blog rowerowy

avatar Jorg
Skwierzyna

Informacje

Sezon 2024 button stats bikestats.pl Sezon 2023 button stats bikestats.pl Sezon 2022 button stats bikestats.pl Sezon 2021 button stats bikestats.pl Sezon 2020 button stats bikestats.pl Sezon 2019 button stats bikestats.pl Sezon 2018 button stats bikestats.pl Sezon 2017 button stats bikestats.pl Sezon 2016 button stats bikestats.pl Sezon 2015 button stats bikestats.pl Sezon 2014 button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

Moje rowery

Kross 69012 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jorg.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:1251.00 km (w terenie 346.00 km; 27.66%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:54.39 km
Więcej statystyk

Boryszyn i Wysoka

Sobota, 16 maja 2015 | dodano: 17.05.2015Kategoria MRU

    Pomysł na trasę dzisiejszej wycieczki zrodził się w bólach dopiero  w trakcie jej trwania. Wyjechałem z domu około 15, więc czas był trochę ograniczony. Musiałem w pewnej sprawie zaglądnąć do Zemska, i to zadecydowało o kierunku wyjazdu. Jadąc w kierunku Bledzewa myślałem o miejscach do których od dawna nie zaglądałem. Na razie pomyślałem o mauzoleum właścicieli Goruńska - rodzinie Büttnerów. Byłem tam późną jesienią, wtedy miejsce pozbawione zieleni wyglądało dosyć przygnębiająco. Mauzoleum znajduje się w małym lasku na wzgórzu. Od nieistniejącego już dziś pałacu do grobowca prowadzi obsadzona dębami alejka. Sama budowla już od dawna niszczeje, jest pozbawiona dachu, a w podłodze zieje otwarta dziura do pustej komory grobowej. Wokół rosną stare drzewa obrośnięte bluszczem. Całość wygląda bardzo tajemniczo.


Alejka prowadząca do mauzoleum-grobowca.


A oto i sam grobowiec.

   Opuszczam Goruńsko, w międzyczasie została wypracowana decyzja – jadę do Wysokiej, wracam przez Kaławę, Szumiącą, Bukowiec i Międzyrzecz. Słyszałem że na terenie byłego obozu robotników przymusowych w Wysokiej istnieją jakieś tajemnicze schrony. Technicznie nie jestem przygotowany do wejścia, bo bez latarki nie wejdę do podziemi, ale mogę je odszukać w terenie.
   W Pieskach zatrzymałem się pod pomnikiem psa Łatka, który powstał z inicjatywy mieszkańców, na pamiątkę psa, który mieszkał we wsi towarzysząc miejscowym strażakom.


Pomnik Łatka.


    Na odcinku kilku kilometrów zaliczam trzy powiaty bowiem każda z kolejnych mijanych wiosek leży w innym: Pieski w międzyrzeckim, Zarzyń w sulęcińskim, Boryszyn w świebodzińskim. W centrum Boryszyna zwraca uwagę zabytkowy drewniany kościół z roku 1648, o konstrukcji zrębowej z dobudowaną pół wieku później wieżą. Na placyku przy skrzyżowaniu dróg stoi nadgryziony zębem czasu "kriegerdenkmal" pomnik poświęcony pamięci poległych w I wojnie światowej żołnierzy – mieszkańców Boryszyna.


Kościół w Boryszynie.


Kriegerdenkmal.

   Przy wylocie z wioski, obok drogi, sterczą ruiny zbudowanego w 1935 r. PzW 778. Zbudowany wewnątrz wioski został zamaskowany nadbudową imitującą stodołę. W walkach w 1945r. nie odegrał żadnej roli, ale dzięki swojemu maskowaniu został nierozpoznany. Blisko półtora roku później w maju 1946r, jeszcze przed wysiedleniem niemieckich mieszkańców, seria z karabinu maszynowego ciągle pozostającego na wyposażeniu obiektu rozstrzeliwuje radzieckich kawalerzystów pojących konie w kanale przepływającym tuż obok bunkra. W efekcie zdarzenia artyleria radziecka ostrzelała wieś powodując pożar który strawił całą północno-wschodnią, leżącą za kanałem część Boryszyna. Po wojnie bunkier pozbawiony pancerzy i wysadzony pozostaje w stanie widocznym do dnia dzisiejszego.


Stercząca tuż przy drodze ruina  PzW778. 

   Dziś nie mam zamiaru odwiedzać obiektów, (oddalonej o ok. 1 km.), udostępnionej dla turystów Pętli Boryszyńskiej zatem udaję się prosto do Wysokiej..
Wysoka wieś letniskowa, malowniczo położona na półwyspie wcinającym się w jezioro Paklicko Małe. W bezpośrednim sąsiedztwie wioski znajdują się najbardziej rozbudowane fortyfikacje MRU. Na wysokim brzegu jeziora od strony Boryszyna do1945 r. znajdował się jeden z obozów robotników przymusowych pracujących w fabrykach zbrojeniowych umiejscowionych w podziemnych korytarzach MRU. Właśnie tam w skarpie znajdują się wejścia do podziemi o których wspominałem w wstępie. Nie mają chyba nic wspólnego z obiektami MRU. Są to raczej schrony przeciwlotnicze. Próbowałem wjechać w głąb jednego z korytarzy korzystając z lampki rowerowej. Niewiele widać poza tym że panuje tam niemal idealny porządek. Trzeba kiedyś odwiedzić ten obiekt specjalnie, zabierając z domu porządną latarkę.


Brama wjazdowa na teren obozu.


Wejście do schronu.


Schodki prowadzące na skarpę na której stały obozowe baraki.

   Zaczęło kropić dlatego zrezygnowałem z chodzenia po dżungli porastającej teren obozu. Podczas przejazdu do Kaławy deszczyk przybierał na sile. Zatrzymałem się jeszcze w Pniewie aby zbliżyć się do stojących w polu betonowych kopół pozoracyjnych i przed wejściem do muzeum.


Pic na wodę, fotomontaż .. betonowe kopuły pozoracyjne na polach pod Pniewem.


Przywieziony spod Skwierzyny "Tobruk" przed wejściem do muzeum.

   Do sfotografowanej rakiety przeciwlotniczej mam osobisty stosunek, albowiem jesienią 1975 r. po wcieleniu do wojska w jednym z ośrodków szkolenia zostałem przeszkolony w specjalności - elaboracja przeciwlotniczych pocisków kierowanych typu "Dźwina" i jej pochodnej "Wołchow". Elaboracja, w wielkim skrócie polegała, na scaleniu w jedną całość magazynowanych oddzielnie obydwu stopni pocisku, napełnieniu zbiorników II stopnia paliwem (samina) i utleniaczem (kwas azotowy) oraz sprawdzeniu poprawności działania układu kierowania. Napełnianie zbiorników paliwem i utleniaczem, z powodu ich właściwości, nie należało do czynności miłych i bezpiecznych. Dlatego wcale nie żałowałem że resztę służby udało mi się odbyć w baterii technicznej obsługującej całkowicie inne rodzaje rakiet przeciwlotniczych. Ta leżąca na pojemniku rakieta jest właśnie "Dźwiną". Właśnie taką rakietą w roku 60 został strącony nad Syberią pilotowany przez Garego Powersa samolot szpiegowski U-2.


"Dźwina" i jej opakowanie magazynowo-transportowe.


   Z powodu opadów skróciłem zaplanowaną trasę i skierowałem się do Międzyrzecza. Jeszcze przed Międzyrzeczem sytuacja z deszczem się wyjaśniła, przestało padać i zacząłem żałować że zrezygnowałem z Szumiącej. W sumie jednak lepiej że ten deszczyk mnie spłoszył gdyż okazało się że znów nie doszacowałem czas potrzebny do pokonania takiej trasy. Nawet przy skróconej wycieczce dotarłem do domu około godz. 21.


Rower: Dane wycieczki: 79.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Glinik

Piątek, 15 maja 2015 | dodano: 15.05.2015

   W Skwierzynie pojawił się Artur. Zrobiliśmy sobie popołudniowy wypad nad Glinik.


Zatoka przy półwyspie.

   Nad jeziorem pokazałem mu Mały Półwysep, był tam pierwszy raz. Dzisiaj na tej części brzegu panuje spory ruch, sporo spacerujących, jakaś majówka.



Łąki pod Rakowem.


   Powrót przez Brzozowiec, Trzebiszewo i na finiszu skracamy drogę przez Rakowo. Przed wyjazdem zakładaliśmy że będzie to ok 30 km. Pomyliliśmy się o 20%.


Rower: Dane wycieczki: 36.00 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Bezdrożami do Strychów

Czwartek, 14 maja 2015 | dodano: 15.05.2015Kategoria gm. Przytoczna

   W dniu dzisiejszym zwiedziłem interior gminy Przytoczna. Obszar położony w głębi gminy, daleko od dróg i przemysłu, trudno dostępny którego gospodarka oparty jest na rolnictwie i leśnictwie.
   Wyjazd do Krasnego Dłuska słabo uczęszczaną drogą wzdłuż lasu na granicy łąk od strony Warty. Od czasu do czasu ukazują się jakieś starorzecza, bagna, oczka wodne. Wokół zielona dżungla. Nad jednym z takich stawów na pniu ściętej wierzby posadowiła się kolonia dorodnych grzybków.  



   Szybko przejeżdżam przez Krasne Dłusko i znów zagłębiam się w szachownicę pól, lasów. łąk, gdzieniegdzie pojawiają się pojedyncze zagrody. Dojeżdżam do miejsca gdzie drogę przecina mi płynący w wąwozie strumyk, Struga Lubikowska (Męcinka). Struga odprowadza wody z Jeziora Lubikowskiego do Warty. Płynie ona częściowo zabagnioną rynną polodowcową, która południkowo rozcina morenę. Struga wypływa z Jeziora Lubikowskiego i płynie na północ, omija wieś Lubikowo, przepływa przez jeziora Mniszek (w polach przed Przytoczną), Przytoczno i Nadolne (za Przytoczną),kierując się ku Warcie. Wpada jako Męcinka do starorzecza Warty w pobliżu Krasnego Dłuska. Na środkowym odcinku Strugi na północ od Jeziora Nadolnego jeszcze do końca XIX wieku czynne były dwa małe młyny wodne – Przedni i Karowski.
   Natrafiłem w lesie na zabudowania Murowca, tak obecnie nazywa się osada na miejscu młyna Karowskiego. Samo miejsce jest ogrodzone płotem z siatki za którą ujadają trzy wilczury. Tym razem ciekawość nie zwyciężyła. Dla mnie byłoby najlepiej żeby ta drużyna nie przypomniała sobie o jakimś słabszym miejscu w ogrodzeniu.
   Przytoczną omijam drogami dojazdowymi do pól i jadę do Dębówka. Obok kopalni kruszywa kieruję się w stronę Goraja.




   Dziś jednak omijam Goraj, jadę w stronę Stryszków. Przejeżdżam obok schronów nad brzegiem stawów  i po drugiej stronie zagłębiam się w las. Leśna droga doprowadza mnie do Strychów.




     Rzut oka na zegarek upewnia mnie że czas kończyć dzisiejszą wycieczkę. Wracam szosą przez Wierzbno i Przytoczną. Znów zameldowałem się w domu tuż przed 22.


Rower: Dane wycieczki: 58.00 km (31.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Rakowem

Środa, 13 maja 2015 | dodano: 14.05.2015Kategoria gm. Skwierzyna

   Pojawiające się co jakiś czas ciemne chmury zniechęcały do dalszych wycieczek, a przymierzałem się do odwiedzenia grodziska w Santoku czyli jazdy do Borku i Santockiego Zakola. Zazwyczaj jadąc do Borku korzystam z szlaku rowerowego wytyczonego wśród pól i po wałach przeciwpowodziowych, ciągnącego się od Rakowa niemal do ruin dawnego ośrodka szkoleniowego ZSMP pod Borkiem. Dziś miało być tak samo, a wyszło nieco inaczej.
   Wyruszyłem do Rakowa spod legendarnego wśród starszych mieszkańców Skwierzyny, dawno zamkniętego "Baru Lubuskiego" nazywanego zwyczajowo "Bykiem". Pierwotny plan zmieniłem na widok kolejnej nadciągającej ciemnej chmury. Pomyślałem o odwiedzeniu miejsc gdzie dawno temu w weekendy wychodziłem z psem. Pies już nie żyje od kilku lat i tyle lat nie szwendałem się po tych zakamarkach.
   Zaraz za mostem na Obrze skręciłem w ścieżkę wykorzystywaną chyba tylko przez wędkarzy, a prowadzącą do ujścia Obry.


Obra widziana z drewnianego mostu do Rakowa.


Ujście Obry do Warty.

   Następnym miejscem było dawne siedlisko za wałem powodziowym pod Rakowem. Obecnie jedynymi śladami po gospodarstwie są kępy kwitnących bzów. W bezpośrednim sąsiedztwie tego miejsca znajdują się dwa bagienne rozlewiska połączone strumykiem. Strumyczek przy wyjściu z bagniska jest przegrodzony zgromadzonymi patykami i gałęziami. Wprawdzie nie widziałem w pobliżu obgryzionych pni ale myślę że "budowla" jest dziełem bobrów. 



    Jak wynikałoby z starej mapy sztabowej dawne niemieckie Krebse, w przeciwieństwie do dzisiejszej osady Rakowo skupionej w otoczeniu byłego gospodarstwa PGR, liczyło kilka rozrzuconych gospodarstw. W pobliżu przed łukiem na torach linii Gorzów - Skwierzyna znajdował się przystanek kolejowy Krebse. 


Kiedyś w tym miejscu był przystanek kolejowy Krebse.


Lisie Góry, w pobliżu tego pagórka ślady po leśniczówce Fuchsberg.

   W lesie za torami kolejowymi aż do Obry pod Starym Dworkiem ciągnie się południkowo kilka pasów stromych polodowcowych wzgórz. Na jednym z tych wzgórz od czasu zbudowania GW Ludendorff do niedawna znajdowało się betonowe stanowisko karabinu maszynowego tzw. "Tobruk". Podczas budowy drogi szybkiego ruchu został on wykopany i przewieziony do muzeum w Pniewie. Można go obecnie podziwiać przy okazji zwiedzania MRU.
   Za torami, pobliżu wspomnianego wcześniej przystanku, w obniżeniu między wzgórzami zachowało się kilka dużych kęp bzów. W tym miejscu stała leśniczówka "Fuchsberg". Obecnie miejsce to leży tuż przy nasypie drogi S3.



Na szosę wydostałem się w pobliżu przebudowywanego skrzyżowania - rozjazdu do Gorzowa i Kostrzyna. Kilometrów zrobiłem niewiele, z czego spora część pieszo, ale zajęło mi to niemal trzy godziny.



Rower: Dane wycieczki: 27.00 km (11.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Wielka pętla przez Świerkocin

Poniedziałek, 11 maja 2015 | dodano: 11.05.2015Kategoria pow. gorzowski, pow. sulęciński

   Dziś przeprowadziłem próbę ile potrzeba czasu na wycieczki w okolice Witnicy, Nowin, Bogdańca i innych miejscowości w tamtym rejonie, a których nazwy w dużej części brzmią dla mnie nieznajomo. Po raz pierwszy byłem tam rowerem, a w ogóle chyba tylko jeden raz samochodem bo niektóre miejsca wydawały mi się znajome.
Trasę przejechałem bez zbaczania do ciekawszych miejsc, na to przyjdzie czas w przyszłości. Przede wszystkim muszę ustalić co tam jest ciekawego do zobaczenia oprócz wieży widokowej.
   Do Świerkocina dotarłem jadąc z Skwierzyny szosą kostrzyńską w kierunku Krzeszyc. Same Krzeszyce ominąłem skręcając wcześniej do Studzionki. W Studzionce zrobiłem króciutką przerwę aby przywitać się z mieszkającymi tam znajomymi, i po chwili znów ruszyłem w drogę.


Wiosenna szosa kostrzyńska.






Dzwonnica i dzwon w Studzionce.

   W Studzionce zatrzymałem się jeszcze przy dzwonnicy na której znajduje się dzwon z 1793 ufundowany przez księcia Ferdynanda , mistrza zakonu joannitów i brata Fryderyka Wielkiego. Podobno z uwagi na zakusy złomiarzy na dzwonnicy umieszczona jest jedynie wierna kopia książęcego daru. Studzionka (do 1945 Albrechtsbruch) powstała na nadwarciańskich błotach kilkadziesiąt lat wcześniej niż miała miejsce wielka akcja osuszania i kolonizowania doliny Warty w czasach Fryderyka II. Tuż obok rozciąga się "Nowa Ameryka" o której istnieje legenda mówiąca że gdy do Fryderyka Wielkiego zgłosiła się delegacja chłopów z prośbą o zezwolenie na emigrację do Ameryki, ten odmówił odpowiadając. "Ja wam Nową Amerykę i wolność dam nad Wartą". Do II wojny światowej kolonie na Błotach Warciańskich w okolicy dzisiejszego Słońska i Krzeszyc nosiły egzotyczne nazwy: Yorkstown, New York, Maryland, Pensylvanien, Hampshire, Florida, Saratoga, ale i Sumatra, Ceylon czy Malta (ta ostatnia nazwa zachowała się do dziś).



   Po przekroczeniu Warty przerwy skracałem do minimum, chciałem maksymalnie uniknąć jazdy po zmroku, a i tak do Skwierzyny dotarłem tuż przed 22 (wystartowałem parę minut po 17). Powrót przebiegał trasą przez Bogdaniec, Gorzów, Borek, Trzebiszewo. Robaku po tej wycieczce w końcu wiem gdzie leży Jenin :)


Kościółek w Łupowie ?


Cerkiew przy Kostrzyńskiej w Gorzowie.

Rower: Dane wycieczki: 98.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Po okolicy

Niedziela, 10 maja 2015 | dodano: 10.05.2015

  Pochmurna aura nie zachęcała do dalszych wojaży. Przed wieczorem zrobiłem przejażdżkę trasami używanymi w krótkie zimowe popołudnia. Była to pętla przez Stary Dworek, Zemsko, Popowo. Z Popowa terenowe 5 km przez las do Twierdzielewa i powrót do Skwierzyny przez Chełmsko. Aparatu nie brałem, więc dziś bez zdjęć.

Rower: Dane wycieczki: 31.00 km (5.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Lubniewice

Sobota, 9 maja 2015 | dodano: 09.05.2015Kategoria gm. Bledzew, pow. sulęciński, Lubniewice

   Dokąd się udać? Z takim dylematem wyjechaliśmy Arturem poza rogatki Skwierzyny. Ostatecznie wypadło na wielokrotnie powtarzaną trasę Skwierzyna - Wałdowice - Lubniewice i powrót przez Osiecko i Bledzew.
W Lubniewicach przedsezonowa leniwa atmosfera, na deptaku nad jeziorem pojedynczy spacerowicze. Przejechaliśmy się wokół Nowego Zamku, posiedzieliśmy na centralnym placu miasteczka. Tak się rozleniwiliśmy że ciężko było ponownie wskoczyć na siodełko i ruszać w drogę do domu.


Taras Nowego Zamku od strony jeziora.




   Dziesiątki razy przejeżdżałem przez Osiecko i nigdy nie zagłębiałem się do wnętrza wioski. Dziś podjechaliśmy do wzgórka na którym znajduje się kościół. Stamtąd widać że wieś jest całkiem spora, a jej centrum znajduje się z tamtej strony kościoła.
  Na placyku u podnóża kościelnego wzniesienia leży przechylony sześcienny kamień. Okazuje się że są to resztki pomnika poświęconego pamięci poległych w I wojnie światowej żołnierzy z Osiecka tzw. "kriegerdenkmala". Ktoś celowo zniszczył napisy z trzech stron kamienia, nieuszkodzona zachowała się tylko jedna.


Kościół św. Mikołaja w Osiecku - filia parafii w Sokolej Dąbrowie, Obok kościoła zachowały się dwa nagrobki z dawnego cmentarza. W niedzielę w kościele są również odprawiane msze w obrządku ukraińsko-bizantyjskim.


Kriegerdenkmal.


Jedyna zachowana strona z nazwiskami poległych. U góry z prawej strony polsko brzmiący "Jan Kunowski".

   W dalszej drodze dołożyliśmy kilka dodatkowych kilometrów zbaczając w wszystkie możliwe zakamarki Bledzewa i Popowa.


Przed Popowem.

   Cały czas od strony Gorzowa zbierało się na burzę, a tuż przed Skwierzyną dopadł nas deszczyk

Rower: Dane wycieczki: 75.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Zdroiskie Buki

Czwartek, 7 maja 2015 | dodano: 07.05.2015Kategoria pow. strzelecko-drezdenecki, Puszcza Gorzowska

   Wyjazd z serii nieplanowanych, trasa spontaniczna, sukces połowiczny.
   W drogę zabrał się ze mną Januszek o którym wspominałem już w wcześniejszych wpisach. Pewne obawy budziły przepływające chmurki chcące się pozbyć nadmiaru wody. Deszczu udało się szczęśliwie uniknąć, chociaż gdzieś nas wyprzedzał bo kilku miejscach szosa była świeżo zmoczona.
Trasa ze Skwierzyny przez Santok i Płomykowo. Do rezerwatu wjechaliśmy od strony Górek Noteckich. Założeniem było dojechać do Zdroiska, a potem się zobaczy. Dotarliśmy doliną Santocznej mniej więcej do połowy, a mianowicie tylko do platformy widokowej. Niebo od chmur zrobiło się aż granatowe,  więc zdecydowaliśmy "trzeba wracać". Możliwe że tak to wyglądało tylko z dna lasu, bo na otwartej przestrzeni znów się przejaśniało.


Napis na kamieniu, pomniku leśników opiekujących się buczyną nad Santoczną, coraz bardziej nieczytelny. Kto o nim nie wie, ten nawet na głaz nie zwróci uwagi.


Droga prowadząca wzdłuż Santocznej, przez całą długość rezerwatu.


Trochę to dziwne, ale platforma zachowała jeszcze dziewiczą świeżość.

   Manierą Januszka jest jazda daleko w przodzie. Dziś zrobił  również tak samo. Nie ma kompletnie rozeznania w tamtych okolicach, a w drodze powrotnej majaczył mi tylko gdzieś tam na horyzoncie na prostych odcinkach. Widziałem że pogonił do Górek Noteckich. Trzeba było jechać za "zgubą". Za karę do Santoka wróciliśmy przez Brzezinkę. Miałem z tego złośliwą satysfakcję bo facet cierpi jeżdżąc po wybojach, a tamtejsza droga niczym tarka do prania należy do poprzecznie prążkowanych. 


Przez chwilę pokazała się tęcza.

   Dalszy powrót standardowy przez Santok, Polichno, Murzynowo.  


Rower: Dane wycieczki: 72.00 km (20.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Na luzie

Środa, 6 maja 2015 | dodano: 06.05.2015

   Dzisiejsze popołudnie częściowo zabrał mi mój chlebodawca, potem do zmroku zostało mi jakieś 1,5 godziny. Żaden dalszy wypad już nie miał sensu, nie miałem również ochoty na jazdę szosą. Pozostały zatem tylko pola i lasy wokół miasta, najlepiej w sektorze ograniczonym rzekami Warta i Obrą.
Przejechałem się drogami prowadzącymi do pól i łąk, jakimiś łącznicami, niektórych z nich nie odwiedzałem już od lat.
Jechałem wałami wzdłuż Warty w kierunku Krasnego Dłuska, które ominąłem korzystając z dróg dojazdowych do pól. Tu również skorzystałem z szosy do Nowej Niedrzwicy. Jeszcze przed Niedrzwicą wjechałem w gminną drogę szutrową do Chełmska.



Jazdę drogami gruntowymi pociągnąłem dalej od Chełmska do osiedla Pola Międzyrzeckie pod Skwierzyną. I tu znów trzeba było skorzystać z szosy. Jazda była na pełnym luzie, jedyny stres zafundował tylko niezrównoważony kundel z Chełmska który biegnąc obok moich łydek sam nie wiedział czy jest moim wrogiem, czy przyjacielem.


Rower: Dane wycieczki: 30.00 km (18.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Goraj

Poniedziałek, 4 maja 2015 | dodano: 05.05.2015Kategoria gm. Przytoczna

   Nie dawał mi spokoju ten cis o którym wspominałem w swoim wczorajszym wpisie, dlatego gdy dziś po pracy małżonka nie wyraziła zainteresowana moją gotowością do udzielenia jej wszelkiej pomocy zmobilizowałem kolegę Januszka i wybrałem się do Goraja. 
Odcinek do Goraja pokonujemy niemal po wczorajszych śladach, z tym że jazdę po nadwarciańskich wałach zaczynamy już w Skwierzynie. Świeże powietrze, ptaków śpiew, sielskie krajobrazy - takie są klimaty tej wycieczki. Z wałów musieliśmy zjechać tylko w celu ominięcia Krasnego Dłuska.




Sielskie widoczki.


Wszystkie lisy mogą ....mu? jej?... skoczyć. 

   Po osiągnięciu Krobielewa porzucamy wały. Krobielewo -wioska o zabudowie rozproszonej, W centrum stoi jedynie kilka budynków, z których najstarszy jest szachulcowy, bez wieżowy kościół z 1807 r.



   No i w końcu osiągamy Goraj. Dziś jestem przygotowany teoretycznie, sprawdzałem na starej mapie że pałac i park znajdowały się obok folwarku w południowo-zachodniej części wioski. Zaglądam więc w wszystkie zakamarki po prawej stronie drogi. W końcu trafiam na poszukiwanego cisa. Stoi przy bramie wjazdowej na teren parku.  Z pozoru wygląda na przerośniętego iglaka, dopiero zaglądnięcie w głąb pod gałęzie pokazuje niemal metrowej średnicy pień drzewa. Podobno jego wiek jest szacowany na ok 500 lat. 




Najgrubszy cis w Wielkopolsce.

   Brama do parku zamknięta, za ogrodzeniem widać tylko małe wzniesienie i spory staw. Więcej już nic tutaj nie zobaczymy, więc opuszczamy uliczkę.
Interesuje mnie jeszcze gdzie stał pałac i czy zachowały się po nim jakieś ślady. Moją ciekawość zaspokoił pan mieszkający obok folwarku w rządcówce. Akurat zamykał bramę i okazał się skory do rozmowy, ponadto pozwolił wejść na podwórze folwarczne.
   Zatem co wiemy o pałacu. Bezpośrednio po wojnie rządziło w nim wojsko radzieckie. Wojskowi spowodowali pożar w którym spłonął dach. Później zostały rozebrane mury a pozyskany materiał wywieziony na odbudowę Warszawy. Resztą gruzu zasypano część stawu, a fundamenty zasypano. To było właśnie to co widzieliśmy za parkową bramą.


Wczorajszy spichlerz, ale od strony podwórza. Majątek w Goraju był przed wojną największym gospodarstwem w powiecie międzyrzeckim.


Rządcówka. Właśnie trwa remont.

   Czas wracać do domu. Dziś nie powtarzamy wariantu z jazdą polnymi drogami przez Lubikowo. Wśród pędzących ciężarówek jedziemy drogą 24. Znów się udało, ale bez potrzeby naprawdę nie warto się wystawiać na tej trasie na ryzyko potrącenia. 



Rower: Dane wycieczki: 53.00 km (24.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)