprawą Libelta przez mieszkańców Księstwa Poznańskiego dla Jana Kassyusza, potomka czeskiego rodu Kaszkowskich który osiedlił się w Polsce w XVII wieku uchodząc z Spiszu przed prześladowaniami religijnymi.
   Jan był nauczycielem, kaznodzieją i działaczem społecznym bez udziału którego nie działo się nic ważnego w ówczesnym Wielkim Księstwie Poznańskim. Spoczywa tu pastor Karol Bogumił de Diehl, współpracownik Staszica. Pod skromnym krzyżem spoczywają szczątki generała Zygmunta Kurnatowskiego, uczestnika powstania wielkopolskiego z 1806 roku i kampanii napoleońskich, oficera armii Królestwa Polskiego. Pewien cień na osobę generała rzuca odmowa uczestnictwa w powstaniu listopadowym. Ponadto znajdują się tu grobowce i nagrobki ziemiańskich rodów Bronikowskich, Kurnatowskich, Bukowieckich.

Orzeszkowo, na cmentarzu kalwińskim
Orzeszkowo, na dawnym cmentarzu kalwińskim.

Jeden z nagrobków w Orzeszkowie
Jeden z zachowanych nagrobków.
 
Kwatera Kurnatowskich, skromny krzyż na grobie generała
Kwatera Kurnatowskich, skromny krzyż na grobie generała Zygmunta Kurnatowskiego.

Groby familii Kurnatowskich z Chalina
Groby familii Kurnatowskich z Chalina.

Grobowiec Bronikowskich
Grobowiec Bronikowskich.

Obelisk Kassyusza
Obelisk Kassyusza.

   Z cmentarza widać dawny zbór kalwiński. Kwilcz w XVI i XVII wieku był znaczącym ośrodkiem religijnym braci czeskich i pokrewnym im kalwinów. Kiedy w roku 1644 kalwini zostali zmuszeni do oddania katolikom kwileckiej świątyni dzięki dziedzicowi Orzeszkowa, Dobrogostowi Kurnatowskiemu otrzymali tu miejsce na budowę swojego kościoła. Do zbudowanej w 1646 roku świątyni zjeżdża na nabożeństwa okoliczna szlachta dysydencka, niestety w 1721 roku światynia spłonęła. Obecny kościół zbudowano w roku 1788 i swoją funkcję spełniał aż do roku 1945. Potem świątynia niszczała, a obecnie jest własnością osoby prywatnej. Granica działki była dziś oznaczona sznurkiem rozciągniętym na palikach, pozwoliłem sobie lekko ją naruszyć nie zbliżając się zanadto do budynku bez zgody właściciela.

Dawny zbór kalwiński w Orzeszkowie
Dawny zbór kalwiński w Orzeszkowie.

   Rzut oka na zegarek i na tablicę informującą że do Skwierzyny jest 46 km. sprowadził mnie na ziemię. Zrezygnowałem z pomysłu zapuszczenia się pod Sieraków, przed powrotem do domu zatrzymałem się jedynie w centrum Kwilcza.

Kwilcz, kościół
Kwilcz, kościół.

Tablica ku czci żołnierza wyklętego
Tablica ku czci ppłk. Cieplińskiego jednego z  żołnierzy wyklętych z kwileckiemi korzeniami.

  Pomimo niełaskawej aury nie było tak źle, większość bardziej rzęsistych opadów udało się przeczekać pod daszkami na parkingach leśnych i przystankach.  Z pewnością zapuszczę się jeszcze kiedyś w te okolice, jeżeli zdążę  to może nawet w tym roku. 





Rower:Kross Dane wycieczki: 141.47 km (2.00 km teren), czas: 08:09 h, avg:17.36 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Znów okolica

Piątek, 5 maja 2017 | dodano: 05.05.2017

 Na tyle starczyło czasu i chęci :-),

Rower: Dane wycieczki: 28.23 km (3.00 km teren), czas: 01:58 h, avg:14.35 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Jak to zwykle w weekend..

Środa, 3 maja 2017 | dodano: 03.05.2017

 Wprawdzie jest środek tygodnia, ale wycieczka jakby niedzielna. Z małżonką w międzyrzeckie lasy nad Obrą.


Rower: Dane wycieczki: 45.52 km (14.00 km teren), czas: 03:18 h, avg:13.79 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Zupełnie jak wczoraj.

Poniedziałek, 1 maja 2017 | dodano: 02.05.2017

 Zupełnie jak wczoraj, tylko większy zakres swobody. Umówiłem się z znajomymi i małżonką na wyjazd w plener z tym że zostałem wysłany w drogę nieco wcześniej żebym mógł sobie pojeździć do woli. Do woli może nie było, ale zanim do mnie dołączyli zrobiłem parę zygzaków po nowych i starych drogach. Wspominam o nowych, bo są tam dwie piękne, nowe drogi. Niestety kończą się na granicach nadleśnictwa.

Początek nowej drogi
Początek jednej z nowych drog.

I nowa droga
I sama nowa droga. Przy tej ilości piasku chwilami nie mogłem się oprzeć wrażeniu że jestem na bałtyckiej plaży.

Leśna ścieżka edukacyjna
I na koniec leśna ścieżka edukacyjna.



Rower: Dane wycieczki: 66.47 km (58.00 km teren), czas: 04:41 h, avg:14.19 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)